Od listopada do marca. Tyle trwała przerwa pomiędzy dwiema kolejnymi galami Profesjonalnej Ligi MMA. Mieszane sztuki walki to sport, gdzie wiele się dzieje. Są zatem zmiany, i to całkiem spore. Czy to dobry ruch – pożyjemy, zobaczymy. Moim zdaniem wpłyną na lepsze funkcjonowanie federacji, czego sobie i wszystkim serdecznie życzę.

PLMMA sfinalizowało niedawno umowę z nowym partnerem telewizyjnym, a do tego zakontraktowanych zostało kilka ciekawych nazwisk, czego próbkę zobaczymy już w sobotę przy okazji PLMMA 72 w podwarszawskich Łomiankach. Trzeba sobie jednak zadać pytanie – czy umowa z telewizją Puls, powrót Pawła „Trybsona” Trybały i debiut Szymona Kołeckiego pozwolą na powrót czasów świetności federacji?

To wszystko może dać niezły efekt, na którym najbardziej skorzystają fani.

Ja jestem tego pewien. Tak, to da sukces. To wszystko może dać niezły efekt, na którym najbardziej skorzystają fani. Plusy odczuwać będziemy już od samego początku. Kontrakt z telewizją Puls niektórzy wyśmiewają, ale dla mnie takie zachowanie to totalna głupota i przykład czystej ignorancji. To bardzo solidny kanał o charakterze rozrywkowym, a na dodatek jest szeroko dostępny. Każda platforma czy kablówka ma go w swojej ofercie i to bez żadnych dodatkowych kosztów. Porównując to z zasięgiem Orange Sport – niebo a ziemia. Poza tym nie jest to stacja, która zbliża się ku upadkowi. Z wytworem Telekomunikacji Polskiej z roku na rok było coraz gorzej, zauważalny był regres. Z Serie A, Ligue 1 i UFC zrobiły się powtórki przeciętnych gal bokserskich czy ekstraklasy futsalu. Przykro się to oglądało, zwłaszcza pod koniec. Zupełnie inne OS, ale to temat na osobny artykuł. Tymczasem telewizja Puls od dawna ambitnie działa na polskim rynku, mając na rynku aż szesnaście lat doświadczenia. Miło wspominam przede wszystkim rok 2008, kiedy to w ramówce pojawili się „Simpsonowie” (tak, miałem dziewięć lat i jakoś to jeszcze pamiętam ;-)). Wówczas stacja należała do Ruperta Murdocha, czyli właściciela amerykańskiego potentata – FOX. Co prawda bogacz stosunkowo szybko się wycofał, ale oferowany przez Puls content był naprawdę bardzo ciekawy. Teraz minęło dziewięć lat i widocznie aktualny zarządca stacji, Dariusz Dąbski, ponownie chce osiągnąć sukces. Plany muszą być ambitne, bo inaczej ruch dotyczący umowy z PLMMA byłby dla mnie nieco niezrozumiały.

Puls to jednak partner profesjonalny, który moim zdaniem liczy na podobne zachowanie ze strony Profesjonalnej Ligi MMA. Trzeba jednak pamiętać o tym, jakim człowiekiem jest Mirosław Okniński. Fakt, że to legenda, pionier i weteran polskiego MMA, ale niektóre zachowania są kuriozalne. Wystarczy tylko przypomnieć, iż jeszcze niedawno założyciel federacji hucznie ogłaszał umowę PLMMA z telewizją Wirtualnej Polski… Członkiem tej redakcji jestem od prawie czterech lat i nigdy o tym nic nie słyszałem. Podobnie jest zresztą z ogłaszaniem walk w federacji, kiedy to zawodnicy często dowiadują się o nich za pośrednictwem Facebooka. Podam paradoksalny przykład – kiedyś sam to przetestowałem. Napisałem maila do PLMMA, w którym jedyną treścią było: „Hej, jestem XYZ, chcę u Was walczyć”. Następnego dnia znalazłem się w zestawieniu z innym debiutantem. Oczywiście bez żadnego zapytania, czy „przystałbym” na tę ofertę. Zapytałem zatem, co z walką. Odpowiedzi nie dostałem, a starcia kolejnego dnia w karcie już nie było. Nieco słabe… A już na pewno nie było to profesjonalne, jak nakazywałby tytuł federacji.

MMA to dobry chwyt marketingowy, co doskonale wykorzystał Polsat.

MMA to dobry chwyt marketingowy, co doskonale wykorzystał Polsat za pomocą strongmana Mariusza Pudzianowskiego w Konfrontacji Sztuk Walki czy kulturysty Roberta Burneiki w MMA Attack. Słupki z wynikami wywindowały do góry i zapewne gotówka za reklamy też się zgadzała. W międzyczasie pojawił się u nas płatny system pay per view, który początkowo dla odbiorcy był pomysłem kontrowersyjnym, a dziś jest to całkowita normalność. Ze sportami walki swoich sił spróbuje teraz telewizja Puls.

PLMMA natomiast sprawdzi popularność Pawła Trybały i Szymona Kołeckiego, którzy w roli głównych bohaterów eventu przy telewizyjnej promocji powinni dać radę. Co prawda dawna Telewizja Niepokalanów w pokazywaniu sportu nie ma zbyt wielkiego doświadczenia, ale, z tego co pamiętam, emitowano już bodajże programy z wybranymi walkami UFC i coś z WWE. To już pewna namiastka – teraz będzie tylko lepiej. Ciekawi mnie tylko, jak zaprezentuje się realizacja ze strony technicznej, bo emisje „na żywo” to kompletna nowość. Czas pokaże. Jestem jednak dobrej myśli, choć początkowo powinniśmy podchodzić do transmisji z pewnym dystansem. Bo przecież nie od razu Kraków zbudowano.

Niemniej hejtować i krytykować organizacji Oknińskiego nie zamierzam, a przynajmniej nie w tym artykule. Być może za czasów nowego partnera, czyli telewizji Puls, nieco to wszystko się unormuje, a błędów będzie coraz mniej. Oby. Patrząc na to, kto w sobotę wyjdzie do oktagonu można być zadowolonym. A weźmy pod uwagę fakt, że to dopiero początek nowej, miejmy nadzieję, że i owocnej, współpracy. W przypadku kryzysu Fight Exclusive Night miło byłoby, gdyby powróciły czasy świetności federacji założyciela Poland Top Team. Co prawda mamy jeszcze nad Wisłą inne federacje – dajmy tu na przykład Spartan Fight, ale sądzę, iż strategie są zupełnie odmienne. PLMMA czasami mocno zawodzi, ale potrafi również miło zaskoczyć. Przecież niektóre imprezy czy gale śmiało można było nominować w plebiscytach typu Heraklesy. Rozpiska jutrzejszej gali może i na kolana nie powala, ale porównując z tym, co widywaliśmy ostatnio, można zauważyć pewien progres.

Pozwolę sobie zresztą przypomnieć, kogo zobaczymy w klatce, a właściwie skupię się na kluczowych komponentach i głównych bohaterach. Mówiąc pół żartem, pół serio – żadne zmiany poza wycofaniem się Jasona Millera chyba nie zaszły. Inne pewnie dostałyby nagrody z cyklu „Złote maliny”… Niestety, taka już jest chimeryczność Profesjonalnej Ligi MMA, którą dzięki telewizji Puls może uda się zwalczyć.

Szymon Kołecki, Marcin Naruszczka, Paweł Trybała, Mateusz Piskorz, Matt Horwich, Marian Ziółkowski to nazwiska doskonale znane każdemu sympatykowi sportów walki. Nawet dziwi mnie trochę, że sobotnie wydarzenie odbywa się w Łomiankach – wszak w wielu innych miastach ci fighterzy mogliby wyprzedać halę. Ich angażu nie powstydziłyby się wspomniane wcześniej przeze mnie Fight Exclusive Night czy Spartan Fight, a w niektórych sytuacjach być może i samo KSW.

Jeśli mam być szczery, to spośród całego fightcardu najbardziej ciekawi mnie, jak zaprezentuje się w swoim debiucie w oktagonie Kołecki. Sportowiec wspaniały, ale czy bić się potrafi? Tego jeszcze nie wiemy. Z pewnością jest człowiekiem ambitnym, bo treningi wziął jak najbardziej na poważnie, a i na sparingpartnerów u Mirosława Oknińskiego i Pawła Nastuli powinien nie narzekać. Jego atrybutem powinna być ogromna siła – w końcu to mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów. Rywala na debiut dostał niby słabiutkiego, bo Dariusz Kaźmierczuk z pięcioma porażkami na koncie na wirtuoza nie wygląda, ale nawet Janusz Dylewski z rekordem 0-7 potrafił obić Józefa Warchoła. Z chęcią to obejrzę. Liczę, że nasz medalista zaprezentuje się dobrze i efektownie, bo w przypadku takiego zwycięstwa, może stać się o nim naprawdę głośno. O nim i o PLMMA. A taki rozgłos zawsze w cenie.

Drugim głównym punktem wieczoru będzie „Trybson”. Imprezowicz z „Warsaw Shore” potrafi „przyłożyć”, co udowodnił w swoich dwóch zwycięskich walkach. Ten chłopak może i jest kontrowersyjny i ideałem sportowca nie zostanie, ale serio można docenić to, że MMA wziął na poważnie. Niestety w jego przypadku rywal kompletnie nie przypadł mi do gustu. Paweł Bolanowski w zawodowym MMA nie wygrał ani razu i cztery szybkie porażki przed czasem nie świadczą o nim najlepiej. Zabawne jest, że Mirosław Okniński bardziej zachwyca się, iż kielczanin jest profesorem matematyki, a nie fighterem… Maciej Kawulski ogłosił, że pojedynek rzekomo jest ustawiony. Trybała oczywiście od razu się do tego odniósł i stwierdził, że stracił szacunek do właściciela KSW. Według mnie o korupcji w tym starciu mowy nie będzie – po prostu zmierzy się duży, silniejszy i lepszy zawodnik z klasycznym journeymanem.

Jaki będzie efekt projektu Puls – PLMMA? Zobaczymy. Nadzieje są duże, ale wszystko, jak zawsze, zweryfikuje czas. Pierwszą próbą będzie sobotni event w Łomiankach, opisany przed chwilą. Takich ruchów polskich federacji po prostu potrzeba.

Maciej Szumowski
Urodzony w 1999, w dziennikarskim świecie od 2013. Aktualnie dziennikarz WP SportoweFakty i MMARocks.pl, dawniej myMMA.pl.

4 KOMENTARZE

  1. Transmisje w Pulsie to dla PLMMA fantastyczna sprawa. Wiadomo, że nigdy ani ta telewizja ani federacja Mirka nie będzie najlepsza w Polsce, ale obie strony w swoich branżach są ciekawą alternatywą i uzupełnieniem rynku.

  2. Okiński coraz starszy i coraz bardziej dziadkowo wyglądający… Niedługo nawet Ja mu najebhje.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.