Organizatorzy Professional MMA Challenge odkryli przed nami większość kart. To, czy kiedyś nazwiemy pierwszą konferencję historyczną, zależy już tylko od organizatora. Na razie plan wygląda schludnie, ambitnie i dość przemyślanie, ale przed włodarzami nowej siły w polskim MMA jeszcze długa droga po niewdzięcznym i trudnym gruncie. O tym, co powiedzieli, a czego zapomnieli wspomnieć twórcy PROMMAC, przeczytacie poniżej.
PRO MMA
Organizatorzy twierdzą, że dokładnie przeanalizowali dotychczasowe projekty tego typu na polskiej scenie MMA i wyciągnęli odpowiednie wnioski. Niestety, nie byli w stanie przedstawić tych przemyśleń na konferencji prasowej, pomimo ognia zbliżonych pytań ze strony dziennikarzy. Przynajmniej pięciokrotnie padało pytanie, które szukało wyjaśnienia: „czym różnicie się od bliźniaczo podobnych organizacji, których dalsza przyszłość jest w najlepszym wypadku niepewna?”. W moim odczuciu organizatorzy byli skupieni na zachwalaniu niewątpliwych walorów sportowych swojego widowiska i po prostu nie docierało do nich, że fani MMA już to słyszeli. Nie znaczy to jednak, że między PROMMAC a MMA Attack czy Fighters Areną nie ma różnic.
Karta PROMMAC 1 jest faktycznie na poziomie bardzo zbliżonym do mitycznej już „czwórki” MMA Attack. Uważam nawet, że drzemie w niej nieco większy potencjał „biletowy”, zawiera bowiem mocne nazwiska niemalże ze wszystkich południowych ośrodków MMA, co przy lokalizacji blisko krakowskiego matecznika daje realne perspektywy na sprzedanie 3000 biletów. Jeśli uzupełnić kartę nazwiskami z samego Wrocławia i lekko zaniedbanego Śląska, naprawdę trudno wymagać tu więcej od matchmakingu.
Materiały promocyjne i zaplecze telewizyjne także zaskakują (albo i nie, jeśli śledzicie mojego Twittera). Koncepcja stawiania na sport i pozytywne wartości, w połączeniu z intensywną promocją, wykorzystującą obóz treningowy dla uczestników gali, a także medialny tydzień tuż przed samym wydarzeniem, to coś, co może tylko przyczynić się do sukcesu PROMMAC.
CHALLENGE
Wszystko ładnie i pięknie, gdzie zatem tkwi tytułowy „challenge”? Jaką pracę muszą wykonać jeszcze organizatorzy, by nie spuścić z tonu za wcześnie i odnieść sukces?
- Upilnowanie karty walk. Nic tak nie zabija atmosfery przed galą (a więc i sprzedaży biletów na bramce), jak wizja rozpadającej się rozpiski, a wizja przejęcia zawodnika 13-0 przez UFC i 2-3 kontuzji na całej karcie nie jest chyba zbyt nierealna? Stały kontakt z zawodnikami zza granicy, kary finansowe za niezrobienie wagi i przygotowane zastępstwa to klucz do tego, by nie utopić prestiżu gali w ostatnim momencie.
- Retoryka. „Zachowuję się tak, jakby wszystko co robię, robiło różnicę.” napisał kiedyś William James. Umiejętności tej jeszcze nie posiedli włodarze PROMMAC. O ile przekonująco mówili obrazami i filmami, zmartwił mnie brak przekonującej odpowiedzi na konkretne już pytania dotyczące tego, co wyróżnia ich na tle poprzedników. Potrzeba specyficznej analizy błędów rywali lub swoich atutów. „Będzie się działo” tak naprawdę nie oznacza nic dla fana, który nie wie, na co stać zawodników z tej karty. Niemalże wszyscy uczestnicy PROMMAC mają diabelsko wyraziste atuty w klatce, a ich zestawienia pozwalają oczekiwać konkretnych, dających się obrazowo opisać rezultatów. Idea „PRO MMA” jest w porządku, ale problem w tym, że fani słyszeli te ogólniki już wcześniej. Jeśli Joe Rogan jest w stanie każdemu przypisać cechę, w której jest najlepszy na świecie (przynajmniej w swojej kategorii wagowej), to promowanie Drwala, Kity czy Cieślińskiego nie wydaje się wielkim wyzwaniem.
- Pieniądze. „Bardziej od pieniędzy, potrzebujesz miłości. Miłość to siła nabywcza szczęścia” – napisał kiedyś Phil Bosmans. Bullshit! Wzorem KSW, które u początków, ale także teraz, spędzało setki godzin na poszukiwaniu funduszy na swoje coraz bardziej ambitne projekty, to powinno być głównym celem nowej organizacji. Pasja jest konieczna, bez wizji ani rusz, lecz bez żelaznego uporu w poszukiwaniu źródeł finansowania PROMMAC, nie ma co liczyć na sukces. Łatwo zatracić się w przyjemnościach tworzenia ciekawej organizacji i dopieszczania materiałów promocyjnych. Ale jeśli chce się to robić dłużej niż jedną galę, to potrzeba czegoś na wzór Briggs & Stratton i Blachy Pruszyński w KSW, Duracell w PLMMA czy Kesmet i Bodzio w MMA Attack. A jak widać, nawet to może nie wystarczyć!
Po ostatnich wydarzeniach na polskiej scenie, na konferencji prasowej panował swego rodzaju defetyzm. Jak już pewnie wywnioskowaliście z tekstu, organizatorowi nie udało się w pełni ukrócić tego nastroju. A nie ma nic dziwnego w tym, że ze strony mediów trwa poszukiwanie dziury w całym. Nieudanych przedsięwzięć w polskim MMA wyliczyć nie sposób.
Wystarczy jednak rzut oka na dotychczasowe poczynania , żeby dać PROMMAC kredyt zaufania. Półtora miesiąca czasu to mało, ale organizatorzy zrobili w tym czasie naprawdę wiele i pozytywnie zaskoczyli rozpiską, trailerem, odpowiednią skalą działań. Choć jest szansa nawet na świetny event, który zasłuży walkami i sprawną organizacją na miano gali roku, z przyklaskiwaniem włodarzom wstrzymam się do momentu, aż do niej dojdzie, zobaczę na niej pierwotnie założone walki, bannery sponsorskie i zapełnione trybuny. Jeśli dojdzie do takiej pierwszej gali, polskie MMA na pewno zyska stabilnego gracza i zagości na stałe w nowej telewizji. Dlatego trzymamy kciuki za finansowe i rozrywkowe powodzenie tego interesującego przedsięwzięcia.
Więcej wiary Franek, 80% tekstu to wątpliwości, pytania bez odpwiedzi, wytykanie co trzeba zrobić żeby gala się powiodła. Ponura atmosfera była też na konferencji, faceci z pasją opowiadają o swoim przedsięwzięciu a Wy zadajcie im pytania jakie powinni oni sobie zdawać zanim podjeli decyzję o organizacji gali MMA. Gala ma już termin, jest obiekt, są zawodnicy. Boje się że takim złym prorokowaniem odstraszasz kibiców od kupowania biletów bo a nóż gala się nie uda, bo przecież znamy relia rynku i wiemy ilu updało. 30 pln za najtanszy bilet to zaden poieniadz i zadna strata. Zamiast czarnych wizji rozpływających się z Twojego tesktu powinny pojawić się zachęty do jak najszybszego kupowania biletów. Zostało kilka tygoni do gali, nie mozna czekac z zakupem na dzien przed albo najlepiej na dzien po dacie gali w tedy juz bedzie 100% pewnosci czy sie gala odbyla czy nie. Co do sponsorów to spokojnie, organizacja gali to nie jest aż taki duzy wydatek aby firmy Pana Batko nie pociągneły, nawet jeśli tylko jego loga miały by być pokazywane przez 3h w TVN Turbo to i tak wyjdzie lepiej niż mialby zaplacic za czas reklamowy.
PS ja bilety już mam i licze ze reszta tez je zakupi – dobra rozpiska, klatka, zasady UFC czego chciec wiecej ?
Wszystko wygląda znakomicie na ten moment. Karta, profesjonalizm, wygląda na to że stosunkowo tanie bilety będą sprzyjać dużej widowni. Pytanie jest zasadnicze, czy uda się znaleźć zainteresowanie sponsorów, bez udziału freaka? Darkowi Cholewie to się nie udało, PROMMAC paradoksalnie zadanie może mieć jeszcze trudniejsze. Dlaczego? Płetwal, Grabowski, Lasota, MMA Attack posiadało kluczowych zawodników swoich kategoriach wagowych. PROMMAC ma Kitę, solidnego ciężkiego ale napewno nie najlepszego w kraju, Drwala, który od dawna nie walczył, plus zawodników którzy oscylują wokół 7-10 miejsca w krajowym rankingu. fajnie że jakiś poważniejszy zarys karty mamy na półtora miesiąca przed galą, można marketingowo lepiej to sprzedać, ale ciekawy co ze sponsorami. Przypuszczenia z TVNem Turbo sprawdziły się.
Nie doczytałem się nigdzie – domyślam się, że PROMMAC będzie organizowało gale z oktagonem/klatką, a nie ringiem?
Własciciele Prommaca na pewno przeprowadzili analize swot, a ze moze nie chca sie ja dzielic to druga sprawa.
Gali bliżej mnie? Wtedy na pewno bym pojechał.
midern 6:30 :
http://www.youtube.com/watch?v=EDPbDn1N1ys#t=390
Fresh, dzięki, nie miałem okazji i czasu aby wysłuchać konfę 🙂
Duracell w PLMMA ??
chyba racej chodzilo o Dunlop
jak oni chcą żeby ich głównym źródłem dochodu była sprzedaz biletów to mogą się grubo przyjechac…
http://www.dangerouspunch.pl ZAPRASZAM!
Fresh: Zgoda, dlatego też nie mnożyłem defetystycznych pytań na konferencji.
To, że był taki klimat, jest tylko i wyłącznie winą tego, że organizatorzy nie odpowiedzieli na pytanie co ich wyróżnia na tle przeżywającej trudności konkurencji, choć mają ku temu dobrych parę wymienionych przeze mnie tutaj argumentów. Dlatego odpowiadam za nich i z jednej strony bronię przed porównaniami do “przegranych”, a z drugiej mówię niewygodne rzeczy, bo słodzić potrafi każdy 😉
Jakby tak porównać nasze nr 1 (KSW) z nową organicają to trochę dziwnie to nasze nr 1 wygląda
KSW PROMMAC
Materla vs Silva < Drwal vs Strickland
Bedorf vs TBA < Kita vs TBA
Różalski vs TBA Bajor vs TBA
Wiem że wagowo oprócz dwóch pierwszych to nie to samo ale jednak troche wstyd dla KSW że nazywają się najlepszą w Polsce a ich 26 gala sportowo prezentuje się gorzej od debiutanta, dodatkowo kontrole antydopingowe i łokcie w PROMMAC oby nowy gracz znalazł dobrych sponsorów 🙂
ps: może jak dobrze wystartują pojawią się w ogólnodostępnym TVN-ie, myślę że zarówno KSW jak i polsatowi przyda się konkurencja bo rynek jest spory a póki co w świadomości polaków istnieje tylko KSW bo nawet MMAA nie było zbyt dobrze wypromowane
Z tym porównaniem Materla vs Silva – Drwal vs Strickland to grubo poleciałeś. Michał vs Jay to nadal lepsze zestawienie.
MMAA1, MMAA2, MMAA3, ALMMA42, KSW24… What’s next?
Nie widzę dużej rozbieżności w klasach sportowych zawodników
U Bajora już nie jest vs TBA ma walczyć z Czajczyńskim.
Co do gali świetna rozpiska, ale zgodzę się z autorem ,że z zachwytami lepiej zaczekać do gali, bo o ile hale we Wrocławiu łatwiej zapełnić niż katowicki spodek to i tak bez freaka, ale mimo to życzę im szczerze powodzenia
Nawet jeśli sportowo walka Drwala jest lepsza, czemu przeczy fightmatrix, to komercyjnie nie ma wątpliwości, ze Michal sprzeda się lepiej.
PROMMAC nie ma takiego potencjału personalnego na ten moment jak MMA Attack 2/3 ale to dopiero początek, wielu naszych trafiło do UFC. Myślę że z czasem coraz lepsi Polacy będą walczyć dla PROMMAC, jeśli federacja będzie rozwijać się zgodnie z planem. KSW potencjał zawodniczy ma wysoki, ale głównie dlatego że nikogo nie puszczają do innych organizacji.
Michał vs Jay to nadal lepsze zestawienie. Ty sobie jaja z ludzi robisz?
Lepsze zestawienie marketingowo bo Michał z nim przegrał, ale sportowo to ktoś z redakcji mówił i zapadło mi w pamięci coś w rodzaju że uznaje się go obecnie w USA jako pełnoprawnego zawodnika MMA.
Osobiście wolę jak walczy z Drwalem młody wilk niż jakiś emeryt z Japonii kontra gwiazda KSW, bo trzeba zrobić rewanż z przed lat i wyjaśnić pewne sprawy. Teraz jak o tym myślę to normalnie GROTESKA.
KSW robi biznes i to dobry biznes dla nich, ale nie mówmy o wartościach sportowych.
Z jednej strony mamy popularyzację MMA dzięki KSW, a z drugiej strony ludzie to kojarzą i odbierają to jako kontynuacje pikników z Pudzianem tak jak za czasów Strongman.
Poziom świadomości Januszy o MMA, zabił by połowę kibiców co się interesują tym sportem, a sami zawodnicy popełnili by zbiorowe SEPUKU. Na szczęście póki co wszyscy wierzą że coś się zmieni i ludzie ogarną że to jest sport.
Fakt że liczy się głównie kasa, ale nie jest dobrze jak sport sprowadzamy jedynie do $.
Z innej jeszcze strony mówi się że łokcie są beee, ale jak w boksie mamy krwawą walkę, to publika szaleje i pamięta latami.
Tzw autorytety w sporcie poprzedniego pokolenia nie udzieliły wsparcia, bo poczuły się zagrożone i stworzyły obraz MMA jako brutalnego sportu. Pierwsze wrażenie i reakcje były negatywne co zostało zapamiętane przez Januszy.
Póki co odpukać KSW po z Jankiem nie ma wielkich problemów, ale wystarczy taka akcja że 2-3 gwiazdy łapie kontuzje i to było by wyzwanie, czy jest się wstanie obronić swoją marką.
*NIE uznaje się go obecnie w USA jako pełnoprawnego zawodnika MMA.
Co to w ogóle znaczy “pełnoprawny”? Był zawodnikiem i już nie jest? Argument troszkę z dupy 😉