Autor: Evangelista
Jedną z najbardziej barwnych postaci w naszym ukochanym sporcie jest Nick Diaz. Można go kochać lub nienawidzić, ale jedno trzeba mu przyznać – wzbudza emocje jak mało kto. Od czasu jego pierwszego pojedynku do rocznego zawieszenia za palenie marihuany, Nick stał się rozpoznawalną marką, a kariera jego to wzloty i upadki; niekoniecznie natury sportowej. Przyjrzyjmy się dokładnie jego postaci.
Jak błędnie niektórzy zakładali (w tym i ja), Nick nie był łobuzem już od młodzieńczych lat. Młody Diaz był podobnie jak George St-Pierre terroryzowany w szkole. Miało to swoje korzenie w tym, że Nick nie miał za dużo znajomych wśród rówieśników, zadawał się więc ze starszymi kolegami. A w takich przypadkach często dochodzi do konfliktów i przemocy. I tak też było tym razem. Po obejrzeniu gali UFC, starszy z braci Diazów zaczął trenować sporty walki. Jednak w przeciwieństwie do GSP, Nick miał też inny problem w postaci braku biologicznego ojca w okresie dorastania. Ten i wiele innych powodów sprawiły, że zawodnicy ci, mimo że motywacje do treningów mieli takie same, poszli zupełnie innymi ścieżkami.
Co jest tak fenomenalnego w Nicku Diazie, że wzbudza tak wielkie emocje? Przede wszystkim należy sobie uświadomić, że jest sobą. Nie udaje nikogo innego. Nie gra świętoszka jak Jon Jones, ani bad boy’a jak Chael Sonnen. Nick Diaz jest po prostu Nickiem Diazem. Robi i mówi to co uważa w danej chwili za słuszne. Człowiek ten nie umie myśleć długoterminowo – dowodem na to jest brawl z Jasonem Millerem na Strikeforce Nashville, oraz choćby niedawne zawieszenie z powodu śladów marihuany w jego organizmie. A przecież w lutym 2007 przerabiał dokładnie ten sam scenariusz.
Warto więc zacząć od zawirowań, które obecnie mają miejsce w jego życiu, ponieważ ostatnie wydarzenia doskonale obrazują tego fightera. Tło wydarzeń, jakim była walka o tymczasowy pas mistrza świata UFC oraz prawo do walki z GSP, wydawać by się mogło wystarczającym powodem, by rzetelnie i poważnie podejść do największej szansy swojego życia. Jednak stało się inaczej. Dlaczego?
I tutaj właśnie pięknie ukazuje nam się nasz Nick. Beztroski aż do granic przesady. W walce nie zawodzi, za to czyni to we wszystkim tym co się wiąże z aspektami poza ringowymi. Zawiódł prezydenta UFC – Danę White’a, obecnego mistrza – George’a St-Pierre’a. A przede wszystkim – fanów, którzy czekali długo na jego transfer ze Strikeforce do UFC. Czy więc Nick Diaz jest złym człowiekiem? W 1985 roku znanemu amerykańskiemu pisarzowi Don Wollheimowi kazano opisać pojęcie zła w jednym zdaniu. Utworzył więc taką definicję: „Zło, nawet w najwymyślniejszej postaci, to to, co niszczy nadzieje na przyszłość”. Nick mimo zniszczenia sobie tymczasowo kariery, jednak wyłamuje się z tej zasady, bo daje nadzieję. Pełnomocnik prawny Ross Goodman, w wywiadzie dla MMAFighting rzekł: Nick przysiągł, że jednak nie odchodzi na emeryturę. Jest to więc wystarczający dowód na to, że zawodnik ten wróci silniejszy.
Pomimo słów Goodmana, Diaz jest człowiekiem czynu. To pewien rodzaj ewenementu, gdyż Nicka nie interesuje w ogóle promocja walk w których uczestniczy – on woli w tym czasie trenować. Nie jest też medialną osobą, co udowodnił wiele razy udzielając wywiadów. A rok czasu zawieszenia, to wcale nie jest tak dużo. Sam mistrz kategorii welterweight w UFC ostatni raz stoczył walkę w kwietniu 2011 roku. Nie wiemy w jakiej dyspozycji Nick wróci do oktagonu, jednak możemy być pewni, że wróci. Ma dopiero 28 lat i jest na szczycie swojej – nieco przyhamowanej przez Carlosa Condita – kariery. Wbrew pozorom zawieszenie te może mu wyjść na dobre.
Nicka Diaza jednak nie zawsze da się bronić. Posiada on również ogromne wady, które są nie do zakwestionowania. Jedną z największych jest niekonsekwencja. Przykładem jest tutaj wywiad dla „TheShoot!”, gdzie Diaz tłumaczy, że tak naprawdę nie zarabia dużo pieniędzy, a te, które uda już mu się zaoszczędzić wydaje w całości na jedzenie i podatki. Jednak pomimo tych kontrowersyjnych słów (w czasie gdy to mówił jego pensja oscylowała wokół 100.000$ za walkę), dodał również „będę zachowywał się tak jak pracodawca chce, jeżeli mi za to zapłaci”. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale Dana White właśnie tak zrobił! Pomimo zagwarantowanych 200.000$ za walkę, prezydent UFC obiecał mu również dodatkowe 300.000$ za uczestnictwo we wszystkich konferencjach prasowych zorganizowanych z okazji gali z numerem 143 (Condit vs. Diaz). Pierwszy napisał o tym Brett Okamoto z ESPN. Podchwyciwszy temat Mike Chiappetta z MMAfighting dodał, że to udowadnia, iż bycie „bad boy’em” najwidoczniej popłaca bardziej, skoro pracodawcy chcą płacić pracownikowi więcej pieniędzy za udział w promowaniu walki niż za samą walkę. Czy więc Nick Diaz aby na pewno zarabia tak mało?
Oczywiście sprawa jak zwykle ma drugie dno. Nick i tak zarobiłby te pieniądze (lub więcej) z udziału PPV, którego został pozbawiony brakiem obecności na konferencji prasowej UFC 137. Bonus w postaci 300.000$ miał być po prostu rekompensatą za tę stratę oraz motywatorem do nie olewania prasówek. Adam Guillen Jr. z MMAmanii całą sprawę kwituje wręcz idealnym komentarzem opisującym El Diablo. Mianowicie: Jest to zawodnik, który dostaje ogromne pieniądze za to, co 99,9 % zawodników UFC robi po prostu z faktu kontraktu podpisanego dla ZUFFY.
Diaz gra według własnych reguł. Mimo kompletnego braku wykształcenia marketingowego ma naturalny dar do zakrzywiania czasoprzestrzeni wokół własnej osoby; tak, że nawet za standardowe rzeczy dostaje ekstra kasę.
Kariera tego zawodnika nabrała rozpędu w 2008 roku. Do czasu porażki z KJ Noonsem wiodło mu się ze zmiennym szczęściem. Natomiast od czasu tej klęski, aż do walki z Conditem zaliczył jedenaście wygranych walk pod rząd i to bardzo trudnych walk. Wtedy właśnie świat się nim bardziej zainteresował i zaczął domagać jego walki z dominatorem UFC, George’m St-Pierre’m. Po przejściu do UFC i zdemolowaniu BJ Penna, nadzieje odżyły z jeszcze większą mocą na walkę stulecia, która w końcu zmusi ostatnio niemrawego GSP do totalnej wojny na ringu. Styl Nicka dodatkowo to utwierdzał. Zawodnik ten uwielbia brawl. Cały czas prze do przodu, jak maszyna na której ciosy przeciwników nie robią wrażenia. Kolejnym atutem był świetny parter. Nie trzeba było się więc martwić o to, że St-Pierre przeleży bezkarnie na nim wszystkie pięć rund. Jeżeli przypomnimy o tym, że wygrał pojedynek bokserski w walce z Paulem Daley’em, to wychodzi na to, że Nick Diaz był, jest i będzie kryptonitem na GSP.
Wszystko to niestety prysło wraz z UFC 143. Walka z Carlosem Conditem jednych ostudziła, a drugich rozpaliła powodując dyskusje o tym czy uciekanie całą walkę może być traktowane jak wygrana. Jednak i miłośników i przeciwników uciszyła Nevada Athletic Commission, która zbanowała Nicka Diaza na cały rok.
MMA zna wiele zawodów i niespełnionych „match-upów”. Brock Lesnar vs. Fiodor Jemieljanienko, Tomasz Drwal vs. Mamed Chalidow czy właśnie Nick Diaz vs. George St-Pierre. Nie ma nic piękniejszego niż walka mająca rozstrzygnąć kto jest najlepszy na świecie/w kraju w danej kategorii wagowej. Jeżeli dochodzi do tego odmienność osobowościowa, to walki te jeszcze bardziej elektryzują. Niestety nie znamy przyszłości i nie możemy przewidzieć czy za rok dojdzie do pojedynku najbardziej dziwnego bad boy’a w historii sportu MMA z dominatorem wagi welterweight w UFC. Nie możemy również przewidzieć jak GSP sobie poradzi po kontuzji. Nick to niewykorzystany potencjał. Zarówno na fightera jak i na nazwisko mogące dać walkę roku w UFC.
Jednak nawet ten niewykorzystany potencjał nie zniszczy tego czego dokonał na przestrzeni lat prowadząc swoją karierę. Zaczynał od Mike’a Wicka. On, zarówno jak i Diaz byli debiutantami na gali IFC Warriors Challenge 15. Mike po przegranej przez duszenie trójkątne odszedł na emeryturę z rekordem 0-1, natomiast Diaz się rozpędzał, zaliczając trzy kolejne wygrane (w tym w drugiej walce z Chrisem Lytle!), po to, by przegrać pierwszy raz w swojej karierze z Jeremy Jacksonem. Z osobnikiem tym spotkał się później dwukrotnie mszcząc się z nawiązką za tę przegraną. Mając dziewięć walk na koncie posiadał już dwa pasy mistrzowskie. IFC (który zdobył wygrywając z Lytle) oraz WEC (szybko odprawiając Joe Hurley’a). W tym czasie El Diablo przechodzi do UFC, gdzie w trzeciej walce ulega mistrzowi kategorii welterweight w WEC, Karo Parisyanowi.
Walka ta była wyrównana i ekscytująca. Przegrana nie tylko jest imponująca ponieważ dotyczyła silnego nazwiska, ale również ze względu na „split decision” przy podawaniu wyników. Już wtedy grappling Nicka można było uznać z solidny. Po odbiciu się od tej porażki dwoma wygranymi, przyszła pora na walkę z Diego Sanchezem. W czasie przygotowań dochodziło do wielu utarczek słownych tych dwóch zawodników oraz doszło do incydentu rzucenia butem w Diego… Walka jednak została przegrana przez Nicka (unanimous decision), który pokazał się z dobrej strony.
Po tym pojedynku UFC rzuciło go przeciwko Joe Riggsowi oraz na odbudowanie mocnemu Sean Sherkowi, który w dwunastu walkach przegrał tylko z GSP. Obu tym walkom Diaz nie podołał, przez co został zwolniony z UFC. Po powrocie na zwycięski szlak wygraną na gali ICFO 1 z Ray Steinbeissem, Nick wrócił pod skrzydła UFC, by zmierzyć się z Joshem Neerem mającym wtedy rekord 17-5, choć początkowo do tej walki miał przystąpić Thiago Alves. Dobra passa nie opuszczała Nicka. Po udanym pojedynku z Joshem, na UFC 65 zaliczył TKO na Gleisonie Tibau.
W 2006 roku, po dwóch wygranych z rzędu, portale Internetowe ogłosiły, że Nick Diaz opuścił organizację braci Fertitta, by walczyć na gali Gracie Fighting Championships. Nie doszło to jednak do skutku i tak koleje losu zwróciły się w stronę PRIDE FC. W swojej pierwszej walce w tej federacji, Nick Diaz pokonał gogoplatą ówczesnego mistrza kategorii welterweight Takanori Gomiego. The Fireball Kid na trzynaście pojedynków przegrał wtedy tylko jeden z Marcusem Aurelio (walka nie była w obronie pasa), któremu zresztą zrewanżował się już w walce o tytuł mistrza (analogicznie do pojedynku Chalidow vs. Santiago).
Pojedynek ten został uznany walką roku, jednak wynik zmieniono na no-contest z powodu zlokalizowania śladów marihuany w organizmie Diaza. Historia z 2007 roku zatoczyła smutne koło pięć lat później. Siedem miesięcy po pamiętnej walce z Gomim, bohater nasz podpisał kontrakt z organizacją EliteXC. Gdzie w swojej pierwszej walce wygrał z kelnerem Mike’em Aina. Zwycięstwo te otworzyło mu drogę do bitwy o pas z KJ Noonsem. Pechowo dla Diaza na jego głowie otworzyło się dość znaczące rozcięcie, które przyczyniło się do przerwania pojedynku już po pierwszej rundzie tej zaciętej batalii.
W 2008 roku z sukcesem odwiedził DREAM oraz pokonał dwa kolejne nazwiska w EliteXC. Rok później przeszedł do Strikeforce gdzie w debiucie odprawił uderzeniami Franka Shamrocka. Z podobnym rezultatem tyle, że przez duszenie rear-naked choke pokonał też Scotta Smitha. W rezultacie kolejna walka miała być już o pas w kategorii welterweight. A przeciwnikiem nie kto inny jak Marius Žaromskis, który w tamtym okresie zwany był drugim Cro Copem.
Walkę tę Nick Diaz wygrał przez KO, zdobywając pas organizacji Strikeforce. Krótki epizod w DREAM 14 dał kolejne zwycięstwo, a w oddali szykował się wielki rewanż z KJ Noonsem! Diaz stał się jednym z głównych nazwisk organizacji Strikeforce. Rewanż więc wzbudzał wielkie emocje. Zwłaszcza że Karl James od czasu ich poprzedniej walki, zaliczył cztery wygrane pojedynki. Rewanż na swoje konto zaliczył zawodnik ze Stockton, który już w pierwszej rundzie posłał rywala prawym sierpowym na deski, ostatecznie wygrywając unanimous decision.
Kolejne walki, to kolejne sukcesy. W 2011 roku nowo mianowany mistrz odprawił Evangelistę Santosa przez balachę, a trzy miesiące później brawurowo ubił wyrzuconego z UFC za fatalne uderzenie pod gongu Paula Daley’a. Anglik po wyrzuceniu z największej organizacji świata zaliczył cztery wygrane z rzędu. Stanowił więc spore niebezpieczeństwo zwłaszcza, że obawiano się, iż ambicja Nicka każe mu stać i wdawać się w wymiany z mocno bijącym Paulem. Tak też się stało. Jednak z tej wojny ku uciesze fanów, to Nick wyszedł zwycięsko.
Po tej walce El Diablo zawakował pas Strikeforce i powrócił na łono UFC demolując wspomnianego wcześniej BJ Penna. Wymieniony wyżej opis kariery Diaza pokazuje tylko jak człowiek ten wspinał się szczebel po szczeblu aż w końcu doszedł do pozycji, w której wszyscy uważali go za jedynego i najsilniejszego przeciwnika dla George’a St-Pierre’a.
Na koniec kilka faktów z życia Nicka Diaza, które po prostu wymykają się wszelkim kategoriom.
Nick Diaz:
– umie posługiwać się nunchaku w stylu freestyle. Na filmie z 2010 roku prezentuje zestaw standardowych technik takich jak kołowrotki czy przełożenia (http://www.youtube.com/watch?v=zrYanfHbqjo)
– Otwarcie przyznał się LA Times do palenia marihuany. Na dodatek przekonywał, że z łatwością oszukuje testy i do oczyszczenia organizmu wystarcza mu osiem dni.
– W 2007 roku pobił się w szpitalu z Joe Riggsem, z którym walczył na UFC 57. Interweniować musiała policja.
– Podczas EliteXC: Return of the King, wymyślił jedno z najbardziej chwytliwych haseł w historii MMA „don’t be scared homie”
– A w 2009 wziął udział w XTERRA World Championship Off-Road Triathlon gdzie podczas jazdy rowerem zaliczył efektowną wywrotkę. Filmik ten do dzisiaj cieszy się największą popularnością na stronie organizatora (http://www.youtube.com/watch?v=-wkA7YuM5Mk).
Jak widać Nick to bardzo barwna i interesująca postać. Swoją pozycję zbudował tylko dzięki ciężkim treningom i ostrym walkom. Nie interesowało go to co się dzieje wokoło jego postaci, nie miał parcia na szkło i nie lubił błysku reflektorów. Człowiek ten chciał tylko walczyć ponieważ było to jedyne co znał i w czym się dobrze czuł. Niestety biografia jego ukazuje, że stał się ofiarą własnych słabości. Mimo tego, charakteru nie wolno mu odmówić i na pewno zapisał się do historii sportu jako jedna z najbardziej barwnych i kontrowersyjnych postaci w MMA.
Dzięki za wywiad:P
Ostatnio to kolega miał extrafight ze skuterem 😀
Kaczka pojechałeś 🙂
hohohoh so funny!
NOT.
precyzując:
-zdjęcie zajebiste
-temat idiotyczny
Kaczka, powiedz mi po kiego wdajesz się w jakieś zbędne utarczki i osobiste wycieczki? Niby jesteś dorosły, niby ponad to, a zachowujesz się jak jakiś [strike]Mir [/strike]dzieciak. Zdjęcie było wrzucić do skóry, a nie zaśmiecać forum w oczekiwaniu na propsy i tysiące śmiesznych emotek. (tak wiem, mam ciążowy nastrój)
Zgadzam się z Pervertem, post ze zdjęciem można było podlinkować w odpowiednim dziale, a nie od razu osobny topic.
wjebia Ci bana i tyle bedzie z Twoich rubasznych dowcipasków
Attention whore.
@hang, raczej pasuje bardziej: 🙂
Pervert, prawie całkowita zgoda. Zdjęcie nie jest zajebiste. Po raz n-ty zabawił się w przyklejanie głowy. To już było nudne 5 jego prac temu.
TJ egzekutor ? :O
Ale zwierzaczek fajny 😀
Pervert : )
Nie wiem jak mam to ocenić, z początku wydawało się to śmieszne, ale … Ciężko mi siebie określić .
Zgadzam się z Pervertem i niech się nikt nie dziwi, jeśli ataki na kaczkę się powtarzają, bo – jak widać- chłopak nie wyciągnął zbyt wielu wniosków. A obrazek bardzo fajny i śmieszny, ale spokojnie wystarczył do "Tanio…".
To jest oczywisty fejk. Wszyscy wiedzą, że jestem w Indonezji a nie Nigerii.
wole takie tematy Kaczki niż każdy inny Kokosa czy wspomnianego w temacie ;]
GLF ur right, na zmęczeniu wydawał się dość zabawny, drugie spojrzenie niestety już się nie obroniło, ale nie dało rady wyedytować tego "zajebiste". "Niezłe/zabawne" byłoby odpowiedniejsze (bez tego napisu na koszulce ofc)
btw, jeśli sami użytkownicy nie będą dawać odporu śmieceniu na forum, to non stop będą się pokazywały tak idiotyczne tematy, albo jakieś inne testy…
kaczka w ankiecie dał swój wiek i prawidłową odpowiedź 30-35. Jak ja mam to ocenić. Po zachowaniu na forum daje mu max 15
kaczka w ankiecie dał swój wiek i prawidłową odpowiedź 30-35. Jak ja mam to ocenić. Po zachowaniu na forum daje mu max 15
Ile jeszcze trzeba, żeby ten oszołom bana dostał 🙂
Ile jeszcze trzeba, żeby ten oszołom bana dostał 🙂
Wiekszosc ludzi wali niemerytoryczne posty,ale Kaczka przynajmniej jest zabawny:-)
Wiekszosc ludzi wali niemerytoryczne posty,ale Kaczka przynajmniej jest zabawny:-)
@kaczka41 Możesz podesłać oryginalny obrazek (z murzyńską twarzą)? Spodobało mi się zdjęcie.
@kaczka41 Możesz podesłać oryginalny obrazek (z murzyńską twarzą)? Spodobało mi się zdjęcie.
Kaczka – nie ma chuja, albo jesteś gimbusem nielubianym przez rówieśników albo starym bezrobotnym zgredem.
Kaczka – nie ma chuja, albo jesteś gimbusem nielubianym przez rówieśników albo starym bezrobotnym zgredem.
Haha kaczy shejtowany. Teraz, juz sie nie pokazuje.
Zapytam wprost, jestes prowokacja?
Haha kaczy shejtowany. Teraz, juz sie nie pokazuje.
Zapytam wprost, jestes prowokacja?
i to jest niby dorosly koles??? no bez jaj…
i to jest niby dorosly koles??? no bez jaj…
@Shoocker Ależ skąd. Najnormalniej w świecie zdjęcie mi się podoba, ale wolałbym aby twarz była tak samo murzyńska jak ręce. Być może zapodam je na jakimś forum (nie na tym). Oczywiście zgadzam się z opinią że skóra byłaby lepszym miejscem na to zdjęcie, ale na to nie jestem w stanie nic poradzić.
@Shoocker Ależ skąd. Najnormalniej w świecie zdjęcie mi się podoba, ale wolałbym aby twarz była tak samo murzyńska jak ręce. Być może zapodam je na jakimś forum (nie na tym). Oczywiście zgadzam się z opinią że skóra byłaby lepszym miejscem na to zdjęcie, ale na to nie jestem w stanie nic poradzić.
Ale macie kierwa problem 🙂 Z Papayem na czele.
Spoko, nie będe wrzucał przerabianych fotek, bo jak widać się nie przyjęło. Szkoda – tyle w temacie. Narka
Ale macie kierwa problem 🙂 Z Papayem na czele.
Spoko, nie będe wrzucał przerabianych fotek, bo jak widać się nie przyjęło. Szkoda – tyle w temacie. Narka
@kaczka41 Jeżeli nie chcesz podawać tutaj linku lub oryginału z murzyńską twarzą to prześlij prosze na priva:
cezaryzwirko [małpka] gmail {kropeczka] com
@kaczka41 Jeżeli nie chcesz podawać tutaj linku lub oryginału z murzyńską twarzą to prześlij prosze na priva:
cezaryzwirko [małpka] gmail {kropeczka] com
Masz Antoś – no problem:
Masz Antoś – no problem:
@kaczka41 Bóg zapłać Dobry Człowieku!
@kaczka41 Bóg zapłać Dobry Człowieku!
ten koles powinien wygladac jak sokodjou, bardziej by pasowal do tej hieny 😀
ten koles powinien wygladac jak sokodjou, bardziej by pasowal do tej hieny 😀
Spodziewałem się kogoś w rodzaju Soko, ale ten też może być :-).
Spodziewałem się kogoś w rodzaju Soko, ale ten też może być :-).
Foch. Foch i chuj.
Foch. Foch i chuj.
zajebisty [strike]pies[/strike] kot na fotografii
zajebisty [strike]pies[/strike] kot na fotografii
Bardzo mnie zainteresowało to zdjęcie, poszukałem w necie i…
…okazło się że jego autor dostał pierwszą nagrodę w konkursie World Press Photo:
http://www.swiatobrazu.pl/ludzie_i_hieny_zdjecia_pietera_hugo.html
——————-
Z innej beczki, bliższej MMA, myślicie że Pudzian (albo inny zawodnik) daliby radę takiej hienie?
Bardzo mnie zainteresowało to zdjęcie, poszukałem w necie i…
…okazło się że jego autor dostał pierwszą nagrodę w konkursie World Press Photo:
http://www.swiatobrazu.pl/ludzie_i_hieny_zdjecia_pietera_hugo.html
——————-
Z innej beczki, bliższej MMA, myślicie że Pudzian (albo inny zawodnik) daliby radę takiej hienie?
@Antek – Ty tak na serio z tym Pudzianem i hieną?
@Antek – Ty tak na serio z tym Pudzianem i hieną?
To akurat usprawiedliwianie jednej zenady druga…
——–
Gdy zaczalem czytac MMARocks, tudziez pisac pozniej na forum, to byla dyskusja o MMA i rozmaitych pierdolach, a teraz coraz wieksza czesc tematow/postow, to tresci o innych uzytkownikach/forum samym w sobie. Wot ewolucja.
To akurat usprawiedliwianie jednej zenady druga…
——–
Gdy zaczalem czytac MMARocks, tudziez pisac pozniej na forum, to byla dyskusja o MMA i rozmaitych pierdolach, a teraz coraz wieksza czesc tematow/postow, to tresci o innych uzytkownikach/forum samym w sobie. Wot ewolucja.
z przytupem! xD
btw, kim do c*uja jest Papay?
z przytupem! xD
btw, kim do c*uja jest Papay?
3 metry mułu i smierdzi dramatem 🙂
3 metry mułu i smierdzi dramatem 🙂
To dział cohones – mogę zakładać temat o dupie Maryny..o ile redakcja nie zamknie/usunie
@Pervert – Papay – marynarz – czyli Mr. GLF
Ps. Foch i chuj – idę pić dalej
To dział cohones – mogę zakładać temat o dupie Maryny..o ile redakcja nie zamknie/usunie
@Pervert – Papay – marynarz – czyli Mr. GLF
Ps. Foch i chuj – idę pić dalej
nie cwaniaczku nie możesz. dopiero co mnie upominałeś, że od takiego gówna jest dział hyde park. no chyba, że z wiekiem zaczynają się jakieś problemy typu demencja…
nie cwaniaczku nie możesz. dopiero co mnie upominałeś, że od takiego gówna jest dział hyde park. no chyba, że z wiekiem zaczynają się jakieś problemy typu demencja…
@bobyflex "…@Antek – Ty tak na serio z tym Pudzianem i hieną?…"
Tak. Poważnie. Chciałbym poznać Wasze zdanie. Oczywiście mam świadomość że będzie to science-fiction i nigdy nie zweryfikujemy kto miał rację. Od taka zabawa.
@bobyflex "…@Antek – Ty tak na serio z tym Pudzianem i hieną?…"
Tak. Poważnie. Chciałbym poznać Wasze zdanie. Oczywiście mam świadomość że będzie to science-fiction i nigdy nie zweryfikujemy kto miał rację. Od taka zabawa.
No to jeśli o mnie chodzi, to zawodnik MMA jest bez szans, hiena to duży drapieżnik z chyba najsilniejszym uściskiem szczęk u zwierząt lądowych na ziemi – to by była jakaś masakra:-)
I choćby to był gościu o posturze Alie'go, agresywny jak Shogun, Wand czy Fiedzia za najlepszych lat i wszechstronny jak GSP to nie, kurwa, nie ma szans:-)
No to jeśli o mnie chodzi, to zawodnik MMA jest bez szans, hiena to duży drapieżnik z chyba najsilniejszym uściskiem szczęk u zwierząt lądowych na ziemi – to by była jakaś masakra:-)
I choćby to był gościu o posturze Alie'go, agresywny jak Shogun, Wand czy Fiedzia za najlepszych lat i wszechstronny jak GSP to nie, kurwa, nie ma szans:-)
"…hiena to duży drapieżnik z chyba najsilniejszym uściskiem szczęk u zwierząt lądowych na ziemi – to by była jakaś masakra
…"
Nie zupełnie. Najsilniejszy uścisk w stosunku do wagi. Lew i tygrys w wartościach bezwzględnych mają lepszy wynik. Choć pewnie i tak wystarczy jedno solidne ugryzienie aby złamać kość człowiekowi.
"…hiena to duży drapieżnik z chyba najsilniejszym uściskiem szczęk u zwierząt lądowych na ziemi – to by była jakaś masakra
…"
Nie zupełnie. Najsilniejszy uścisk w stosunku do wagi. Lew i tygrys w wartościach bezwzględnych mają lepszy wynik. Choć pewnie i tak wystarczy jedno solidne ugryzienie aby złamać kość człowiekowi.
Czy ja Ci mowie, ze nie mozesz?
Po prostu nie bardzo rozumiem sens x testow o tym, jakie kto ma ksywy na forum i tematow rodem z piaskownicy cisnacych jakiegos innego fredzla z forum. W zadnym wypadku nikomu nie zamierzam przekszadzac Ci w taplaniu sie w tym, jesli masz taka fantazje :]
Czy ja Ci mowie, ze nie mozesz?
Po prostu nie bardzo rozumiem sens x testow o tym, jakie kto ma ksywy na forum i tematow rodem z piaskownicy cisnacych jakiegos innego fredzla z forum. W zadnym wypadku nikomu nie zamierzam przekszadzac Ci w taplaniu sie w tym, jesli masz taka fantazje :]
abstrahując od uścisku szczęk Antek – to i tak byłaby masakra
@bobyflex Przekonałeś mnie.
—————
A co myślisz o walce niedźwiedź vs. tygrys? Na które zwierzę byś stawiał?
moim zdaniem mocne jiu jitsu i hiena czy inny jej podobny kocur konczy bez glowy 🙂
Kaczka chyba miał na myśli Popeye'a
to nie demencja to procenty wylewające się na klawiaturę 🙂
Powoli odzyskuję wiarę w homo sapiens.
Antek musielibyśmy chyba się przenieść na jakieś forum poświęcone zwierzętom, jestem trochę zjarany, ale nie aż tak. Albo innym razem ci odpowiem bo już się za bardzo zmęczyłem pisaniem:-)
nie ma to jak pić z komputerem…
Kaczka umówmy się, że wszystkie photoshopy, emotki i inne pierdoły zamieszczasz w "tanio skóry nie sprzedam". Nie chcę więcej widzieć, że tworzysz osobne tematy do takich rzeczy, denerwuje to innych userów i tworzy niepotrzebny burdel na forum.
Dobra beka props
Kaczka czy ty nawet pić musisz przed komputerem? Inne czynnosci również?
"…Antek musielibyśmy chyba się przenieść na jakieś forum poświęcone zwierzęto…"
Próbowałem kiedyś, ale za założenie wątku w którym pytałem czy ktoś wie jakim wynikiem kończyły się na igrzyskach w starożytnym Rzymie starcia niedźwiedzia z lwem lub słoniem (to były takie, dziś już wymarłe, małe słonie z gór Atlas) dostałem bana. Na priva wyjaśniono mi że jest to zachęcanie do znęcania się nad zwierzętami. Na szczęście tutaj mamy wyższy poziom tolerancji i inteligencji.
czemu ten temat jeszcze nie jest zamkniety ?
Diaz brothers all day!!!!
super art!
świetny artykuł ;d
Dobra robota
Good job!
Używając terminologii bliskiej Nickowi: Rush wciągnął by go nosem
Brawo dla autora za artykuł.
Dobry art
Świetny artykuł 🙂
Niby nic odkrywczego, ale dobrze napisane. Dobra robota.
Diaz jest jednym z bardzo niewielu zawodników MMA z górnej półki, którzy nie kalkulują podczas walki. W czasach wszechobecnych gameplanów taki rodzynek jest na wagę złota. Oczywiście, można rzec, że też ma gameplan polegający na brawlu, ale..
dobre.
kolejny fajny art od evangelisty 😉
Fajny artykuł 😉
Podobają mi się komentarze na youtubie pod wywrotką Nicka 😀
Artykuł fajnie się czyta, jedyne co mi się nie podoba to pisanie “wygrał przez unanimous decision”. Nie można po polsku, “JEDNOGŁOŚNA DECYZJA”? 😉
Nick zakonczyl kariere, a dalej wzbudza poruszenie , cos czuje ze jego powrot bedzie kosztowal UFC kolejnych pareset tys. dolcow 😉
Fajnie się czyta, aż mnie podkręciłeś na walkę Diaza z GSP 😉
Dzieki, fajnie sie czytalo 😉
Fajny artykuł, ale Diaz kryptonitem dla GSP??? Mocno przesadzone.
to ja jeszcze do tematu dodam, moim zdaniem, genialny HL Nicka Diaza 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=K6jIv6x01AY
Ty masz nieprzeciętne pióro Yoshi 🙂 Bardzo fajnie się to czyta.
Co do Nicka on ma zawsze jeden Gameplan “zniszczyć rywala w tej płaszczyźnie, w której jest najmocniejszy”
to Evangelista napisał
KOZAK!!
GSP to najpierw musi pokonać “Biegającego Carlosa” Condita. Po tak długiej przerwie i ciężkiej kontuzji kolana nie musi to być wcale takie łatwe.
@Saenchai
Nick nie zakończył kariery 🙂
Super artykuł, osobiście nigdy nie byłem wielkim fanem Nick’a, może dlatego, że jestem wielkim fanem GSP, ale trzeba go docenić jako zawodnika.
Hej jestem nowy i mam pytanie. Mianowicie: dlaczego na galach KSW zawodnicy nie walczą w oktagonie?
Ponieważ właściciele tego nie chcą tłumacząc to prostym faktem złego odbioru wśród społeczeństwa, a po drugie jest to też kwestia stylizacji. Na przestrzeni lat istniały inne organizacje MMA, które z sukcesem rozgrywały swoje pojedynki w ringu. KSW się na jednej wzoruje.
Noodles – ogladalem walke condita i diaza na zywo i wydawala mi sie wyrownana, po tym HL'cie, mozna byc calkiem innego zdania 😛
Ewangelista 😀 Po tak ladnie napisanym artykule, podniosles sie chyba o dwa poziomy kultury osobistej, Twoje odpowiedz odnosnie pytania Kibica94 jest wprost idealna 😀
http://www.mmatycoon.com/clothingpublic.php?cid=2610
Szacuneczek, kolejny świetny materiał.
Dobry art na deszczowy dzien 🙂 Brawo.
dobry artykuł, szczególnie podoba mi się kawałek o tym, ze Nick Diaz jest po prostu Nickiem Diazem:)
co za idiotyzm, przeciez oktagon jest bezpieczniejszy ;/ i lepiej wyglada
Wszystko w jednym miejscu
Komentarz pod filmikiem z upadkiem Diaza : Gdyby to był GSP to wypadł by na rok 🙂
Co do tekstu to Gomi nie był nigdy mistrzem welterweight tylko lightweight.
Dzięki. Super art o moim ulubieńcu. Nick wróci iwszystkim dokopie. No chyba, że się upali…
"Who the fuck calls me El Diablo?" – Nick Diaz :DD
Świetny artykuł
Bardzo fajnie sie to czyta
hahaha, przyłączam się do postu wyżej xD El Diablo? wtf? xD
” tym czy uciekanie całą walkę może być traktowane jak wygrana ” to dyskfalifikuje caly artykul sory ale jak ktos pisze o mma zna sie na mma i pisze takie bzdury …….
Straszyli tym Diazem, a okazało się że brat więcej pokazał.
Szkoda że Bj już był formy jak z nim walczył.
Brawo! Fajny artykuł.
Komentarze pod tym filimkiem z wywrotką wygrywają
O RLY?
Czy w zdaniu:
a) Wyrażam moją opinię
b) Czy też może piszę o opinii, która panuje wśród fanów? Mając na myśli "tych drugich"
Czy pisząc "powodując dyskusje", naprawdę tak trudno zauważyć, że mam na myśli poruszenie wśród sceny MMA? Nie oczekuję, że ludzie będą pamiętali moje posty, ale byłem jednym z nielicznych, którzy punktowali i przyznawali uczciwie wygraną Conditowi w tej walce. Przypomnę więc co pisałem: http://img849.imageshack.us/img849/1523/sadsdap.jpg
I tutaj do sedna przejdę: O ile w komentarzach mogę sobie pozwolić na takie prywatywy, to teksty moje wyprane są emocji i pisane w obiektywnej formie, co każe mi dziennikarski obowiązek. Osobiście Diaza nie lubię, co nie znaczy, że nie mogę go docenić i napisać o nim tak jak to zrobiłem wyżej. Więc "nie", to nie jest moja opinia z tym uciekaniem. To jest opinia Internetu. Walka z Conditem "wywołała" takie dyskusje o czym musiałem wspomnieć. A że słuszność tej teorii jest nieco "śmieszna", to już inna sprawa. Mam nadzieję, że się rozumiemy:-)
PS. Radzę poczytać posty z tamtego tematu z wynikami. Było tam mnóstwo komentarzy odnośnie tego, że za uciekanie Condit nie powinien wygrać. Czy walka więc nie rozpaliła ludzi do dyskusji o tym czy uciekanie możebyć traktowane jak wygrana? Tak, zrobiła to. Zdanie więc jest prawdziwe.
@Hallabongos
Piszesz bzdury w co 2 poscie i nikt Cie nie dyskwalifikuje…
Diaz wracaj !! Jak mogli mu dac rok ffs.
Ciekawe co by się działo gdyby spotkali się dwaj zawodnicy z takim nastawieniem jak Carlos na walkę z Diazem…
Chylę czoło przed Diazem za to że utrzymał całą walkę z Paulem Daley em w stójce przecież mógł przenieść walkę do parteru i bezproblemowo poddać przeciwnika
fajnie sie czytalo. troche razilo tylko to unanimous i welterweight
Art fajny tylko nie pasuje tytuł troszkę jak dla mnie.
Jak zwykle Evangelista na poziomie!
Niby nic odkrywczego, ale bardzo fajna analiza historii zawodnika, ktora lekko sie czyta.
Licze na jak najszybszy powrot Nicka!
Ok, będę pisał po polsku.
W kontekście przejścia do UFC i zawieszenia po dwóch walkach na rok, to jest to niestety niewykorzystany potencjał:-)
może następny art o GSP 😀 ?
super artykuł. dawno się tak nie zaczytywałem 😉
Evangelista no dobra ponioslo mnie ale denerwuje mnie jak pisze sie o uciekaniu o zawodniku ktory poprostu spral diaza zadal wiecej ciosow , wygral glowa i nie wdal sie w bitke spod remizy
kto bronil diazowi zadawac ciosy byl slaby w tej walce nie mial kompletnie nic do powiedzenia
do Vegeta – ” Ciekawe co by się działo gdyby spotkali się dwaj zawodnicy z takim nastawieniem jak Carlos na walkę z Diazem… ” –> wytlumacz mi jakie nastawienia ma Condit ????? widze fani diaza dyskretytuja condita jako wojownika a to jest smieszne chyba nie ogladales nigdy innych walk condita
Evangelista, świetny art.!
Poniżej kilka z najlepszych cytatów Nicka http://bleacherreport.com/articles/1051815-nick-diaz-and-25-of-his-best-quotes#/articles/1051815-nick-diaz-and-25-of-his-best-quotes
Diaz o komputerach
<font color=”#003366″>After my last fight I bought one, I have no clue how to work it nor have any intention of chatting on here with you whores.
Diaz o swojej karierze:
Actually, on the contrary, <font color=”#003366″>my fight career has gotten in the way of my marijuana smoking.
Don't be scared homie!
Nie, nie widziałem innych walk Condita ale widziałem tą i to mi wystarcza 🙂
Fajnie napisany art. swietnie sie czyta . ale mysle ze GSP musi stoczyc jedna walke i wygra s a z diazem
Nie zgadzam się z autorem, gdyż…:
To ,że sie naprał i zabrał furą równie naprane szmule, może zdarzyć się równie praktykującemu chreścijaninowi, który z kulturą wypowiada sie o przeciwnikach.
A poza tym – propsy
vegeta TO O CZYM MY WOGOLE ROZMAWIAMY LOL
Wiem, że to nie miejsce i czas na takie dysputy, bo temat był poruszany multum razy, ale ja jako fan Diaza absolutnie nie kwestionuje wygranej Condita. Tak, było to dla mnie bolesne: nieprzespana noc, wylane łzy… Dostrzegam jednak doskonały gameplan, więc ogromny szacunek dla Carlosa, że nie dał się wciągnąć w gre Nicka (mimo soczystego bitch slapa na twarz :)).
A czy już wspominałem, że ten artykuł jest naprawdę świetny? : )
Dobry art, przybliżający sylwetkę Diaza i opisujący jego obecną sytuację w UFC. Jak dla mnie jednak autor nie ustrzegł się tu dozy subiektywnych sympatii, bo tekst: “wychodzi na to, że Nick Diaz był, jest i będzie kryptonitem na GSP” mocno mnie zdziwił. Wg mnie to Kanadyjczyk jest kryptonitem na Diaza. St Pierre z tak samo żelaznym kardio jak Nick, z równie mocną stójką i takim też parterem – jest wg mnie w stanie nawiązać walkę i zdominować Diaza w każdej z tych płaszczyzn (różnie mogłoby być “z pleców”, ale przy zapasach Nicka nie ma raczej szans, aby Georges był zmuszony walczyć z tej pozycji). Jeżeli na dokładkę weźmiemy pod uwagę zajebiste zapasy Kanadyjczyka i dość słabego w tej materii Nicka, to wychodzi na to, że to jednak Georges rozdawałby tu karty i decydował, w której płaszczyźnie chce toczyć tą walkę. Faktorem X byłoby tu też pewnie to, że GSP to oktagonowy strateg, z chirurgiczną precyzją trzymający się game planu, a Nick to szałaput lubiący iść na żywioł (za co ludzie go tak uwielbiają). Jak skończyło się spotkanie dwóch tak różnych podejść i osobowości – widzieliśmy już w starciu Diaz vs. Condit. Z GSP byłoby podobnie, z tym że Kanadyjczyk zrobiłby to jeszcze bardziej wyraziście.
Ogólnie do postaci Diaza mam stosunek ambiwalentny (nie przepadam za nim jako za osobą, ale bardzo lubię oglądać jego walki) i nie chciałbym tu wyjść na jakiegoś hejtera (tym bardziej, że fanklub braci Diaz rośnie każdego dnia:DDD), ale przedstawianie Nicka jako jakiegoś niemal “romantycznego bohatera”, który stawia na szczerość, mówi to co myśli, nie chce się bawić w „cyrkowe” w promowanie walk, tylko chce udowadniać swoje racje w klatce (a takie odniosłem wrażenie czytając ten artykuł) – to wg mnie lekkie przegięcie. Diaz to facet, który ma problemy z psychą i nie potrafi się dostosować. Jego autodestrukcyjne zachowanie (to jak spieprzył możliwości jakie zaoferował mu White – jest wręcz epickie) byłoby wyzwaniem dla niejednego psychologa. Nie kupuję teorii, że “on chce tylko walczyć i w dupie ma całą resztą, a Zły Łysol, chuj wie czego od niego wymaga”. Jeżeli tak jest faktycznie, to niech Nick weźmie przykład chociażby z Moonsona, jeździ po świecie, kopie tyłki slabiakom za kilkanaście razy mniejszą kasę niż u Danki i będzie mógł mieć wyjebane na całą otoczkę. Można? Można! Wpadnie na jakieś zadupie, sklepie rywalowi maskę, zainkasuje jakieś grosze (w porównaniu do UFC) i będzie mógł się cieszyć samą, czystą walką. Jeżeli jednak chce się mierzyć z najlepszymi i za grubą kasiorę, to musi się dostosować do warunków Danuty – nie ma innej opcji. I usprawiedliwianie go w tej materii to dla mnie śmiech na sali. To tak jakby jakiś zajebiście utalentowany prawnik z powołania (dajmy na to Obrońca), wpadał na rozprawę do Sądu w krótkich spodenkach, “wczorajszy” i jeszcze dowalał do pieca Sędziemu, bo on to przecież taka “niepokorna dusza” i zależy mu tylko na obronie Klienta, a nie na przestrzeganiu sztywnych procedur 😀 Pewne miejsca pracy (a takim też jest UFC) mają swoje reguły postępowania i wymagania. Fighter za dostosowywanie się do nich – dostaje gruby szmal i ma możliwość na sprawdzanie się z najlepszymi na świecie. Jeżeli nie potrafi “wejść między wrony i krakać jak i one”, to przecież nie ma przymusu. Jest wiele innych małych Fedek, które takiego Diaza przyjęłyby z otwartymi ramionami, nie stawiając żadnych “wymagań z kosmosu jak Danka” i pozwalając mu wchodzić do klatki choćby z blantem w zębach 😀 A że tłukłby wtedy Ogórów i kaska byłaby nie ta – to już zupełnie inna historia… Wszak życie, to sztuka wyboru, nie?
Już nie mogę doczekać się następnych .
“Wiem, że to nie miejsce i czas na takie dysputy, bo temat był poruszany multum razy, ale ja jako fan Diaza absolutnie nie kwestionuje wygranej Condita. Tak, było to dla mnie bolesne: nieprzespana noc, wylane łzy… Dostrzegam jednak doskonały gameplan, więc ogromny szacunek dla Carlosa, że nie dał się wciągnąć w gre Nicka (mimo soczystego bitch slapa na twarz 🙂 ).”
DickNiaz – jest dokładnie tak jak mówisz. Czasami jestem aż przerażony jak wiele osób jest jeszcze na tak “świadomym” portalu jak MMArocks, dla których prawdziwy fighter, to taki który bez wahania wali w parter z Demianem Maia, lub wyłącznie w stójce i “na same pięści” – staje w szranki z JDS’em. Nie docenia się game planów, narzucenia własnej gry, czy wyeliminowania mocnych stron rywala i toczenie pojedynku w płaszczyźnie najbardziej dla siebie dogodnej. Fakt – czasami tego typu walki do najpiękniejszych nie należą (vide: te Fith’a), ale to jest sport i tu chodzi o wygraną, a nie o to, by się popisywać. Oczywiście, superowo jest jeżeli fighter potrafi podjąć walkę w koronnej domenie rywala i jeszcze go tam zdominować, ale nie kumam psioczenia (jak te pociśnięcia po Condit’cie), kiedy zawodnik postanowi zawalczyć z głową, stawiając na game plan, który będzie nie do przeskoczenia dla przeciwnika.
Owszem sport sportem,ale to jednak walka, a jak można czuć się zwycięzcą walki nie walcząc?
Gdyby nie walczył i nie zadawał ciosów, to by sędziowie nie zapunktowali walki dla niego. Walka z kontry – może się podobać, lub nie – ale to nadal walka i punkty za trafienia są zaliczane. To tak samo jakby ktoś walczył aktywnie atakując “z pleców”, a oglądający podsumował: “jak on to mógł wygrać, skoro całą walkę przeleżał na plerach”?
Dla mnie Diaz wygrał tą walkę , dziękuję dobranoc.
@ Raven
Bardzo dobre komentarze, w stu procentach się zgadzam. Może mi ktoś wyjaśnić co to jest “kryptonit”? Szukając w Google znalazłem tylko jakieś pierdoły o związkach chemicznych i Supermanie :P.
Ja Nicka nie lubię. Krytykuję go wręcz co wywiad.
Masz rację też. Jednak głupio by było stawiać George'a w sytuacji kryptonitu dla Nicka Diaza, skoro to ten drugi miał być pretendentem. GSP już udowodnił swoje, został mistrzem, nie musi być więc niczyim kryptonitem. Za to ci co chcą go zepchnać z tronu. Ci muszą wykazywać się cechami, które uwydatniają słabości przeciwników.
Raczej fatalny bohater, który stał się ofiarą własnych słabości:-)
Nikt też takiej teorii nie wysunął.
Dokładnie to samo napisałem piątego lutego tego roku o Nicku Diazie: http://img849.imageshack.us/img849/1523/sadsdap.jpg Dla mnie walkę przerżnął uczciwie.
Tekst ten nie miał gloryfikować Nicka, ale ukazać go w nieco innym świetle. Pokazać fatalnego bohatera, który mimo ogromnej szansy od losu z własnej winy zaprzepaścił wszystko. Człowiek lekkomyślny i spontaniczny. Nie myślący ani przez chwilę długoterminowo. Jednak i on ma swoje zalety, które musiałem wypisać.
Jest to taka metafora określająca czyjeś słabości. Wzięła się z komiksów o Supermanie. Człowiek ze stali jako niemowle mieszkał dawniej na planecie Krypton. Planeta ta wybuchła, gdy superkomputer Brainiac zdradził mieszkańców Kryptona i nie ostrzegł ich o ewentualnej zagładzie przez hiperaktywność jądra planety. Superman więc w ostatniej chwili został wysłany przez rodziców w kapsule ratunkowej na Ziemię. Przez lata Superman był nie do pokonania. Dopóki nie odkryto, że minerał o nazwie "kryptonit" powoduje u niego wyczerpanie nadludzkiej mocy. Stąd w języku powszechnym mianem "jestem twoim kryptonitem" określa się coś, co jest największą słabością człowieka. Np. "prace domowe to mój kryptonit".
Świetny artykuł. Szkoda,że dopiero teraz na niego trafiłem.