chad_mendes_mikrofon

(Fot. Dave Mandel/Sherdog.com)

Chad Mendes (MMA 16-1) nie może doczekać się swego rewanżu z Jose Aldo (MMA 24-1) i trudno mu się dziwić. Obaj zawodnicy skrzyżują ponownie rękawice 25 października na gali UFC 179 odbywającej się w Rio de Janeiro. W Brazylii odbyła się również ich pierwsza walka, gdy to na gali UFC 142 Aldo zakończył starcie już w 1 rundzie przez nokaut. Mendes potrzebował pięciu zwycięstw z rzędu by być branym pod uwagę jako pretendent do pasa. Pierwotnie walka rewanżowa miał odbyć się w sierpniu na gali UFC 176 w Los Angeles, lecz obecny mistrz na parę tygodni przed tym wydarzeniem doznał kontuzji, która wykluczyła go z rywalizacji na trzy miesiące. Chad musiał czekać 10 miesięcy na ponowne spotkanie z Brazylijczykiem.

W wywiadzie udzielonym w trakcie programu The MMA Hour Mendes zdradził, iż “milion razy” oglądał powtórkę feralnego uderzenia kolanem.

Serio, widziałem to chyba z tysiąc razy. Gdy ostatnim razem byłem w Brazylii na dniu medialnym, to w kółko pokazywali powtórkę tej akcji.

Tu warto dodać, że była to ta sama konferencja, w trakcie której Aldo popchnął Mendesa, co wydarzyło się tuż po bójce do jakiej doszło pomiędzy Danielem Cormierem (MMA 15-0) oraz Jonem Jonesem (MMA 20-1). Ówcześnie zachowanie te było określane mianem kiepskiego naśladownictwa, a sam Aldo przyznał później, że była to próba wzbudzenia większego zainteresowania walką. Mendes nie jest przekonany co do szczerości tej deklaracji swego przeciwnika:

Myślę, że pierdolił wtedy głupoty. Stracił panowanie nad sobą, co nigdy wcześniej mu się nie zdarzyło. Wciąż próbuje to przedstawić jako sposób promocji walki. Jeżeli naprawdę by tak było, jeżeli rzeczywiście starałby się zyskać zainteresowanie fanów, to nie przyznałby się do tego w późniejszym czasie. To jego sposób na zatuszowanie wpadki.

Zapytany o to, czemu zazwyczaj spokojny i okazujący swoim przeciwnikom szacunek Aldo się tak zachował, Mendes odpowiedział iż jest to związane z stanem psychiki Brazylijczyka:

Moim zdaniem zwyczajnie mnie się obawia. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy go zachowującego się w ten sposób wobec żadnego z swoich przeciwników. Musi więc czuć się zagrożony przez mnie, co jest mi na rękę. Mam niezły ubaw z sytuacji, gdy pozujesz z przeciwnikiem do zdjęć i on cię popycha. To część naszej pracy i tego się od nas wymaga. Jeżeli nie chcesz pozować do zdjęć, to nie pozuj. Miałem niezły ubaw widząc jak traci nad sobą panowanie.

Od czasu ich poprzedniej walki Aldo odniósł trzy zwycięstwa z rzędu. Niemniej, nie da się nie zauważyć spadku popularności mistrza wagi piórkowej. Można powiedzieć, że proces spadkowy rozpoczął się w końcowej fazie jego pobytu w WEC i postępował z każdą kolejną walką stoczoną w oktagonie. Zapytany o powód tego stanu rzeczy Mendes odrzekł, iż winny jest sam Aldo, który osiadł na laurach:

Sądzę, że Aldo odnalazł swoją strefę komfortu. Jest świetny w tym co robi. Wejdzie do klatki i zrobi dobry użytek z swoich umiejętności. Problem w tym, że wystarczą mu zwycięstwa zyskane nawet w najnudniejszy sposób. Wie, że potrafi dobrze okopać nogi przeciwnika. Wie, że potrafi dobrze uderzać prostymi. Jeżeli ktoś zdecyduje się na szarże to może użyć uderzenia kolanem i posłać go na deski. Tylko że mało kto decyduje się na takie rozwiązanie, więc jego uderzenia kolanami rzadko się przydają. Utrzymuje dystans i okopuje nogi rywala oraz uderza prostymi. Fakt, wygrywa walki, ale nie są to ekscytujące zwycięstwa. Nie kończy ich przed czasem. Nawet nie szuka do tego sposobności. Szuka bezpiecznej odległości oraz łatwego zwycięstwa.

Teraz jest innym człowiekiem. Ożenił się. Został też ojcem. To ponoć zmienia człowieka. W tym sporcie potrzebujesz pokładów agresji które uwalniasz w trakcie walki by móc pokonać przeciwnika, może jego już się wyczerpały.

Kolejnym z poruszanych w wywiadzie tematów była postać  Conora McGregora (16-2), który z trybun będzie przyglądał się wspomnianej walce. Mendes został zapytany o swoją opinię na temat Irlandczyka, przypominając że ten określił go mianem „Mini Mendesa” oraz napakowanego zawodnika wagi koguciej. Chad odpowiedział, że nie przejmuje się tego typu wyzwiskami:

Koleś pierdoli wiele głupot, ale sądzę że dobrze przysługuje się temu sportowi. Skupił uwagę wielu ludzi na dywizji piórkowej jak i na samym UFC. To świetnie. Ale nie zrozumcie mnie źle. Chętnie przywaliłbym mu w gębę. To świetny mówca. Potrafi poprzeć swoje słowa czynami, ale jeszcze mi nie dorównuje. Chciałbym go zobaczyć w starciu przeciwko komuś, kto wywodzi się z środowiska zapaśniczego. Sądzę, że Dennis Bermudez dałby mu radę. Tak samo jak Clay Guida oraz Nik Lentz. Wymieniona trójka dałaby mu niezły wycisk i najpewniej pokonała.

Chad oznajmił, iż rozumie, że wartość rozrywkowa jest w tym biznesie bardzo istotna, co zadecydowało o postawieniu McGregora w pozycji realnego pretendenta do tytułu, lecz niekoniecznie zgadza się z tą decyzją. Niemniej, jeżeli uda mu się pokonać Aldo, to zamiast domknąć trylogię starć z Brazylijczykiem wolałby zmierzyć się z aroganckim Irlandczykiem.

Jeżeli pokonałbym Aldo, to następnie wolałbym walczyć z kimś popularniejszym, jak Conor właśnie. To oznaczałoby lepszy zarobek. Do tego byłaby to bardziej interesująca walka z punktu widzenia fanów. Nie mówiąc już o tym, jak bardzo przysłużyłaby się prestiżowi dywizji piórkowej. To świetny pomysł, ale zajmę się nim gdy przyjdzie na to odpowiednia pora.

6 KOMENTARZE

  1. Jeśli pokonałbym…Co on,nie wierzy? "Jak pokonam" powinno być 😐

    Ja będę trzymał kciuki ponownie za Chada.

  2. Obojętnie kto wygra walkę Aldo – Mendes i tak mistrzem za niedługo będzie kto inny! War McGregor!

  3. @Up

    Wczoraj taki brelok dostałem hehe 😉

    Niech Chad wygra. Wówczas Conor aby zdobyć tytuł będzie musiał przejść zapasiora i nie będzie już odwrotu 😀 No chyba, że zrobią Aldo vs Mendes III, a Conor poczeka…I np. z Bermudezem bym go widział ;]

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.