Stephen Thompson (14-4-1) po przegranej z Anthonym Pettisem (22-8-0) chce powrócić do akcji na UFC 244 w Madison Square Garden. Warto wspomnieć, że Amerykanin po nieudanym występie musiał pauzować przez 60 dni, co spowodowało, że nie wystąpi na UFC Greenville 22 czerwca w swoim rodzinnym mieście. Zawodnik jednak nie załamuje się i w wywiadzie dla MMAJunkie przyznaje, że chce być w pełni sił na kolejną galę i po raz kolejny dać dobry pojedynek.
Naprawdę chciałem znaleźć się na karcie w Południowej Karolinie. Razem z moim ojcem staraliśmy się, aby UFC zawitało do mojego miasta, ale w Nashville zostałem nieźle zgaszony i to spowodowało moją nieobecność.
“Wonderboy” otrzymał już propozycje pojedynków ze strony Dany Whita i jak sam przyznaje, najlepiej pasuje mu powrót 7 listopada na UFC 244 w Nowym Jorku.
Chciałbym dostać się na kartę w MSG. To będzie coś niesamowitego. To mój drugi dom.
Postanowiłem odpocząć przez wakacje i dać swojemu mózgowi trochę luzu i pozwolić na regenerację. Znam wiele gości, którzy zostali znokautowani i chcą szybko wracać i zostają ponownie pokonani, po tym nie są już tacy sami.
Więc tak jak mówię, niech mój mózg się regeneruje i po wszystkim wrócę.
Mimo ostatniej porażki Stephen nie celuje w walkę na przetarcie. Chce zawodnika z najlepszej piątki wagi półśredniej. Co więcej, nie podejmuje się ciężkich treningów, lecz chce skupić się na szlifowaniu swoich umiejętności.
Szczerze to chce kogoś z najlepszej piątki. Rafael Dos Anjos, Santiago Ponzinibbio a może Darren Till, jeżeli nie ma planów. Każdy z tych gości byłby świetny. Zobaczymy, jak będzie.
Swoją drogą wracam do treningów. Nie podejmuje się na razie ciężkich sparingów, celuję w poprawę umiejętności. Korci mnie na powrót, nieważne z kim.
Cała trójka, którą wymienił Thompson, nie ma obecnie zaplanowanych pojedynków. Bardzo realnym starciem wydaje się Argentyńczyk, gdyż ostatnio przeszedł on niespodziewaną operację i będzie mógł wrócić do oktagonu za kilka miesięcy. Co idealnie mogłoby się pokryć z listopadem.