17 marca, na gali UFC Fight Night 127, swój kolejny pojedynek dla największej organizacji MMA na świecie stoczy Peter Sobotta. Jego rywalem będzie niesiony czterema zwycięstwami z rzędu, Amerykanin Leon Edwards. W rozmowie z MMAFighting.com dwudziestosześciolatek mówi jednak o tym, że mając taką serię liczył na wyżej notowanego zawodnika.
Z całym szacunkiem do Petera, ale liczyłem na kogoś z rankingu.
wygrałem cztery ostatnie walki i pokonałem naprawdę mocnych rywali więc spodziewałem się większego nazwiska. Nie zmienia to jednak faktu, że przygotuje się do tej walki, jak do najtrudniejszego testu w mojej karierze.
Pojadę do Londynu i odprawię tego gościa. Wtedy będą musieli zestawić mnie z kimś z rankingu.
Wymagania Edwardsa na kolejną walkę w UFC były niewątpliwie duże. Spoglądając jednak na tabelę można zauważyć, że notowani zawodnicy nie byli obecnie w jego zasięgu.
Mówiłem UFC, że chciałbym kogoś z TOP 10. Oni wszyscy mieli już jednak walki, albo zmagali się z kontuzją. Sobotta to jedyny fighter, który zgodził się na starcie. Powiedziałem “Lecimy z tym!”. Po gali w Londynie będę miał pięć zwycięstw z rzędu i dostanę kogoś z dużym nazwiskiem.
Edwards (MMA 14-3) ma już na koncie osiem walk dla giganta MMA na świecie. W swojej karierze w UFC odprawiał m.in. Alberta Tumenova, Bryana Barbarenę i Pawła Pawlaka. W debiucie dla największej organizacji MMA na świecie, który miał miejsce w 2014 roku, uległ Claudio Silvie.
Sobotta (MMA 17-5-1) ma obecnie serię dwóch zwycięstw z rzędu. Ostatnio, na gali w Szwecji, w drugiej rundzie odprawił Bena Saundersa. W UFC zadebiutował w 2009 roku.
Jednak jest czarny, więc ciężka przeprawa przed Piotrem!