Fot: Esther Lin / MMAFighting

Fenomenalna, niezwykła, zjawiskowa, niesamowita – takimi epitetami określa się dziś Joannę Jędrzejczyk. Nie ma w nich ani grama przesady. Mistrzyni z Polski zapisuje się złotymi zgłoskami w historii Mieszanych Sztuk Walki, a my jesteśmy tego naocznymi świadkami. Najsmutniejsze jest to, że nie każdy kibic potrafi docenić sukces naszej rodaczki. Ale nie będziemy się dziś zajmować bezmyślnymi krytykantami z internetu, chociaż palce nad klawiaturą świerzbią, by wytknąć im to i owo.

Joanna właśnie po raz piąty obroniła pas mistrzowski wagi słomkowej UFC, jaki zdobyła w marcu 2015 roku dewastując Carlę Esparzę. Właśnie wtedy zwróciła na siebie uwagę obserwatorów MMA, których wcześniej niezbyt interesowały kobiece dywizje. Niejeden powie, że Jędrzejczyk wchodzi w buty Rondy Rousey, ale ona pisze zupełnie inną, swoją własną, historię.

W przebijaniu się do świadomości nie tylko fanów MMA, ale zwłaszcza tych, którzy oglądają gale „od święta” będzie pomagać Polce nowy menedżment. Jędrzejczyk właśnie podpisała umowę z Paradigm SM, który reprezentuje interesy m.in. Michaela Bispinga i Conora McGregora. Dlatego też mam wrażenie, że ostatnie pochwały Irlandczyka w kierunku Polki nie były dziełem przypadku.

PR-owych zagrywek będzie pojawiać się więcej, a Joanna podpisze kolejne kontrakty reklamowe, by zapewnić sobie godziwą przyszłość, na jaką zasłużyła. Polka ma jednak do stoczenia kilka walk, zanim przejdzie na sportową emeryturę. W ten sposób dochodzimy do pytania, jakie postawiłem w tytule: Czy Joanna Jędrzejczyk „wyczyściła” swoją dywizję?

Odpowiedź wydaje się oczywista, ale jak mawia prezydent UFC: „W tym sporcie zawsze znajdzie się ktoś”. Znalazł się ktoś na Jose Aldo, znalazł się ktoś na Andersona Silvę, znalazł się ktoś na Rondę Rousey… Można by tak długo wyliczać. Szczerze jednak przyznam, że na chwilę obecną nie widzę takiej zawodniczki, która mogłaby odebrać tytuł mistrzowski Joannie Jędrzejczyk. Jasne, nawet teoretycznie słaba fighterka, jednym-dwoma ciosami może dokonać niemożliwego, ale trudno o taką, która „na papierze” mogłaby stwarzać realne zagrożenie.

Największym wyzwaniem dla Polki była Claudia Gadelha, co pokazał przebieg obu walk między nimi. „Claudinha” z pokorą docenia umiejętności swojej pogromczyni. „Joanna jest jak woda. Walka z nią to niełatwe zadanie” – napisała na Twitterze.

Drugą Brazylijką, która miała mieć realne szanse na zdetronizowanie mistrzyni, była Jessica Andrade. Mówiło się o słabnącej z upływem lat odporności szczęki Jędrzejczyk na ciosy, co miała wykorzystać mocno bijąca „Bate Estaca”. Jak to się skończyło, wszyscy doskonale wiemy.

Jeśli więc te dwa największe zagrożenia zostały wyeliminowane, to któż pozostał?

Najpewniejszą kandydatką do spotkania się w oktagonie z Joanną jest Rose Namajunas. „Thug”, co prawda, po porażce z Karoliną Kowalkiewicz wygrała tylko jedną walkę, ale wszystkie wyżej od niej notowane zawodniczki dostały już swoją szansę, więc z braku laku wybór raczej padnie na nią. Z Namajunas jest ten problem, że to solidna zawodniczka, ale w starciach z czołówką odbija się od ściany. Nie dała rady znaleźć drogi do zwycięstwa w potyczkach z Carlą Esparzą ani Karoliną Kowalkiewicz, z którymi bez większych problemów poradziła sobie Jędrzejczyk. Jeśli Rose trafi na Jędrzejczyk w dyspozycji z ostatniego boju, to może nawet przegrać przed czasem. W brutalny sposób.

Poza Namajunas właściwie nie ma nikogo na horyzoncie. Być może starcie Gadelha-Kowalkiewicz wyłoni kolejną nową-starą pretendentkę i to w zasadzie wszystko. Niżej w rankingu znajduje się Tecia Torres, która po porażce z Namajunas pokonała przeciętną Bec Rawlings, czyli tutaj jest, cytując klasyka: „tak średnio, bym powiedział.”

Potem mamy Michelle Waterson, która była przymierzana do walki z Polką, ale przegrała ostatnie starcie i musi się odbudować. Blisko była też Joanne Calderwood, ale ją w ostatniej potyczce udusiła Andrade.

Randa Markos? Niejednogłośnie na punkty pokonała Carlę Esparzę, ale wcześniej poddała ją Cortney Casey, a Kowalkiewicz wypunktowała w swoim debiucie.

Niżej w rankingu jest Maryna Moroz, która w wypadku, gdy pokona Esparzę, będzie miała trzy wygrane z rzędu, co w tej dywizji wywinduje ją na wysoką pozycję. W podobnej sytuacji są Justine Kish i Cynthia Calvillo, które w UFC mają po dwa zwycięstwa. Warto przyjrzeć się zwłaszcza tej ostatniej. 29-letnia zawodniczka Team Alpha Male obie walki w Ultimate Fighting Championship kończyła przed czasem, a w lipcu skrzyżuje rękawice z Joanne Calderwood. Jeśli uda jej się zwyciężyć, to nie powinniśmy być zaskoczeni, jeśli właśnie ona dostanie swoją szansę walki o tytuł mistrzowski wagi słomkowej.

W pierwszej 15. rankingu jest jeszcze Paige VanZant i Jessica Aguilar, ale obie przegrały swoje ostatnie walki. Została także Felice Herrig, która zwyciężyła dwie ostatnie potyczki i rozpracowała mocno promowaną Alexę Grasso.

***

Na pierwszy rzut oka sytuacja w dywizji słomkowej UFC wygląda tragicznie, ale po chwili przemyśleń można uznać, że nie jest jeszcze tak źle, chociaż ciężko o hurraoptymizm. Joanna Jędrzejczyk jest bliska „wyczyszczenia” dywizji, ale ma się jeszcze z kim bić. Nie jestem zwolennikiem rewanżów, dlatego osobiście chętniej zobaczę starcie Polki z Namajunas niż z którąś z dwójki Gadelha-Kowalkiewicz. Ciekawa opcją na przyszłość mogą być też Calvillo albo Kish.

Na tym jednak się kończy, ale być może kolejnym rozdziałem w sportowym życiu Jędrzejczyk będzie zawitanie do dywizji muszej, co Polka zamierza uczynić w przyszłym roku. Krajobraz świata MMA bardzo szybko się zmienia, a niektórzy już dziś liczą na starcie Joanny Jędrzejczyk z… Agnieszką Niedźwiedź.

2 KOMENTARZE

  1. Rose powinna sie bic jeszcze z wygrana z czerwcowej walki o eliminatora. Jedna wygrana to za malo. I niech dziewczyny po czerwcu maja okazje.Calvillo gdzies tam na horyzoncie sie jawi ale  nie wiem czy ma podjazd do JJ.A w przyszlosci to marzy mi sie zbudowanie hajpu wokol historii JJ-Shevchenko i ich rewanzowy pojedynek. To by bylo cos i sprzedac by sie moglo. No i Val jedyny chyba kryptonit na JJ, przynajmniej kiedys.

  2. Na marginesie, Rose awansowała w rankingu UFC na 3cie miejsce ; ) To chyba jasno pokazuje, kto będzie następną ofia- przeciwniczką Asi : )Jeszcze ta i następna obrona i Aśka przejdzie do annałów historii.. i dobrze!A potem zacznie się cięższy IMO bój w 125.W 115 szansę przeciwniczek upatrywałbym chyba jedynie w dniu konia (a i realnie to też nie), w 125 będzie ciężej. Asia ambitna, z taką Walentyną walczyła dawno temu i na pewno tutaj mindgame będzie trudniejszy, choć… cała reszta zmian na plus jest czuję po stronie Joanny : ) Co by nie było, zawsze #TeamAsia!

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.