Były mistrz UFC, Conor McGregor, nie przyznał się do zarzutów w sprawie o zniszczenie i kradzież telefonu swojego fana po wyjściu z nocnego klubu w Miami.

Waga zarzutów wobec McGregora została kilka dni temu obniżona, mimo tego nieobecny w sądzie Irlandczyk  z pomocą swojego reprezentanta Sama Rabina nie przyznał się do winy.

W sprawie pojawiło się też nowe wideo które wczoraj opublikował portal TMZ Sports. Na materiale widać jak McGregor wraz z grupą znajomych wychodzi z klubu a grupa osób podchodzi do niego, filmując go. Na wideo widać jak McGregor wytrąca telefon z ręki fana a potem kilkukrotnie miażdży go nogą. Widać również, że poszkodowany w tej sytuacji fan mówił prawdę twierdząc, że Irlandczyk ukradł mu telefon zabierając go z miejsca sprzeczki.

Conor McGregor po raz pierwszy został aresztowany w kwietniu 2018 roku w Nowym Jorku kiedy postawiono mu kilka zarzutów związanych z niesławnym atakiem na autobus przed galą UFC 223 na Brooklynie. Irlandczyk zawarł ugodę z prokuraturą w lipcu ubiegłego roku kiedy ta zgodziła się odstąpić od postawienia mu zarzutów. McGregor zaledwie kilka tygodni temu wypełnił zasądzone mu prace społeczne, które odpracował w dwóch kościołach na Brooklynie.

To nie koniec problemów McGregora z prawem. Niedawno New York Times doniósł, że McGregor jest przedmiotem domniemanego śledztwa w sprawie napaści seksualnej w swoim rodzinnym Dublinie. Na dzień przed publikacją artykułu McGregor poinformował swoich fanów o przejściu na sportową emeryturę. Kilka dni temu w angielskiej prasie pojawiły się kolejne informacje mówiące o tym, że McGregor miał uderzyć pijanego fana podczas imprezy w klubie w Dublinie.

2 KOMENTARZE

  1. Miałbym jedną prośbę, piszcie "antyfana" xDBo jakkolwiek Rudego nie cierpię to brzmi jakby swojego fana zaatakował, a tamten ziomek Conora nie lubi. Wprost mówił, że jest fanem KhabibaWięc przyszedł nie jako fan a jako wróg poszukać zadymy (choć Rudy debil, że się dał)

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.