(fot. Esther Lin / MMAFighting.com)

Podsumowanie zagranicznych wydarzeń w świecie MMA w ubiegłym roku w jedenastu kategoriach. Zapraszamy do czytania i komentowania.

Przy okazji informujemy, że „polskie” nagrody przyznamy w późniejszym terminie w specjalnych okolicznościach. Szczegóły wkrótce.

Zawodnik roku: Jon Jones

10 grudnia kiedy na płótno oktagonu osunęło się nieprzytomne ciało Lyoto Machidy stało się jasne, że Jon Jones nie tylko zakończył rok 2011 z najbardziej okazałym bilansem, Jon Jones również zanotował prawdopodobnie najlepszy kalendarzowy rok dla fightera w historii MMA. To wszystko było możliwe przez jedną kontuzję.

5 lutego Jones bez problemów rozprawił się z, wtedy niepokonanym, Ryanem Baderem, swoim największym wyzwaniem do tej pory. Po walce Joe Rogan, wszystko wskazuje, że „na gorąco”, poinformował Jonesa, że Rashad Evans, jego partner z tego samego obozu, doznał kontuzji i nie wystąpi za 6 tygodni w walce z Szogunem Ruą o pas. Rogan zaoferował Jonesowi, w imieniu UFC, zastąpienie Evansa na co bez dłuższego zastanowienia 23-latek przystał. Wobec tak utalentowanego fightera pisanie, że to co stało się w tym wywiadzie zmieniło kompletnie jego karierę byłoby nie na miejscu. W przypadku Jonesa lepiej napisać, że po prostu przyspieszyło to co nieuniknione.

I tak sześć tygodni później Jon Jones, kilka godzin po zatrzymaniu złodzieja na ulicach Newark, całkowicie zgasił Mauricio Ruę, nie dając mistrzowi miejsca na praktycznie żadną ofensywę i odprawiając go przez TKO w trzeciej rundzie. W wieku 23 lat i 243 dni Jones został najmłodszym mistrzem w historii UFC. Do końca roku zdążył obronić swój pas dwukrotnie, czego dokonał jako pierwszy fighter od ery Chucka Liddella, zakończonej w 2007 roku przez Quintona Jacksona. Tego samego Jacksona, którego Jones złamał psychicznie i bezbronnego zmusił do odklepania ledwie po raz drugi w jego karierze. Wykrzyknik postawił w wspomnianej walce z Machidą, gdzie po ciężkiej pierwszej rundzie wrzucił drugi bieg i rozbił Brazylijczyka łokciami.

Przed wygraną z Szogunem Jones podpisywał autografy „Mistrz 2011” oficjalnie będąc przekonanym o sile sprawczej tych podpisów, nieoficjalnie będąc nieskończenie pewnym siebie. Nie wiem jak Jones podpisuje autografy w tej chwili, ale jeśli jest to cokolwiek innego niż „Mistrz 2012” to aż strach się bać.

Laureat 2010: Cain Velasquez
Laureat 2009: Jose Aldo
Laureat 2008: Rashad Evans


Foto UFC.com

Walka roku: Frankie Edgar vs Gray Maynard 2

Nasze życzenie z ubiegłego roku, by kolejne lata przyniosły nam takie wspaniałe walki jak Pettis vs Henderson i Santiago vs Misaki zostało spełnione z nawiązką. Z wybijającej się trójki: styczniowego legendarnego już starcia Edgara z Maynardem, ekscytującej batalii Chandlera z Alvarezem i niesamowitej wojny Hendersona z Shogunem wybraliśmy ten pierwszy pojedynek, chociaż każda z tych trzech walk zasługiwała na wyróżnienie.

O zwycięstwie walki wieczoru na UFC 125 zdecydował wyjątkowy przebieg pojedynku pomiędzy czołowymi zawodnikami wagi lekkiej. Edgar musiał w tym pojedynku przezwyciężyć nie tylko nieprzychylne typowania bukmacherów i dużo słabsze warunki fizyczne, ale przede wszystkim trudne  momenty w katastrofalnej dla niego pierwszej rundzie. Jeszcze nigdy w historii MMA zawodnik nie przetrwał takiego pięciominutowego lania, by potem przewalczyć kolejne cztery rundy. Maynard w pierwszych minutach zafundował mu nie tylko trzy nokdauny, ale jeszcze całą masę ciosów w stójce i parterze, próbując znokautować słaniającego się na nogach mistrza. Edgar cudem przetrwał ten szaleńczy atak, a w kolejnej odsłonie sam zaczął dyktować warunki. Słabnący Maynard, pomimo spadku energii utraconej w początkowym ataku,  do końca walczył o zwycięstwo. Zadziwiające, że po dwudziestu pięciu minutach, toczonego w szybki tempie pojedynku obaj zawodnicy nie padli na matę ze zmęczenia. Mimo oznak zmęczenia i śladów przyjętych ciosów na twarzach, pewnie przewalczyliby jeszcze, co najmniej jedną rundę, jeśli nie więcej.

Werdykt sędziów w tej walce nie zadowolił ani Edgara, ani tym bardziej Maynarda, ale ogłoszony remis dał podstawy do zorganizowania rewanżu. Październikowe zwieńczenie trylogii okazało się być niewiele gorszym pokazem serca, zaciętości i techniki MMA w najlepszym wydaniu. Czwarty z rzędu laur w tej kategorii dla walki w wadze lekkiej potwierdza też siłę tej dywizji i efektowność walk siedemdziesięcio-kilowców.

Laureat 2010: Anthony Pettis vs. Benson Henderson
Laureat 2009: Benson Henderson vs. Donald Cerrone
Laureat 2008: Eddie Alvarez vs. Joachim Hansen

Nokaut roku: Anderson Silva na Vitorze Belforcie

Nie ma co się oszukiwać, mało kto spodziewał się, że Vitor Belfort będzie akurat tym zawodnikiem, który położy kres panowaniu Silvy. Tym niemniej temperatura przed walką, zwłaszcza w Brazylii, gdzie każdy wie kim jest Vitor Belfort, została mocno podgrzana przez samych zainteresowanych. Belfort w swoich występach w mediach nie szczędził słów krytyki Silvie m.in. nazywając go „fałszywym” i „kryjącym się za maską”. Silva odwzajemnił krytykę pojawiając się w faktycznej masce na ważeniu i już nikt nie mógł wytrzymać tych 24 godzin więcej.

Sama walka potoczyła się bez historii. Wydaje się, że Belfort popełnił kardynalny błąd przez ponad 3 minuty nie przyciskając Silvy i pozwalając mistrzowi ocenić dystans i wyczuć timing rywala. Kiedy Pająk wykonał już wszystkie niezbędne obliczenia, w mgnieniu oka było po wszystkim. Długa noga Andersona sięgnęła szczęki Belforta, niczym Dhalsim w Street Fighterze tnąc od spodu gardę rywala. Oszołomiony zawodnik osunął się na plecy, ale zachował strzępy przytomności. Nie na długo. Silva nonszalancko odgarnął na bok lewą nogę oponenta i poczęstował go dwoma soczystymi uderzeniami, które przekonały Steve’a Mazzagattiego do przerwania walki.

Belfort po raz drugi w karierze i po raz pierwszy od 1997 roku został zatrzymany uderzeniami. Anderson Silva nie tylko wyśrubował swój rekord wygranych z rzędu w UFC i udanych obron pasa, ale też uczynił front-kick czołowym trendem MMA przez resztę roku, naśladowców znajdując nie tylko w Lyoto Machidzie, z którym trenuje, ale też, chociażby w osobie Dong-Hyun Kima. Tymczasem Steven Seagal wyprowadzający do klatki Andersona, postanowił sobie nieskromnie przypisać całość zasług za to kopnięcie.

Laureat 2010: Paul Daley vs. Scott Smith
Laureat 2009: Dan Henderson vs. Michael Bisping
Laureat 2008: Rashad Evans vs. Chuck Liddell

Poddanie roku: Frank Mir na Antonio Rodrigo Nogueirze

Antonio Rodrigo Nogueira to obok Fedora jeden z dwóch najlepszych ciężkich w historii MMA. Frank Mir zapisze się na kartach historii, jako zawodnik, który nie tylko jako pierwszy znokautował Brazylijczyka, ale tez jako jedyny, który potrafił go poddać.

Na grudniowym UFC 140 Amerykanin po raz pierwszy w karierze, będąc na skraju nokautu, potrafił powrócić do jak się już wydawało przegranego pojedynku. Kiedy Nogueira popełnił błąd próbując sam odklepać rywala gilotyną, Mir wykorzystał te sekundy na dojście do siebie. Gdy Brazylijczyk próbował go przetoczyć, Frank odwrócił niesprzyjający bieg zdarzeń złapał Minotaura w kimurę, z której ten już nie uciekł. Co prawda były mistrz Pride i UFC do ostatnich chwil, nie klepiąc, walczył o wyswobodzenie się z chwytu. Niestety dla niego zabójcze połączenie „końskiej siły i techniki” Mira zakończyło walkę makabrycznym złamaniem kości ramienia brazylijskiego zawodnika.

Od tej to walki to mieszkaniec Las Vegas może nosić miano najlepszego specjalisty od poddań w wadze ciężkiej. Dodatkowo pamiętając, że to nie pierwsze złamanie autorstwa Mira w UFC, może się okazać, że mimo wszystkich swoich wad Frank, będzie w 2012 roku jednym z najmniej pożądanych rywali w królewskiej kategorii.

Laureat 2010: Shuichiro Katsumura vs. Masakatsu Ueda
Laureat 2009: Toby Imada vs. Jorge Masvidal
Laureat 2008: Dustin Hazelett vs. Josh Burkman

Runda roku: Nick Diaz vs Paul Daley

Pierwsza niepełna runda walki wieczoru na kwietniowej gali Strikeforce najlepiej podsumowała działalność kalifornijskiej organizacji, zanim Silicon Valley Sports & Entertainment musiała sprzedać swoje dziecko światowemu potentatowi Zuffie.

Strikeforce Scotta Cokera zapisało się w pamięci fanów organizując ekscytujące, czasami nawet szalone pojedynki, nie do końca dyktowane rankingami czy logiczną kolejką pretendentów do pasa. Tak właśnie było w walce Nicka Diaza z Paulem Daleyem. Walka dostarczyła niezapomnianych emocji poczynając od pierwszych sekund, kiedy zły chłopiec ze Stockton znalazł się na deskach, a Anglik próbował mu urwać głowę niecelnym soccer kickiem, po ostatnie sekundy walki, kiedy Diaz wysłał rywala na ziemię i skończył pojedynek. Szczytem szaleństwa w tym starciu był moment kiedy dumny kickbokser jakim jest Daley musiał ratować się obaleniem po przyjęciu serii ciosów na korpus, a sekundy później firmowy sierp zawodnika z Nottinhgam sprawił, że to Diaz całował matę ringu i był najbliżej porażki przed nokaut od 2002 roku.

Wszystko to w połączeniu z gorącą kalifornijską publicznością sprawiło, że batalię obu zawodników oglądało się z otwartymi ustami. Nawet Dana White potrafił oddać honor wyrzuconemu z UFC Daleyowi chwaląc jego postawę w sześciokącie Strikeforce. Nie dziwi też fakt, jak szybko po tym zwycięstwie Diaz zasilił szeregi największej organizacji na świecie.

Laureat 2010: Jorge Santiago vs. Kazuo Misaki R2
Laureat 2009: Hideo Tokoro vs. Abel Cullum R1


Foto William Musacchia / Sherdog.com

Odkrycie roku: Michael Chandler

25-latek z Missouri zaczął rok jako dobry, utalentowany, ale zupełnie niesprawdzony zapaśnik. Mając ledwie pięć walk na koncie z przeciwnikami o łącznym bilansie 11-13, znalazł się w turnieju Bellatora wagi lekkiej obok Patricky’ego Freire, Toby’ego Imady, Roba McCullogha oraz Marcina Helda, który był jego pierwszym przeciwnikiem.

Już przed pierwszą walką Chandler nie krył się z tym, że jako jedyny zawodnik turnieju już myśli o tym jak pokonać Eddiego Alvareza. Krok pierwszy zrobił kosztem Polaka. Mimo ciasnej dźwigni na kolano w wykonaniu Marcina na twarzy Chandlera nie zagościł nawet grymas bólu. Chwilę potem role się odwróciły, to Held musiał bronić ciasno zapiętego trójkąta rekami Chandlera. Bronił nieskutecznie i ostatecznie udał się na drzemkę. W drugiej walce z Lloydem Woodardem, Chandler pokazał więcej zapasów jak i to, że, mimo braków w obronie, robi postępy w stójce. Owe postępy w stójce były jeszcze bardziej widoczne na tle niebezpiecznego uderzacza Freire, którego Chandler pokonał w finale turnieju.

Zapaśnik z Missouri dotrzymał słowa i zmierzył się z Eddie’m Alvarezem. Mając tyle czasu na przemyślenie tego pojedynku może nie powinniśmy się dziwić, że go wygrał, choć nie przyszło to łatwo. Chandler wystrzelił z bloków, zaskakując wszystkich dobrą pierwszą rundą gdzie posłał rywala na deski dwukrotnie, ale potem koła od wozu zaczynały odpadać. Po trzeciej rundzie, wyraźnie przegranej przez Chandlera, wydawało się, że dalej nie zajdzie. Pretendent jakoś zmieścił w czwartej rundzie cios, który ponownie posłał Alvareza na deski, a tam Michael nie dał już wstać zmęczonemu mistrzowi sensacyjnie poddał go duszeniem w 19 minucie walki.

Dywizja do 70 kilogramów tradycyjnie jest najsilniej obsadzoną wagą w MMA, gdzie każdy może przegrać z każdym. Chandler w dwanaście miesięcy przebył drogę od pięciu walk z nikomu nie znanymi kelnerami na amerykańskim środkowym zachodzie, do mistrza Bellatora i zawodnika ścisłej czołówki.

Laureat 2010: Anthony Pettis
Laureat 2009: Jon Jones
Laureat 2008: Thiago Alves

Występ roku: Nate Diaz przeciwko Donaldowi Cerrone

Po nieudanym początku roku w wadze półśredniej wydawało się, że Nate Diaz nigdy nie doścignie osiągnięciami swojego starszego brata. Dwie walki później młodszy z krnąbrnych braci jest wymieniany wśród najlepszych na świecie w wadze lekkiej i jest realnym kandydatem do pojedynku o pas. Wszystko to za sprawą znakomitych występów najpierw przeciwko Gomiemu, a potem jeszcze lepszemu w starciu z Donaldem Cerrone na UFC 141 w grudniu.

O ile zwycięstwo nad byłym mistrzem Pride przyniosło Diazowi sporo pochwał, to lanie jakie sprawił Kowbojowi wprawiło wielu w osłupienie. Nate nie tylko pokonał faworyzowanego rywala, ale zrobił sobie przy tym worek treningowy z jego głowy deklasując go dzięki fantastycznym umiejętnościom bokserskim. Przy okazji Kalifornijczyk sprawił też nie lada ból głowy statystykom z Fightmetrica i Compustrike’a, którzy musieli zliczyć jego rekordową liczbę trafionych ciosów. Według tych pierwszych Diaz ulokował na ciele rywala 238 „znaczących” ciosów przy znakomitej skuteczności 66 %, bijąc przy tym rekord UFC należący do jego starszego brata aż o 50 ciosów. Kolejnym dowodem na dominację podopiecznego Cesara Gracie jest zachowanie Cerrone, który między drugą, a trzecią rundą na obsceniczny gest przeciwnika potrafił tylko kiwnąć głową niejako uznając, że nie ma żadnych szans na nawiązanie równorzędnej walki w tym pojedynku.

Występ na ostatniej gali UFC w 2011 roku sprawił, że po raz pierwszy zaczęto się zastanawiać, czy to nie Nate jest tym lepszym bokserem z dwójki kontrowersyjnych braci. Na to pytanie odpowie nam już zapewne obecny rok, w którym obu Stocktończyków czekają wyzwania w ścisłych czołówkach wag lekkiej i półśredniej.

Laureat 2010: Frankie Edgar vs. B.J. Penn 2
Laureat 2009: Anderson Silva vs. Forrest Griffin


(fot. Donald Miralle / Zuffa LLC/Zuffa LLC via Getty Images)

Niespodzianka roku: Titor Ortiz poddaje Ryana Badera

Kiedy UFC zestawiło pojedynek Tito Ortiza z Ryanem Baderem na UFC 132, wszyscy byli przekonani, że organizacja wreszcie pożegna się z jedną ze swoich zasłużonych gwiazd, a Ryan Bader powróci na drogę zwycięstw po porażce z Jonem Jonesem. Rzeczywistość w Octagonie okazała się zupełnie inna.

Ortiz nie tylko wygrał po raz pierwszy i jedyny od 2006 roku, ale też odprawił Badera przed czasem, co pomijając wyraźnie odstającego poziomem Kena Shamrocka, nie udało mu się przez ponad dekadę. Zły Chłopiec z Huntington Beach najpierw prawym sierpowym zamroczył młodszego o osiem lat rywala, a gdy ten oddał mu szyję i Ortiz zakończył walkę duszeniem gilotynowym. Tito już tak dawno nie wygrał pojedynku, że wielu fanów dopiero na UFC 132 po raz pierwszy zobaczyło jego charakterystyczny rytuał z zakopywaniem ciała rywala po zwycięskiej walce.

Kolejne dwie walki w 2011 roku szybko zweryfikowały miejsce Ortiza w czołówce UFC, a dokładniej to, że Kalifornijczyk już dawno się w niej nie znajduje. Chociaż zwycięstwo z Baderem było raczej przykładem sporej dozy szczęścia, to jednak pozwoliło byłemu mistrzowi na wydłużenie kariery o przynajmniej dwie walki oraz zarobienie kolejnych solidnych wypłat w UFC.

Laureat 2010: Fabricio Werdum vs. Fedor Emelianenko
Laureat 2009: Ray Mercer vs. Tim Sylvia

Wydarzenie roku: UFC kupuje Strikeforce

Wieczorem 12 marca, bodajże w przerwie jednego z meczy Manchesteru United, odszedłem na chwilę od internetu by wziąć prysznic. Kiedy wróciłem UFC kupiło Strikeforce. W tak banalny sposób, bez tradycyjnych „ważnych ogłoszeń” Dany White’a tylko poprzez prosty wywiad z Arielem Helwanim pejzaż światowego MMA uległ poważnej zmianie.

Wszak przed tą datą większość z nas chwaliła Strikeforce, za to, że choć poziomem zdarza im się odstawać od UFC to ich gale są nieodmiennie emocjonujące. Mają też kilku naprawdę światowej klasy zawodników, a turniej wagi ciężkiej ma potencjał ożywić obraz tej zatęchłej dywizji. Kilka miesięcy później zuffowskie sępy wyrwały co smakowitsze kąski z kalifornijskiej organizacji, zostawiając Gilberta Melendeza i Luke’a Rockholda walczących z mało inspirującymi rywalami. Jednocześnie finał grand prix majaczy gdzieś w przyszłości jako łabędzi śpiew tej kategorii w Strikeforce po tym jak wszyscy prócz Daniela Cormiera i Josha Barnetta dostali kontrakty w Las Vegas.

Strikeforce wcześniej czy później stanie się kolejną nazwą na słynnym nagrobku Dany, na którym wpisuje nazwy wszystkich organizacji, które nie wytrzymały konkurencji z tytanem Zuffy. UFC już wzbogaciło się o wiele potencjalnych gwiazd, w przeciągu tego roku bez wątpienia do oktagonu trafią kolejne. Kiedy kontrakt z Showtime będzie wypełniony, wreszcie zostanie nam oszczędzone oglądanie tych smutnych widowisk Strikeforce, których Zuffa nawet nie chce szczególnie promować.

Laureat 2010: Fuzja UFC i WEC
Laureat 2009: UFC 100

Obóz roku: Cesar Gracie Jiu-Jitsu

62-tysięczne Lodi w hrabstwie San Joaquin w Północnej Kalifornii jest anonimowe podobnie jak wiele amerykańskich miasteczek takich rozmiarów. Do niedawna tylko winiarze i zagorzali słuchacze Creedence Clearwater Revival zdawali sobie sprawę o istnieniu tej mieściny. W ubiegłym roku do grona wtajemniczonych dołączyła rzesza fanów MMA, którzy dowiedzieli się, że to tam mieści się akademia Cesara Graciego, naszym zdaniem najlepszy obóz minionego roku.

Może jest to teza, którą ciężko poprzeć na papierze bo tylko Nick Diaz zanotował naprawdę wybitny rok wygrywając trzy walki jednak postępy jakie pod okiem Graciego oraz, zwłaszcza, trenera stójki Richarda Pereza zrobił Nate Diaz przeważyły szalę. Na dodatek z Gracie’m nieco luźniej związany jest Gilbert Melendez, który w minionym roku został wymieniany jako być może najlepszy lekki na świecie.

Choć okolica bywa, sądząc po opowieściach Nicka Diaza, mało ciekawa to akademia Cesara Gracie’go z pewnością jest jedną z najciekawszych miejsc na mapie MMA, nawet nie biorąc pod uwagę jej ekscentrycznych członków.

Laureat 2010: Nova Uniao
Laureat 2009: Black House
Laureat 2008: Jackson’s MMA


Foto UFC.com

Gala roku: UFC 139

Podobnie jak w przypadku walki roku, kandydatów na galę roku w 2011 nie brakowało. Wśród nominowanych UFC 129, 132, 134, 139 i 140 każda była znakomitym show i dostarczyła niezapomnianych momentów.

UFC 139 zapisało się w pamięci fanów przede wszystkim znakomitą ringową wojną w wykonaniu Dana Hendersona i Mauricio Ruy. Obaj zostawiając ogromną ilość zdrowia w pięciorundowym pojedynku zapewnili sobie status legend tego sportu i prawdopodobnie członków UFC Hall of Fame. Nie mniej emocjonująca, choć trochę krótsza była walka Wanderlei Silvy z Cungiem Le. Były gwiazdor Pride przypomniał fanom swoje trochę już zakurzone uderzenia kolanami, którymi poprzestawiał nos parającemu się aktorstwem Wietnamczykowi. Trzecim znakomitym akcentem, był genialny występ Urijah’i Fabera, który zdewastował Briana Bowlesa.

Jeśli dodamy do tych trzech nokauty Badera i MacDonalda, poddanie perspektywicznego Weidmana oraz bardzo dobre występy Kampmanna i Baczyńskiego, uzyskujemy kartę walk, do której jeszcze nie raz będzie się wracać dla samej przyjemności z oglądania MMA w najlepszym wydaniu.

Laureat 2010: WEC 48
Laureat 2009: WEC 41
Laureat 2008: UFC 92

199 KOMENTARZE

  1. hohohoh so funny!

    NOT.

    precyzując:

    -zdjęcie zajebiste

    -temat idiotyczny

    Kaczka, powiedz mi po kiego wdajesz się w jakieś zbędne utarczki i osobiste wycieczki? Niby jesteś dorosły, niby ponad to, a zachowujesz się jak jakiś [strike]Mir [/strike]dzieciak. Zdjęcie było wrzucić do skóry, a nie zaśmiecać forum w oczekiwaniu na propsy i tysiące śmiesznych emotek. (tak wiem, mam ciążowy nastrój)

  2. Zgadzam się z Pervertem, post ze zdjęciem można było podlinkować w odpowiednim dziale, a nie od razu osobny topic.

  3. Pervert, prawie całkowita zgoda. Zdjęcie nie jest zajebiste. Po raz n-ty zabawił się w przyklejanie głowy. To już było nudne 5 jego prac temu.

  4. Pervert : )

    Nie wiem jak mam to ocenić, z początku wydawało się to śmieszne, ale … Ciężko mi siebie określić .

  5. Zgadzam się z Pervertem i niech się nikt nie dziwi, jeśli ataki na kaczkę się powtarzają, bo – jak widać- chłopak nie wyciągnął zbyt wielu wniosków. A obrazek bardzo fajny i śmieszny, ale spokojnie wystarczył do "Tanio…".

  6. GLF ur right, na zmęczeniu wydawał się dość zabawny, drugie spojrzenie niestety już się nie obroniło, ale nie dało rady wyedytować tego "zajebiste". "Niezłe/zabawne" byłoby odpowiedniejsze (bez tego napisu na koszulce ofc)

    btw, jeśli sami użytkownicy nie będą dawać odporu śmieceniu na forum, to non stop będą się pokazywały tak idiotyczne tematy, albo jakieś inne testy…

  7. kaczka w ankiecie dał swój wiek i prawidłową odpowiedź 30-35. Jak ja mam to ocenić. Po zachowaniu na forum daje mu max 15

  8. Haha kaczy shejtowany. Teraz, juz sie nie pokazuje.

    @kaczka41 Możesz podesłać oryginalny obrazek (z murzyńską twarzą)? Spodobało mi się zdjęcie.

    Zapytam wprost, jestes prowokacja?

  9. Haha kaczy shejtowany. Teraz, juz sie nie pokazuje.

    @kaczka41 Możesz podesłać oryginalny obrazek (z murzyńską twarzą)? Spodobało mi się zdjęcie.

    Zapytam wprost, jestes prowokacja?

  10. @Shoocker Ależ skąd. Najnormalniej w świecie zdjęcie mi się podoba, ale wolałbym aby twarz była tak samo murzyńska jak ręce. Być może zapodam je na jakimś forum (nie na tym). Oczywiście zgadzam się z opinią że skóra byłaby lepszym miejscem na to zdjęcie, ale na to nie jestem w stanie nic poradzić.

  11. @Shoocker Ależ skąd. Najnormalniej w świecie zdjęcie mi się podoba, ale wolałbym aby twarz była tak samo murzyńska jak ręce. Być może zapodam je na jakimś forum (nie na tym). Oczywiście zgadzam się z opinią że skóra byłaby lepszym miejscem na to zdjęcie, ale na to nie jestem w stanie nic poradzić.

  12. Ale macie kierwa problem 🙂 Z Papayem na czele.

    Spoko, nie będe wrzucał przerabianych fotek, bo jak widać się nie przyjęło. Szkoda – tyle w temacie. Narka

  13. Ale macie kierwa problem 🙂 Z Papayem na czele.

    Spoko, nie będe wrzucał przerabianych fotek, bo jak widać się nie przyjęło. Szkoda – tyle w temacie. Narka

  14. @kaczka41 Jeżeli nie chcesz podawać tutaj linku lub oryginału z murzyńską twarzą to prześlij prosze na priva:

    cezaryzwirko [małpka] gmail {kropeczka] com

  15. @kaczka41 Jeżeli nie chcesz podawać tutaj linku lub oryginału z murzyńską twarzą to prześlij prosze na priva:

    cezaryzwirko [małpka] gmail {kropeczka] com

  16. Spoko, nie będe wrzucał przerabianych fotek, bo jak widać się nie przyjęło. Szkoda – tyle w temacie. Narka

    Foch. Foch i chuj.

  17. Spoko, nie będe wrzucał przerabianych fotek, bo jak widać się nie przyjęło. Szkoda – tyle w temacie. Narka

    Foch. Foch i chuj.

  18. Kaczka, powiedz mi po kiego wdajesz się w jakieś zbędne utarczki i osobiste wycieczki? Niby jesteś dorosły, niby ponad to, a zachowujesz się jak jakiś Mir dzieciak. Zdjęcie było wrzucić do skóry, a nie zaśmiecać forum w oczekiwaniu na propsy i tysiące śmiesznych emotek. (tak wiem, mam ciążowy nastrój)

    Dokladnie. Przez takie akcje Kaczka tylko sprawia, ze to co pisze Egzekutor ma sens.

    wole takie tematy Kaczki niż każdy inny Kokosa czy wspomnianego w temacie ;]

    To akurat usprawiedliwianie jednej zenady druga…

    ——–

    Gdy zaczalem czytac MMARocks, tudziez pisac pozniej na forum, to byla dyskusja o MMA i rozmaitych pierdolach, a teraz coraz wieksza czesc tematow/postow, to tresci o innych uzytkownikach/forum samym w sobie. Wot ewolucja.

  19. Kaczka, powiedz mi po kiego wdajesz się w jakieś zbędne utarczki i osobiste wycieczki? Niby jesteś dorosły, niby ponad to, a zachowujesz się jak jakiś Mir dzieciak. Zdjęcie było wrzucić do skóry, a nie zaśmiecać forum w oczekiwaniu na propsy i tysiące śmiesznych emotek. (tak wiem, mam ciążowy nastrój)

    Dokladnie. Przez takie akcje Kaczka tylko sprawia, ze to co pisze Egzekutor ma sens.

    wole takie tematy Kaczki niż każdy inny Kokosa czy wspomnianego w temacie ;]

    To akurat usprawiedliwianie jednej zenady druga…

    ——–

    Gdy zaczalem czytac MMARocks, tudziez pisac pozniej na forum, to byla dyskusja o MMA i rozmaitych pierdolach, a teraz coraz wieksza czesc tematow/postow, to tresci o innych uzytkownikach/forum samym w sobie. Wot ewolucja.

  20. Gdy zaczalem czytac MMARocks, tudziez pisac pozniej na forum, to byla dyskusja o MMA i rozmaitych pierdolach, a teraz coraz wieksza czesc tematow/postow, to tresci o innych uzytkownikach/forum samym w sobie. Wot ewolucja.

    To dział cohones – mogę zakładać temat o dupie Maryny..o ile redakcja nie zamknie/usunie

    @Pervert – Papay – marynarz – czyli Mr. GLF

    Ps. Foch i chuj – idę pić dalej

  21. Gdy zaczalem czytac MMARocks, tudziez pisac pozniej na forum, to byla dyskusja o MMA i rozmaitych pierdolach, a teraz coraz wieksza czesc tematow/postow, to tresci o innych uzytkownikach/forum samym w sobie. Wot ewolucja.

    To dział cohones – mogę zakładać temat o dupie Maryny..o ile redakcja nie zamknie/usunie

    @Pervert – Papay – marynarz – czyli Mr. GLF

    Ps. Foch i chuj – idę pić dalej

  22. To dział cohones – mogę zakładać temat o dupie Maryny

    nie cwaniaczku nie możesz. dopiero co mnie upominałeś, że od takiego gówna jest dział hyde park. no chyba, że z wiekiem zaczynają się jakieś problemy typu demencja…

  23. To dział cohones – mogę zakładać temat o dupie Maryny

    nie cwaniaczku nie możesz. dopiero co mnie upominałeś, że od takiego gówna jest dział hyde park. no chyba, że z wiekiem zaczynają się jakieś problemy typu demencja…

  24. @bobyflex "…@Antek – Ty tak na serio z tym Pudzianem i hieną?…"

    Tak. Poważnie. Chciałbym poznać Wasze zdanie. Oczywiście mam świadomość że będzie to science-fiction i nigdy nie zweryfikujemy kto miał rację. Od taka zabawa.

  25. @bobyflex "…@Antek – Ty tak na serio z tym Pudzianem i hieną?…"

    Tak. Poważnie. Chciałbym poznać Wasze zdanie. Oczywiście mam świadomość że będzie to science-fiction i nigdy nie zweryfikujemy kto miał rację. Od taka zabawa.

  26. No to jeśli o mnie chodzi, to zawodnik MMA jest bez szans, hiena to duży drapieżnik z chyba najsilniejszym uściskiem szczęk u zwierząt lądowych na ziemi – to by była jakaś masakra:-)

    I choćby to był gościu o posturze Alie'go, agresywny jak Shogun, Wand czy Fiedzia za najlepszych lat i wszechstronny jak GSP to nie, kurwa, nie ma szans:-)

  27. No to jeśli o mnie chodzi, to zawodnik MMA jest bez szans, hiena to duży drapieżnik z chyba najsilniejszym uściskiem szczęk u zwierząt lądowych na ziemi – to by była jakaś masakra:-)

    I choćby to był gościu o posturze Alie'go, agresywny jak Shogun, Wand czy Fiedzia za najlepszych lat i wszechstronny jak GSP to nie, kurwa, nie ma szans:-)

  28. "…hiena to duży drapieżnik z chyba najsilniejszym uściskiem szczęk u zwierząt lądowych na ziemi – to by była jakaś masakra[​IMG]…"

    Nie zupełnie. Najsilniejszy uścisk w stosunku do wagi. Lew i tygrys w wartościach bezwzględnych mają lepszy wynik. Choć pewnie i tak wystarczy jedno solidne ugryzienie aby złamać kość człowiekowi.

  29. "…hiena to duży drapieżnik z chyba najsilniejszym uściskiem szczęk u zwierząt lądowych na ziemi – to by była jakaś masakra[​IMG]…"

    Nie zupełnie. Najsilniejszy uścisk w stosunku do wagi. Lew i tygrys w wartościach bezwzględnych mają lepszy wynik. Choć pewnie i tak wystarczy jedno solidne ugryzienie aby złamać kość człowiekowi.

  30. To dział cohones – mogę zakładać temat o dupie Maryny..o ile redakcja nie zamknie/usunie

    Czy ja Ci mowie, ze nie mozesz?

    Po prostu nie bardzo rozumiem sens x testow o tym, jakie kto ma ksywy na forum i tematow rodem z piaskownicy cisnacych jakiegos innego fredzla z forum. W zadnym wypadku nikomu nie zamierzam przekszadzac Ci w taplaniu sie w tym, jesli masz taka fantazje :]

  31. To dział cohones – mogę zakładać temat o dupie Maryny..o ile redakcja nie zamknie/usunie

    Czy ja Ci mowie, ze nie mozesz?

    Po prostu nie bardzo rozumiem sens x testow o tym, jakie kto ma ksywy na forum i tematow rodem z piaskownicy cisnacych jakiegos innego fredzla z forum. W zadnym wypadku nikomu nie zamierzam przekszadzac Ci w taplaniu sie w tym, jesli masz taka fantazje :]

  32. I choćby to był gościu o posturze Alie'go, agresywny jak Shogun, Wand czy Fiedzia za najlepszych lat i wszechstronny jak GSP to nie, kurwa, nie ma szans[​IMG]

    moim zdaniem mocne jiu jitsu i hiena czy inny jej podobny kocur konczy bez glowy 🙂

  33. Kaczka chyba miał na myśli Popeye'a

    nie cwaniaczku nie możesz. dopiero co mnie upominałeś, że od takiego gówna jest dział hyde park. no chyba, że z wiekiem zaczynają się jakieś problemy typu demencja…

    to nie demencja to procenty wylewające się na klawiaturę 🙂

    [​IMG]

  34. Antek musielibyśmy chyba się przenieść na jakieś forum poświęcone zwierzętom, jestem trochę zjarany, ale nie aż tak. Albo innym razem ci odpowiem bo już się za bardzo zmęczyłem pisaniem:-)

  35. Kaczka umówmy się, że wszystkie photoshopy, emotki i inne pierdoły zamieszczasz w "tanio skóry nie sprzedam". Nie chcę więcej widzieć, że tworzysz osobne tematy do takich rzeczy, denerwuje to innych userów i tworzy niepotrzebny burdel na forum.

  36. "…Antek musielibyśmy chyba się przenieść na jakieś forum poświęcone zwierzęto…"

    Próbowałem kiedyś, ale za założenie wątku w którym pytałem czy ktoś wie jakim wynikiem kończyły się na igrzyskach w starożytnym Rzymie starcia niedźwiedzia z lwem lub słoniem (to były takie, dziś już wymarłe, małe słonie z gór Atlas) dostałem bana. Na priva wyjaśniono mi że jest to zachęcanie do znęcania się nad zwierzętami. Na szczęście tutaj mamy wyższy poziom tolerancji i inteligencji.

  37. bardzo przyjemnie się czyta, jakbym był przy tych wydarzeniach i obserowował z wnętrza klatki

    można powiedzieć widziane oczami wyobraźni 😀

  38. Walka roku słusznie obstawiona, w przeciwieństwie do 2010 gdzie była nią walka Andersona z Sonnenem. W tym roku zgadzam się z wszystkimi typami MMAROCKS 🙂

  39. Z większością typów się zgadzam,ale walka roku to bez wątpienia bój dwój weteranów ; Hendo vs Shogun, w tej walce było wszystko, oglądałem walke Edgara z Maynardem i nie dostarczyła mi takich emocji jak Dana z Mauriciem.

  40. Myślałem że runda roku będzie 1 runda Edgar vs Maynard , a poddanie roku to twister Koreańskiego Zmobie

  41. Ogólnie zgadzam się z typami redakcji, jednak za walkę roku uważam starcie Chandler-Alvarez, a KO roku technikę żurawia w wykonaniu Machidy – to w sumie ulepszona wersja KO Pająka.

  42. Szukałem .. długo i nic.. ma ktoś link do nokautu Silvy z wyżej wymienionego pojedynku z Belfortem? ?

  43. "Przy okazji informujemy, że “polskie” nagrody przyznamy w późniejszym terminie w specjalnych okolicznościach. Szczegóły wkrótce."

     

    obstawiam, ze na konwencie 😛

  44. …wszystko by się zgadzało gdyby nie walka roku …albo ja się w ogóle już nie znam ale walka Edgar vs. Maynard walką roku ? Do dziś nie wiem co w tej walce mogło się podobać ale ok…niektórzy Dodę zamiast Dadę uważają za mega laskę 😉 ….zdecydowanie Hendo vs. Rua …następna w kolejce Chandler vs. Alvarez …wyżej być może nawet Bermudez vs. oszołom Brandao 🙂

  45. obóz roku to bym się spierał… MMA to nie tylko UFC a ATT, team Jacksona czy Nova Uniao produkują więcej światowej klasy fighterów

  46. Więcej z tych zawodników też w tym roku przegrywało. To klasyczny dylemat ilość/jakość

  47. Bardzo dobrze napisane i przyjemnie się czyta. Moje typy różnią się co do:

    Walka roku: Mauricio Rua vs Dan Henderson– jeśli chodzi o aspekt techniczny to była walką trochę słabszą, ale przez prawie 25 minut w każdej sekundzie człowiek zastanawiał się czemu ta walka się jeszcze nie skończyła.

    Nokaut roku: Lyoto Machida vs. Randy Couture– mimo, że Spider zapoczątkował trend na tego typu rozwiązania to wedle mojej opinii kopnięcie Dragona było efektowniejsze oraz zakończyło kariere jednej z legend tego sportu akim był/ jest Randy.

    Runda roku: Pat Barry vs Cheick Kongo– tutaj nie mam zbytnich argumentów- po prostu mi się bardziej podobała.

    Wydarzenie roku: UFC podpisuje kontrakt z FOX– moim zdaniem jest to większe wydarzenie, ponieważ przyczyni się niesamowicie do popularyzacji MMA

    Oczywiście to są drobne niuanse zależne od interpretacji i nie wpływające na ogólna ocenę. Świetna robota chłopaki!

    P.S. Venom, będzi jakieś rozdanie nagród na konwencie ? 😀

  48. Świetnie się czytało, tylko kiedy Podsumowanie rodzimego rynku ? 🙂

  49. więcej ich przegrywało ponieważ dużo więcej ich jest w tych klubach, no ale nie ma się co spierać macie prawo do własnej oceny

  50. Bardzo dobre podsumowanie. Nie wyróżnię się zbytnio, pisząc, że dla mnie absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o walkę roku, był pojedynek Shoguna z Hendersonem. Dwaj zawodnicy o ugruntowanym statusie legend sportu, świadomość, że zakończenie może przynieść jeden cios, szczególnie w przypadku Hendo, choć przecież i Shogun ma niezwykle ciężkie ręce. Tytaniczny bój, który co najmniej dwukrotnie wydawał się być rozstrzygnięty a tymczasem niezwykłe serce do walki obu zawodników powodowało, że – niemalże wbrew ograniczeniom ludzkiego organizmu – raczyliśmy się ich starciem na pełnym dystansie pięciu rund. Rua wychodzący w białych spodenkach i kończący walkę w różowych, wytrzymujący H-bomby, po których padał choćby słynący z tytanowej szczęki Fedor, Henderson i jego "zombie mode" w czwartej i piątej rundzie – wszystko to na wiele lat zapadnie w pamięci fanów.

    Dlaczego nie Edgar vs Maynard? Maynard nigdy nie zostanie legendą tego sportu, Edgar moim zdaniem na to miano musi jeszcze zapracować. Niby była to walka o tytuł, ale w moich oczach jej ciężar gatunkowy był nieporównywalny do starcia prawdziwych tytanów MMA, jakimi są Shogun i Henderson.

  51. , kilka godzin po zatrzymaniu złodzieja na ulicach Newark

    myślałem, że ta bajka już dawno została wyjaśniona?

    Plus jedna rzecz, złamać rękę podstarzałemu Nogowi oceniliście wyżej niż twistera w wykonaniu "Korean Zombie"? Rozumiałbym to, gdyby Nogueria był choćby w 50% w takiej formie jak w czasach Pride, dziś to przebrzmiała legenda i to poddanie zdecydowanie nie powinno być najlepszym w minionym roku,

  52. Szacunek dla Ciebie Venom, że to wszystko opisałeś i to w dodatku w sposób, który nie pozwolił mi zasnąć przy lekturze. 🙂

    Walka roku

    Mimo wszystko ja w dalszym ciągu uważam, że troche niesprawiedliwe jest porównywanie świetnej kondycji Edgara i Maynarda do tego, iż Shogun i Hendo w piątej rundzie swojej walki słaniali się na nogach, wszak przez te same 25 minut na tych nogach opierał się ciężar nie 70-cio kilogromowego człowieka tylko faceta z wagą niemalże stu kilo. W dodatku każda runda nasuwała pytanie czy Shogun przetrwa kolejne, legendarne już w środowisku H-Bomb a w walce wieczoru z UFC 125 już po drugiej rundzie moje obawy o Edgara zmalały a tym samym emocje nieco opadły. Jak w tamtym roku bezsprzecznym zwycięzcą w tej kategorii była walka, która i u Was wygrała tak w tym plebiscycie czuję lekki niedosyt jeśli chodzi Walkę roku.

  53. Dla mnie walką roku było starcie JJ- z Szogunem, Potem Szoguna z Hendo i Alvareza z Chandlerem. Dlaczego ? Bo walka JJ wywołała u mnie największe emocje , a siły rozkładały się tak 10%:90 % – czyli osoby będące za JJ vs. osoby kibicujące Szogunowi i życzące porażki JJ jak i mojej (na eSeFDe).  

  54. Byłem jednym z tych w redakcji, którzy głosowali na Edgar vs Maynard, ale mogę odpowiedzieć tylko za siebie. Hedno vs Shogun rzeczywiście było może bardziej emocjonująca, ale technicznie ta walka była dużo słabsza no i co najważniejsze obaj zawodnicy mieli w niej ogromne problemy kondycyjne.

    Aha i ja opisywałem 6 z 11 nagród, zawodnika, nokaut, odkrycie, wydarzenie i obóz opisywał Tidzej.

  55. Pewnie Barry – Kongo gdzieś zaraz za Diaz – Daley. Tam jednak było nudno do czasu aż trafił Barry. W walce Diaza z Daleyem nieustanna napierniczanka trwała.

  56.  

    no i co najważniejsze obaj zawodnicy mieli w niej ogromne problemy kondycyjne.

     

    Nie przeczytałeś chyba mojego posta…. m/

  57. dla mnie nokautem roku był nokaut Lyoto Machidy w walce z Randym Couture

  58. Zapominacie, że Edgar – Maynard 2 była walką o tytuł, a zakończenie trylogii pokazało, że takie widowisko z udziałem tych dwóch panów to nie przypadek. W dodatku w walce Hendo – Szogun nie było tak dramatycznego otwarcia, a zaraz w następnej rundzie tak wielkiego comebacku Frankiego, zakończonego zwycięstwem (a nie jakimś tam remisem) – jak w filmach. No i ciężko się oglądało słaniających się na nogach w późniejszych rundach Shoguna i Hendo.

    Jednak jak to mówią w land of opportunity – tough call.

  59. Z większością się zgadzam.

    Nokaut roku: Lyoto Machida vs. Randy Couture. Mając dwa podobne KO, to nie ranga pojedynku, a emocje z nim związane powinny decydować. Couture to dla mnie jeden z najważniejszych zawodników w MMA. To KO było końcem pewnej epoki.

    Ale rozumiem też inne racje.

    ——-

    W tym jednak przypadku nie rozumiem. Walka roku: Frankie Edgar vs Gray Maynard 2 😀

    Dla mnie walka roku, to: Shogun vs. Hendo.

    Raz, bo była najlepsza.

    Dwa, bo zawodnicy są legendami tego sportu.

    Trzy, bo nie przeszkadza mi, że mam takie samo zdanie jak inni i nie silę się na oryginalność.

    Cztery, bo nie zależy mi na ilości komentarzy, osób, dla których pojedynek Edgar vs. Maynard był mało istotny i będą chcieli o tym napisać.

    Nie zrozumcie mnie źle. Pojedynek ten był „w porządku”, ale już dawno o nim zapomniałem, ponieważ Edgar w LW nie budzi (we mnie) żadnych emocji. Może dlatego, liczę na wygraną Bendo w Japonii.

  60. Madman

    Nie rozumiem dlaczego miałbym brać poprawkę na wagę zawodników. Dobra walka to dobra walka, a brak kondycji to brak kondycji. Właśnie dlatego zawodnicy lekkich wag dają lepsze walki, bo są szybsi i lepiej kondycyjnie wytrzymują walki.

  61. Co jak co, ale Alvarez vs Chandler też była o pas i nie było tam słaniania się na nogach za bardzo. Osobiście bardziej wole na zwycięzce walki roku Alvarez vs Chandler niż Edgar vs Mayrand 2, ale każdemu co innego się podoba.

  62. Nie rozumiem w ogóle dlaczego użyłeś braku kondycji jako argumentu rozstrzygającego sprawę, dla mnie to zmęczenie dodawało 'charakteru' tej walce, coś na zasadzie 'dają dobrą walkę, więc nie dziwne że są tak zmęczeni' poza tym potęgowało u mnie emocje bo na zmęczeniu każdemu może wyjść jakiś 'cios zombie' w stylu Lebena.

    No ale oczywiście to Twój wybór i masz do niego pełne prawo, ja mam inny…

    Co do oceny Waszej pracy przy tym artykule to daję wam remis z lekkim wskazaniem na Tidzeja bo każdy opis był ciekawy, Venom stracił na Gali ale i tak jest 5-5 😉

  63. Po prostu według mnie coś takiego jak "Zombie Leben" jest na dole skali jeśli chodzi o "wartość" pojedynku.

  64. Ale mi nie chodzi o to, że jak taki cios wyjdzie to jest piękny ale o sam fakt ryzyka że może do czegoś takiego dojść, to ryzyko jest w tym wszystkim emocjonujące. Pewien strach o twojego faworyta.

  65. Jest, ale walka roku to najlepsza walka, a nie najbardziej emocjonująca. Walki dziadków pod sklepem też są emocjonujące 😀

  66. Ciezko sie nie zgodzic z wiekszoscią nagród. Pomijam kwestie gustu bo wiadomo są one rożne, dla mnie najlepszą walką roku była Diaz vs Penn ale nie mam nic przeciwko wyborowi redakcji.

  67. Hej, zresztą w tym roku Edgar – Henderson. Ring nie skłamie w podsumowaniu 2012 😉

  68. Nie rozumiem dlaczego miałbym brać poprawkę na wagę zawodników. Dobra walka to dobra walka, a brak kondycji to brak kondycji. Właśnie dlatego zawodnicy lekkich wag dają lepsze walki, bo są szybsi i lepiej kondycyjnie wytrzymują walki.

    Ogólnie – i to tylko luźne spotrzeżenie, nie poparte żadnymi statystykami ani danymi, więc jeśli ktoś takowe posiada, to byłoby miło, gdyby się podzielił – w niższych kategoriach wagowych proporcje między siłą ciosu a wytrzymałością szczęki są zbliżone, tj. nie jest łatwo o nokaut. W cięższych kategoriach szczęki zawodników mogą znieść więcej, ale jednoczesny ogromny wzrost siły ciosu powoduje, że na niewiele się to zdaje i wśród ciężkich/półciężkich mamy więcej skończeń. Bezpośrednio przekłada się to na oglądanie takich walk ze świadomością, że jeden cios i może być po zawodach, co rzecz jasna mocno przyczynia się do jeszcze intensywniejszego "przeżywania" pojedynku, że tak się wyrażę.

    Jak wspomniałem, nie mam na poparcie tej tezy (tego faktu?) żadnych danych, więc jeśli ktoś posiada statystyki nt. procentowego udziału walk zakończonych przed czasem w ogólnej liczbie walk w podziale na kategorie wagowe, to chętnie się zapoznam.

    Bardzo upraszczając sprawę walki roku i porównując oba pojedynki (Edgar – Maynard 2 i Hendo – Rua), można rzec, że kwestią indywidualnych preferencji pozostanie to, czy ktoś woli fajerwerki techniczne i dobrą kondycję dwóch anonimów czy też bój na śmierć i życie dwóch legend sportu, półżywych po ostatnim gongu.

  69. ja jeszcze bym wzial pod uwage ze oprócz 1 rundy edgar – maynard, to frankie wygrywal wszystko odrabiając straty a w shogun-hendo szala zwycięstwa przechylała się co 30 sek

  70. Wszystko OK po za walką roku
    1.Hendo – Szogun
    o walce Frankie Edgar vs Gray Maynard 2 już dawno zapomniałe a odej wojnie będę zawsze pamiętał

  71. @Naiver:
    Nie chcę się czepiać słówek, ale nazwanie Edgara i Maynarda „dwoma anonimami” jest chyba lekką przesadą…

  72. Ze wszystkim się zgadzam oprócz walki roku bo to bez dwoch zdań Hendo z Shogunem i nokautem roku bo tu i Spidera i Machide  zdeklasował ZAROMSKIS nokautując Carvalho

  73. ja sie zgodze ze wszystkimi typami 🙂 super artykul,podobal mi sie.
    szkoda ze nie bylo kategori,,najbardziej przereklamowany fighter 2011 = george st pierre”

  74. mmafan z tą kategorią i "zwycięzcą" to ty na poważnie, bo nie wiem co myśleć ? 

  75. heh Venom porownuje walke Hendo vs Rua do walki zuli:D dla mnie takze ta walka jest walka roku

  76. Dla mnie też pojedynek roku to Hendo z Shogunem, natomiast nokaut to Machida na Coturze.

    redakcjo może dobrym pomysłem następnym razem przy tym plebiscycie jest na stronce zamieścić ankietę? Nie w tym rzecz aby sugerować się wynikami, ale pod waszymi typami i opisem można by podać typy użytkowników MMA Rocks. Ot taki Wasz artykuł z naszym skromnym udziałem.

  77. Przyjemnie napisane chociaż nie dokońca się ze wszystkim zgadzam.

    Za każdym razem jak widzę te zdjęcie BogNoga to mi się smutno na sercu robi 🙁

  78. lutek147 tak bardzo powaznie to pisze,gsp walczyl w tym roku raz i dal mega nudna walke, wiec co mozna wiecej o nim myslec ?

  79. sorry za double post ale to wazne,dajcie odrazu na glowna strone ze munoz wypada z rozspiski !!!!
    CHAEL SONNEN WALCZY Z BISPINGIEM

  80. Czy zamierzacie poprosic laureatow o krotkie wypowiedzi video dla czytelnikow najlepszego polskiego portalu o mma? Jakies nagrody, puchary, proporczyki? B-)

  81. Pojedynek Henda z Ruą był moim zdaniem lepszy, ponieważ zawdonicy dali z siebie wszystko, walka powinna się skończyć kilka razy,a oni dalej walczyli i nie chcieli się poddać, a takie walczenie na "zombie modzie" jest pokazem wytrzymałości i determinacji, co nadawało tej walce charakter, podsumowując walka Dana z Mauricio była prawdziwą wojną w klatce.

  82. Nie wiem co to ma wspólnego z przereklamowaniem. Jednooki Georges dał sobie zabrać w walce z Schieldsem jedną rundę- co do stylu walki się nie odnoszę bo to zależy od interpretacji- później złapał kontuzję. Jest jedną z gwiazd UFC, która przyciąga rzeszę ludzi i moim zdaniem jak najbardziej zasługuje na pieniądze, które dostaje. Jeśli Silva będzie kontuzjowany w tym roku do lipca i później zawalczy tylko jedną zwycięską walkę to też według ciebie będzie przereklamowany ?

  83. podsumowanie bardzo OK
    ale zgadzam się z Naiverem i innymi, którzy walkę roku upatrują w starciu Hendo i Szoguna.
    Oczywiście walka o pas wagi lekkiej była znakomita. Trzeba się też zgodzić, że ten pojedynek był bardziej „techniczny” od walki gigantów? Tylko co z tego? MMA to nie floret. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że zmagania Edgara z Maynardem wzbudziły większe emocji wśród fanów. Oczywiście emocje towarzyszące walce nie powinny być jedynym kryterium oceny. Warto jednak ten aspekt brać poważnie pod uwagę. To dzięki wielkim emocjom walka Hendo i Szoguna przejdzie do historii tego sportu i na pewno będzie częściej wspominana i przypominana niż jedno z trzech starć duetu Edgar-Maynard.
    Naiver ma rację, że mamy do czynienia z jednej strony z heroicznym starciem autentycznych legend MMA, natomiast z drugiej z widowiskowym pojedynkiem zawodników, którzy na swoje stałe miejsce w pamięci fanów MMA dopiero pracują.
    Moim zdaniem te dwie walki miały zupełnie inną wagę (nie mylić z wagą zawodników ;-), a redakcja nie potrafiła trafnie odczytać wskazania szalek.

  84. Nie znacie sie. To jest walka roku !

    httpv://youtube.com/watch?v=6lCjTBO3n4I 😛

  85. a tak powaznie to Shogun z Hendo powinni dostać walke roku. Tak naprawde to nie widzialem nic nadzwyczajnego w walce edgara z maynarda. Owszem ciekawa byla, ale bez polotu do Shogun vs Hendo 🙂

  86. Zgadzam się. Może rundę wybierałem inna, ale to jak wybór między miodem, a czekoladą – co słodsze 😀

  87. Wszystko Ok, ale walka roku wg mnie to Shogun vs Hendo.

    wyróżnił bym również tego zawodnika Jako „determinacja roku”

    httpv://youtube.com/watch?v=7rb0FdIIgeo

  88. Rozumiem, że niektórzy mają inne zdanie, ale jak ktoś, że w walce Edgara z Maynardem "nie było nic nadzwyczajnego" to mam ochotę uderzyć głową w ścianę.

  89. Bardzo upraszczając sprawę walki roku i porównując oba pojedynki (Edgar – Maynard 2 i Hendo – Rua), można rzec, że kwestią indywidualnych preferencji pozostanie to, czy ktoś woli fajerwerki techniczne i dobrą kondycję dwóch anonimów czy też bój na śmierć i życie dwóch legend sportu, półżywych po ostatnim gongu.

    Dokładnie. Mi osobiście bardziej przypadła do gustu pierwsza opcja. Ostatnie dwie rundy w walce Hendo/Rua były dla mnie okropne i walczyłem ze sobą by nie odpuścić i nie pójść spać.

  90. Hendo vs Shogun Walką Roku 2011, nikt mnie nie przekona że było inaczej.

  91. Rozumiem, że niektórzy mają inne zdanie, ale jak ktoś, że w walce Edgara z Maynardem "nie było nic nadzwyczajnego" to mam ochotę uderzyć głową w ścianę.

    Jedynym nadzwyczajnym był powrót Edgara po pierwszej rundzie. W walce Hendo – Rua, takich powrotów było kilka. Nie chcę deprecjonować umiejętności Maynarda i Edgara, ale jednak Shogun i Henderson to legendy tego sportu, które stoczyły genialny wyrównany bój, pokazali kwintesencję walki mimo braku siły i niezwykłe serce i wolę. Zresztą come-on, gdy Rua zostawał mistrzem Pride, Edgar wyjmował gile z nosa i mówił na nie papu. Doceniliście jako walkę roku niby tą bardziej techniczną, a w przypadku poddania roku wybraliście zwykłą kimurę? Trochę powagi Panowie.

  92. Chyba musze jeszcze raz obejrzec Hendo z Ruą.4 i5 runda wiała nudą-flegmatyczna walka ,jeszcze troche i padli by od samego podmuchu wiatru z wentylacji.Serio ostatnie 2 rundy obejrzałem bo musiałem-jak zacząłem to skończe..

  93. Widzę, że nastąpiła jakaś mitologizacja walki Hendo z Shogunem. Dodajecie tej walce atrybuty, których ona nie miała. Nie było w niej żadnych zwrotów akcji co 30 sekund, ani kilku powrotów na miarę tego co zrobił Edgar. Hendo pewnie wygrał trzy pierwsze rundy, a Shogun do walki powrócił raz po jednym solidnym nokdaunie (a nie trzech jak Edgar) w trzeciej rundzie. Potem rozpoczęła się już walka o powietrze.

    Nie zrozumcie mnie źle to była znakomita walka, w głosowaniu redakcji też dostała kilka głosów, a sam musiałem się zastanowić, którą wybrać. Ale nie rozumiem argumentów w rodzaju "Rua był mistrzem Pride jak Edgar wyjmował gile z nosa". Co to niby ma za znaczenie w kontekście walki roku?

    Jeśli chodzi o poddanie roku to znowu, tak wyszło w głosowaniu i ja mogę odpowiedzieć tylko za siebie. Poddanie najlepszego grapplera w historii wagi ciężkiej i to jeszcze tak podstawową techniką jest dla mnie bardziej wartościowe niż twister na Leonardzie Garcii. Tak jak wyżej cenię kopnięcie Andersona Silvy na Belforcie, niż tornado kick anonimowego Rosjanina.

  94. „Mitologizacja” to przesada. Ale coś w tym jest. O walce Hendo-Szogun będzie się w przyszłości mówiło jak o starciu mitycznych gigantów. Wspomnienia o Edgar-Maynard 2 nie będą miały tej intensywności. Rozpłyną się we mgle trzech pojedynków.
    Ponadto Maynard to nie jest zawodnik rozpalający emocje, ani taki, który trafi do HoF (choć mu tego życzę, to nie wierzę). I choćby dlatego do jego drugiego starcia z Edgarem nie będzie się wracało tak często i z takim sentymentem jak do wojny na wyniszczenie legendarnych Hendo i Szoguna.
    Moim zdaniem redakcja głosując na walkę roku nie wzięła tego pod uwagę.

  95. Chodziło mi rangę/prestiż zawodników. Nie chcę nic ujmować Edgarowi czy Maynardowi po prostu dla mnie Hendo i Rua to legendy i bardziej zasługują na wyróżnienie. Zwóć uwagę na fakt jak Shogun wrócił, że nokdaunów w sumie było więcej, Hendo również swoje oberwał, też był blisko odpłynięcia raz. Walka była jednak dużo bardziej wyrównana niż Edgar z Maynardem. Ale to tylko moja subiektywna opinia… Odnośnie poddania, Big Nog był najlepszym grapplerem  w czasach Pride, po tej ilości kontuzji i operacji, jego forma to jakieś 50% dawnego Noga, nie mówiąc już o tym, że jiu-jitsu się rozwja w przeciwieństwie do braci Nogueria. Twister był właśnie znakiem tego. To odpowiednik odwóconego trójkąta, który wygrał rok temu.

    Zresztą Venom, widziałeś jak Minotauro ruszał się w ostatnich walkach. Jego szkoleniówki były pierwszymi, z których uczyłem się tarzając na dywanie u kumpla, ale to nie zmienia faktu ile lat temu i kręgów w plecach Nogueiry to było.

  96. http://www.bloodyelbow.com/2010/10/1/1721043/ufc-by-numbers-finishing-rates-and-weight-class

    Dzięki, Originator, o takie coś właśnie mi chodziło! Dobrze obrazuje to, co miałem na myśli, pisząc o oglądaniu walk cieższych zawodników ze świadomością, że ich koniec może nadejść w każdej chwili.

    Jeszcze odnośnie mitologizacji – to tylko kolejny dowód na to, że ta walka będzie najlepiej zapamiętaną z 2011 roku. Skoro już teraz zaczyna się mitologizacja, to co będzie za kilka lat? Oczywiście są gusta i guściki, ale dobrze prawi Pervert, że przy poddaniu cześć redaktorów brała pod uwage klasę zawodników (głównie Noga), a przy walce roku poszedł ten aspekt, zdaje się, w odstawkę.

    Podsumowanie – nawet biorąc pod uwagę, że z pewnością celowo przejaskrawione – walki Hendo vs Rua w stylu "pierwsze 3 rundy wygrane pewnie przez Hendo, w 2 ostatnich walka o tlen" zakrawa na ponury żart.

  97. Pervert

    Właśnie o to mi chodzi, w walce Hendo z Shogunem był jeden nokdaun, a ty piszesz, że było więcej. Trudno rozmawiać o walce roku, jak całkowicie zapomniałeś przebieg swojego kandydata.

    Tak samo "legenderaność" Hendo i Shoguna nie ma dla mnie żadnej wartości przy wybieraniu walki roku. W MMA liczy się to co jest teraz, a teraz Edgar jest w top 5 P4P, a obaj z Maynardem są w czołowej trójce najlepszej dywizji w MMA. Jakie to ma znaczenie, że Maynard nie trafi do HOF?

    Jeśli chodzi o Nogueirę, mam zupełnie inne odczucia. W walce z Mirem, na tle rywala, fizycznie wyglądał znakomicie. A jeśli nawet to nie ten sam Nog co z czasów Pride, to i tak jest dziesięć razy lepszym grapplerem od Leonarda Garcii.

    naiver

    Oczywiście, że klasa zawodników była brana pod uwagę przy wybieraniu walki roku. Tylko moim zdaniem Edgar i Maynard reprezentują obecnie wyższą klasę sportową niż Shogun i Hendo.

    Moje przejaskrawienie jest i tak chyba bliższe prawdy, niż "w walce Edgara z Maynardem nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego".

  98. Venom,

    jak tylko wrócę po pracy obejrzę walkę raz jeszcze, w tej bowiem chwili jestem przekonany, że zarówno Shogun jak i Hendo kilkukrotnie znajdowali się na granicy KO.

  99. To, że Maynard nie trafi do HoF ma akurat tutaj znaczenie. Bo również z tego powodu do jego pojedynków z Edgarem nie będzie się w przyszłości wracało wspomnieniami tak często jak do starcia Hendo i Szoguna. Ci dwaj dali walkę, która po wielu wielu latach wciąż będzie wymieniana jako jedna z najlepszych w historii MMA. A mam takie wrażenie, że o E-M 2 mało kto będzie wtedy jeszcze pamiętał (między innymi dlatego, ze Maynard to nie jest zawodnik, który „ma papiery” na stałe zapisanie się w pamięci fanów).

  100. Venom z całym szacunkiem ale próbujesz na siłę bronić swojego wyboru. Niech każdy ocenia po swojemu. Walka Edgar vs Maynard 2 to oczywiście świetna walka, w mojej opinii walka nr. 2 minionego roku, ale nie miała tyle dramaturgi co pojedynek Hendo vs Shogun. Owszem Edgar jakimś cudem się pozbierał, ale w kolejnych rundach widzieliśmy raczej jego dominację i zgaszonego Maynarda. Emocje dotyczyły głównie tego jak pojedynek wypunktują sędziowie, jak ocenią pierwszą rundę itd. W walce Shogun vs Hendo najpierw Hendo był bliski skończenia walki, a potem zgasł i resztą siły bronił się przed porażką. Obaj zawodnicy byli blisko porażki przed czasem. W walce Edgar vs Maynard zadziwiająca była ambicja Edgara, w walce Shogun vs Hendo obaj zawodnicy słaniali się na nogach, a mimo wszystko walczyli do końca.

  101. aaron22

    Będę się upierał, że to nie ma znaczenia. Dobra walka to dobra walka, nie rostrzygamy tutaj co będzie lepiej zapamiętane, ani kto był lub będzie większą legendą. Fani nie zawsze mają rację. Jak spytasz przeciętnego fana o najlepszego boksera w historii, odpowie, że to Ali lub Tyson, zupełnie pomijając Raya Robinsona. Jak Dana dał fanom wybrać walkę wieczoru na UFC 124 to wybrali tych, których najlepiej znają czyli GSP i Koschecka.

    Rage

    A czyjego wyboru mam bronić. Świadomie wybrałem walkę Edgara z Maynardem, więc bronię swojego, szczególnie kiedy ktoś próbuje mi wmówić, że w walce Hendersona z Shogunem było kilka nokdaunów, albo, że powinienem wybrać walkę bardziej rozpoznawalnych zawodników, bo Maynard nie trafi do Hall of Fame.

  102. Venom
    Z całym szacunkiem ale coś musi być na rzeczy z walką roku skoro tyle osób zabrało głoś na forum.
    I jednak znacząca większość woli krwawą jatkę dwóch żywych legend, a nie fajerwerki Edgara z Maynardem. Bo ja na przykład już walki Edgara nie pamiętam za dobrze. A jestem pewien że do pamięci fanów MMA zapisze się walka Shoguna z Hendo i jeszcze nie raz będziemy o tej walce mówić z wypiekami na twarzy.
    Może warto by było następnym razem uwzględnić to co uważają inni fani MMA

  103. kazdy ma swoje zdanie, ale to ze prawdopodobnie okolo 90% uzytkownikow uwaza ze Hendo vs Shogun to walka roku o czyms swiadczy. Venom spytam z ciekawosci czy sa gdzies takie podsumowania 'walka roku’ itp. na zagranicznych portalach? Dla mnie Hendo vs Rua to najlepsza walka jaka widzialem w zyciu (pokaze ktos lepsza? bo moze cos przegapilem), walka Edgar vs Maynard fajne i nic wiecej.

  104. Venom- w porownaniu do walki Shogun-Hendo , w walce edgar-maynard naprawde nie bylo nic nadzwyczajnego, przynajmniej w moim odczuciu. (moze dlatego ze przy tej 2 walce komp mi sie zwieszal na lepszych akcjach)

  105. Cała ta dyskusja mnie przekonała, że swój głos oddałem na złą walke. Teraz zagłosowałbym na Edgar – Maynard 2. Walkę Hendo – Shogun obejrzałem ze trzy razy i więcej już nie chcę. Do Edgar – Maynard 2 wracam regularnie i ciągle się nią zachwycam. Myślę, że problem też jest w tym, że Frankie walcyzł ponad rok temu, a Hendo niespełna dwa miesiące. Przynajmniej na mnie ten czynnik zadziałał przy głosowaniu, bo teraz zagłosowałbym inaczej.

  106. Widać,że dwie strony dalej trzymają się swoich wersji, dla mnie walka Henda z Ruą była pewnie ciekawsza, gdyż nie interesują mnie lekkie kategorie. Kończąc temat, powiem,że status legendy tych zawodników ma znaczenie w tym pojedynku, był to prawdziwy bój w ringu, a takie walki są ciekawsze niż jak to sami powiedzieliście "techniczne" pojedynki lekkich.

  107. Ja z kolei podtrzymuję swój głos, Henderson – Rua. Ale nie rozumiem tej całej awantury, obie walki były świetne.

  108. @ Pervert

    Ja się na to nabrałem przy głosowaniu. Nie wiem jak reszta redakcji i userów i szczerze mówiąc, bardzo mało mnie to obchodzi. Wyboru nie dokonywała jedna osoba, a większe grono, więc coś jest na rzeczy.

    @ JaPa 

    Podałem jednego linka, bo więcej mi się nie chciało szukać, a na Sherdogu akurat byłem. Skasowałem, bo Venom dał więcej linków. 

  109. I tak o to Ecsobar swoim postem wsparł kolegę z redakcji Smile

    Co do poddania : ja tez jestem za kimurą Mira. Po prostu sytuacja tego wymaga (patrz zdanie powyżej) crazy

  110. Ja tam się zgodzę z walką roku. Była niewiarygodnie emocjonująca, a co jej do rangi to nie zapominajmy że w przeciwieństwie do shogun – hendo to była walka o pas. Nie można mówić że to były walka anonimowych zawodników. To że LHW jest bardziej popularna i mniej osób śledzi lżejsze kategorie wagowe nie powinno działać na niekorzyść.
    Za to nokaut roku to dla mnie machida – couture. Kwestia gustu, ale fakt, że był to drugi „seagal – kick” pod rząd z tego samego obozu spowodował że byłem totalnie roz…. Poza tym aż było słychać to plaśnięcie 🙂

  111. Niby po co ankieta? Nagrody przyznaje redakcja portalu mmarocks.pl, a nie jego czytelnicy.

  112. Zaproszenia na obóz sparingowy "w we" Wałczu. Jon Jones już się nie może doczekać.

  113. Gwoli wyjaśnienia, nikt tu chyba nie próbuje nikogo krytykować za gusta, bo o nich się nie dyskutuje. Była prośba o komentarze w pierwszym poście, więc jedna strona próbuje przekonać drugą do swoich racji. Ot, normalna wymiana argumentów i "argumentów".

    Wracając do walki, dla mnie zdecydowanie ważniejszym kryterium w przypadku tych walk jest status zawodników aniżeli faktyczne umiejętności techniczne zaprezentowane w klatce. Już abstrahuję od tego, że ten lepszy spec od techniki lądował trzy razy na deskach, co może, ale nie musi, nam coś powiedzieć o jego technice. Ponadto śmiem wątpić, że różnica w tym aspekcie w obu pojedynkach była aż tak kolosalna.

    Uważam, że całkowicie oderwanym od rzeczywistości jest podejście do tych pojedynków na zasadzie oceny aktualnych umiejętności danych zawodników, przy kompletnym obdarciu ich z dotychczasowych osiągnięć. Już nie wspominając o tym, że umiejętności umiejętnościami a status statusem – a w tym ostatnim bezsprzeczną i wyraźną przewagę mieli Henderson i Rua.

    Fighterzy, wchodząc do klatki, wnoszą tam całe swoje dotychczasowe doświadczenie, całą historię, pamięć fanów o ich wcześniejszych heroicznych bojach, zdobyte tytuły, status, który wywalczyli sobie wcześniej. Oceniania starcia Hendersona z Ruą w oderwaniu od ich dotychczasowych karier i spektakularnych walk, które dali, oceniam w kategoriach jakiegoś strasznego nieporozumienia – bo czymże w takim kontekście jest drugie starcie Edgara z Maynardem? Nie walczy dwóch przypadkowych gości, tylko zawodnicy o już ugruntowanym statusie legend sportu – i nadal utrzymujący wysoką formę.

    Shogun i Hendo wnieśli do klatki kawał historii, Edgar i Maynard – historyjkę.

  114. Ja jednak pozostanę przy swoim, że liczy się przede wszystkim to co w klatce, a nie to co ktoś do niej wnosi. A jeśli już biorę pod uwagę "poza-klatkowe" czynnik to jest przede wszystkim aktualne miejsce i znaczenie zawodników, a nie dorobek sprzed kilku lat, ani tym bardziej przyszłe laury.

  115. Venom, 

    Tak z ciekawości pytam. Czy przy poddaniu roku dorobek sprzed kilku lat nie był brany przez ciebie pod uwagę ?

  116. A jeśli już biorę pod uwagę "poza-klatkowe" czynnik to jest przede wszystkim aktualne miejsce i znaczenie zawodników, a nie dorobek sprzed kilku lat, ani tym bardziej przyszłe laury.

    Nie jestem pewien, czy ówczesne miejsce i znaczenie Hendersona i Shoguna odbiegały od tych samych w odniesieniu do Edgara i Maynarda.

  117. Jakoś drastycznie nie odbiegały, chociaż walka Edgara z Maynardem była pojedynkiem o światowy prymat w wadze lekkiej. Żeby cię uspokoić dodam, że akurat przy decydowaniu między tymi dwoma walkami zupełnie nie brałem tego pod uwagę.

    Przy poddaniu patrzyłem raczej na ogólny poziom umiejętności Nogueiry w parterze, co oczywiście jest w jakimś tam stopniu związane z jego dorobkiem, ale nie bezpośrednio.

  118. Dzięki za wyjaśnienie. Co do sporu to nie jest on w ogóle potrzebny. Te walki były zbyt dobre i równie dobrze jakby redakcja wybrała walkę Chandler vs. Alvarez to też bym nic nie mgół mieć przeciwko- kwestia gustu i tyle… W obu walkach (Hendo vs. Shogun i Edgar vs. Maynard II) waga pojedynku jak i poziom sportowy zawodników był bardzo wysoki bądź ekstremalnie wysoki, więc to tylko i wyłącznie kwestia gustu- tyle. Mi bardziej podobała się walka Amerykanina z Brazylijczykiem, bo dostarczyła mi nieporównywanie więcej emocji niż walka o pas LW. Bierzę się to pewnie z tego- śmiem twierdzić, że nie tylko u mnie- że obydwu zawodników darzę większa sympatią i sentymentem. Sportowo była to słabsza walka co podkreślałem w pierwszym poście, który napisałem w tym temacie.

    Malinowsky zamieścił temat z głosowaniem na m.in. walkę roku więc użytkownicy będą mieli też swoje wyniki. Zamiast "płakać" nad tym tematem może zasilalibyście tamten swoimi typami. Smile

  119. nie będę się powtarzał
    zgadzam się z Naiverem i popieram jego argumenty
    z kolei nie rozumiem jak możesz, Venom, nie brać pod uwagę tego jak dana walka zapisze się w historii tego sportu. jakoś nie mieści mi się w głowie takie podejście.

    Szogun przetrwał kilka czystych H-bombs i był w stanie pod koniec starcia, po trzech piekielnie trudnych dla siebie rundach, niemal przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. A wszyscy wiedzą jaka siła drzemie w prawej Hendersona.
    Edgar przetrwał kilka uderzeń zawodnika, którego siła ciosu nie dorównuje sile Hendo (biorąc pod uwagę różnice wagowe). A potem go zdominował. Nie przypominam sobie, żeby później był zagrożony w tej walce.
    Mówiąc szczerze od Edgar-Maynard 2 wolę E-M 3. Było więcej zwrotów akcji i piękne skończenie.

    Ale do rzeczy. Obawiam się, że jeśli podstawowym kryterium oceny walk będzie ich poziom zaawansowania technicznego, to niedługo według redakcji na laury będą zasługiwały tylko pojedynki w niższych kategoriach wagowych. O wiele łatwiej dotlenić mały organizm i funkcjonować na pełnych obrotach przez 5 rund, niż utrzymać kondycję na dystansie 25 minut ważąc 90 kilo i więcej.

  120. aha… i nikt tu nikogo nie atakuje
    zwykłą wymiana zdań
    redakcja ma swoją opinię, część czytelników ma inną 🙂

  121. Jedno mnie zastanawia. Z czego wynika to całe uznanie dotyczące poddania Twisterem. Przecież to dźwignia brzydka, nieelegancka i niewskazana w sporcie. W dodatku nawet nie wygląda na zbyt trudną.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.