Conor McGregor i Ben Askren
Conor McGregor i Ben Askren

Na razie cały czas nie wiadomo kiedy i czy w ogóle Conor McGregor (MMA 21-4), powróci do oktagonu UFC. Nie wiadomo również, kto mógłby być jego rywalem. Dużo mówi się o potencjalnym rewanżu z Khabibem Nurmagomedovem (MMA 28-0), ale w praktyce nadal niewiele wynika z zapowiedzi Conora, który stwierdził niedawno, że ma do wyboru wielu rywali.

Nie mam zamiaru czekać. Jest mi obojętne z kim zawalczę. Jeśli Dustin wygra, będzie to Dustin, jeśli będzie to Nate, to będzie Nate, jeśli Jorge, to Jorge. To może być każdy. Tony Ferguson, Justin Gaethje. Może być rewanż z Hollowayem albo z Aldo. Mam przed sobą tak wiele możliwości. W praktyce nie ma znaczenia z kim zawalczę. Najważniejsze jest, abym wrócił i był dalej tym, kim jestem, a nie cieniem samego siebie.

Ben Askren również włączył się do dyskusji na temat McGregora i napisała na Twitterze:

Bądźmy poważni. Conor zarobił za dużo pieniędzy, aby kiedykolwiek mieć jeszcze chęć do treningu na mistrzowskim poziomie. On również nie robi się młodszy, jego czas minął. Pozostała tylko chwała dawnych dni i czcza gadanina.

2 KOMENTARZE

  1. Ej obrońcy krula co się tak burkacie? To że chwała Bena nawet nie nadeszła to jest prawda, ale jego słowa o McGregorze to jeszcze większe 100% racji. I w sumie nie do końca, bo rudemu już nawet na Twitterze wojny nie idą…

  2. Ja się z Askrenem nie zgadzam. Argument z pieniędzmi zupełnie mnie nie przekonuje. Znajdźcie mi milionera, który po zapewnieniu spokojnej przyszłości sobie i 5 kolejnym pokoleniom stwierdza – ok, wystarczy, teraz usiądę na dupie. Pewnie znajdziecie, ale na każdego takiego ja znajdę setkę tych, którzy dalej pracują całymi dniami żeby ten majątek mnożyć. Pieniądze uzależniają.Można powiedzieć – dobra, dobra, ale zarabia na Properku. Czyli co, 50-100 milionów jednorazowego przychodu by go nie skusiło? Jasne, że by skusiło. Wielki przychód jednorazowy to też budowanie większej marki, co przełoży się na dochody pasywne.A pomijając już pieniądze, chodzi przede wszystkim o tę słynną atencję. Nie mówcie mi, że Conor McGregor to biznesmen bez sportowych ambicji, że przyszedł do tego sportu tylko się nachapać. To nie jest Marcin Najman, który znalazł sobie niszę i zarabia na byciu popychadłem. Conora – jak każdego, ale jego w szczególności – podniecają wielkie momenty chwały. Dla niego 'legacy' to nie jest BRONIENIE tytułu – on chce ZDOBYWAĆ. Khabib jest niepokonany i w pewien sposób go upokorzył, a ja mam przyjąć, że Conor nie przykładałby się do treningów, bo hajs na koncie się zgadza?Może nie chciałoby mu się walczyć z jakimś Justinem Gaethje, ale Khabib? Moim zdaniem McGregor nie robi żadnego marketingu i naprawdę rzuciłby się w wir treningów, żeby odzyskać to, co mu zabrano. #TonyPierwszy, nie może być inaczej, ale jarałbym się rewanżem Khabiba z Conorem. Fanem "Krula" nie jestem, nie lubię gościa, ale wierzę w jego sportowy talent oraz w to, że ma jeszcze jakieś – podrażnione – ambicje. Jako kibic Khabiba byłem w trakcie ich walki trochę zestresowany, że Rudy go nagle ustrzeli, a jak Dustin nieźle trafił to byłem jakoś spokojny. Conor ma ten 'czynnik X' jednak.PS. Askren pewnie nawet tak nie uważa, tylko sobie trolluje.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.