Conor McGregor część problemów związanych z niesławnym atakiem na autobus podczas weekendu związanego z UFC 223 w Nowym Jorku ma już za sobą.
Były podwójny mistrz UFC spędził zasądzone mu przez sąd w Nowym Jorku 5 dni na pracach społecznych w kościele. Zawodnik przeszedł również w tym czasie nakazany mu przez sąd, kurs panowania nad gniewem. Dzięki temu, nazwisko zawodnika nie trafi do rejestru karnego.
Według reporterów TMZ, McGregor wykonywał pracę fizyczną w dwóch różnych kościołach na Brooklynie a informacje te trzymano to w tajemnicy, aby nie zwracać dodatkowej uwagi na kościoły i osoby w nich przebywające. Jedno ze źródeł dodało, że osoby zarządzające oboma placówkami “pokochały” McGregora, który miał również “długotrwałą i znaczącą rozmowę z księdzem” podczas pobytu w tym miejscu.
Do awantury doszło po zakończeniu dnia medialnego związanego z gala UFC 223, kiedy to McGregor wraz z grupą ludzi szukał Khabiba Nurmagomedova. Obecny mistrz wagi lekkiej w tym czasie wraz z pozostałymi zawodnikami biorącymi udział w gali, w dwóch autobusach opuszczali halę Barclays Center. Irlandczyk zatrzymał autobus i próbował nieskutecznie zmusić do wyjścia “Dagestańskiego Orła”. Ostatecznie w bezmyślnym akcie desperacji rzucił stalowym wózkiem w szybę autobusu, raniąc przy okazji siedzących w środku zawodników w tym Michaela Chiesę i Raya Borga.
Wykonanie kary zasądzonej mu przez sąd częściowo zamyka dla McGregora sprawę. Czekać go jeszcze może kosztowny proces cywilny wytoczony przez zawodników poszkodowanych podczas tego incydentu.
Stara się ponoć, żeby klerem pozostać u boku księży tamtejszych, dlatego nie chce walczyć.