(Fot. Esther Lin / MMAFighting)
Brazylijska gala UFC 198 za nami. Zgodnie z przewidywaniami, swoje walki wygrało większość lokalnych zawodników. Ale było też kilka niespodzianek. Największą niewątpliwie jest zwycięstwo Bryana Barbareny nad Warlleyem Alvesem, ale też zaskoczyć mogła fatalna dyspozycja byłego już mistrza wagi ciężkiej, Fabricio Werduma w boju ze Stipe Miocicem.
Kurz bitewny powoli opada, więc możemy zacząć zastanawiać się, co dalej z bohaterami najważniejszych walk gali UFC 198.
“Vai Cavalo” zawodzi
38-letni Fabricio przez wiele miesięcy “przetrzymywał” u siebie w domu pas mistrza królewskiej kategorii wagowej, ale stracił go już w pierwszej obronie. Trofeum odebrane swego czasu gilotyną Cainowi Velasquezowi raczej zbyt szybko nie wróci do rąk Brazylijczyka. Ten na konferencji prasowej po gali przebąkiwał coś o rewanżu z Miocicem, ale nie wydaje mi się, by UFC poszło tą drogą. Bardziej realną opcją będzie starcie z którymś z cięzkich powracających po porażce. Mógłby to być Ben Rothwell bądź Andrei Arlovski.
A co ze zwycięskim amerykańskim Chorwatem? Tutaj sytuacja nie jest zbyt skomplikowana. Fani już zacierają ręce na myśl o walce Stipe z Alistairem Overeemem.
Aligator demoluje lwa
Ronaldo Souza zrobił pomidora z twarzy Vitora Belforta i tuż po tym starciu zadeklarował chęć walki o pas mistrza wagi średniej, który obecnie dzierży Luke Rockhold. “Jacare” co prawda całkiem niedawno niejednogłośnie przegrał z Yoelem Romero, ale Kubańczyk walki o tytuł na pewno teraz nie dostanie. Warto sobie w tym momencie przypomnieć, ile kolejnych zwycięstw miał Souza przed tym bojem. Pozostawił w pokonanym polu kilka mocnych nazwisk, więc walka o pas miałaby solidne podstawy. Jeśli Rockhold kolejny raz wygra z Weidmanem, to rewanż z Brazylijczykiem za walkę w Strikeforce sprzed pięciu lat chętnie bym obejrzał.
A co z Vitorem? Wygląda na to, że “Phenom” najlepsze lata ma już za sobą. Za chwilę będzie miał 40-stkę na karku i jego szanse na dobicie się do upragnionej walki o pas mistrza maleją z każdą sekundą. Belforta widziałbym w pojedynku z którymś z mocnych nazwisk “past prime”. Rewanż z Andersonem Silvą wydaje się być idealną opcją.
“Cyborg” robi wrażenie
Z panią Cristiane Justino jest mały kłopot. Nie wiemy, czy da radę zejść do limitu wagi koguciej. Zbijanie do umownego catchweightu 140 funtów kosztowało ją sporo zdrowia, co było widać na ważeniu. Czy da radę zejść jeszcze niżej? Jeśli podejmie się takiej próby, to czeka ja szybka droga do walki o pas – jeśli nie natychmiastowy “titleshot”. Gdyby jednak kolejną walkę miała stoczyć znowu w umownym limicie, to chciałbym ją zobaczyć w boju z byłą mistrzynią. Nie Rondą Rousey, a Holly Holm.
Leslie Smith natomiast mogłaby się zmierzyć z Bethe Correią, która niedawno przegrała z Raquel Pennington.
“Shogun” powraca?
Ciężko emocjonować się kontrowersyjnym zwycięstwem Mauricio Ruy z Coreyem Andersonem. Wielu obserwatorów twierdzi, że sędziowie punktowi powinni przyznać wygraną pogromcy Jana Błachowicza. Corey Anderson wyszedł z tego starcia bez większego uszczerbku na zdrowiu, więc mógłby szybko powrócić do oktagonu. Zestawiłbym go z kimś solidnym z nizin rankingów, np. Nikitą Krylovem.
“Shogun” z kolei mógłby się bić z Ilirem Latifim. Pierwszy ma dwa zwycięstwa z rzędu, drugi dorobił się już trzech, więc “drabinkowo” ma to sens.
Pociąg z hypem Northcutta wykolejony, pora na Alvesa
Bryan Barbarena zapracował na nowy pseudonim: “underdog”. “Bam Bam” w kolejnej walce zaskakuje. Najpierw rozpracował mocno promowanego przez media Sage Northcutta, by w kolejnym boju wypunktować zwycięzcę TUF-a, Warlleya Alvesa. UFC najpewniej “za karę” do skutku będzie dawać mu coraz mocniejszych rywali. Z chęcią zobaczyłbym go w konfrontacji z Gunnarem Nelsonem.
Alves natomiast dostanie kogoś nisko notowanego, ale niekoniecznie na tzw. “przetarcie”. Ciekawą opcją byłby Albert Tumenov.
Jak wino
Demian Maia – im starszy, tym lepszy. Kolejnym zawodnikiem, któremu dał lekcję parteru, jest Matt Brown. Brazylijczyk od czasu porażki z Rorym MacDonaldem dorobił się pięciu zwycięstw z rzędu, ale wciąż nie wiadomo, czy to wystarczy, by Ultimate Fighting Championship dało mu walkę o pas mistrzowski dywizji półśredniej. 38-latek może poczekać na zwycięzcę boju Tyrona Woodleya z Robbiem Lawlerem, ale w kolejce do tytułu są też Rory MacDonald ze Stephenem Thompsonem, którzy biją się ze sobą w przyszłym miesiącu w Kanadzie. Poczekajmy na rozwój sytuacji. Osobiście chętnie zobaczyłbym rewanż Brazylijczyka z “Red Kingiem”.
Matt Brown natomiast mógłby skrzyżować rękawice z powracającym po zwycięstwie z Hectorem Lombardem, Neilem Magnym.
MÓWIŁEM ZE BELFORT BEZ TRT TO NAJWYŻEJ MOŻE OBIAD UGOTOWAĆ.
A musi walczyć w kobiecych dywizjach, skoro jest prawie jak facet? Ja bym ją widział w piórkowej albo lekkiej. 😉
Stipe vs. Ali
Cain vs. Travis
Nie wiadomo kiedy Werdum wróci, jeśli przyjrzeć się głębiej on tez nie należy do aktywnych zawodników
Werdum vs. Ben Rothwell/Andrei Arlovski bądz Cain po wygranej na #ufc200
Co do wagi Cyborg, to pamiętajmy że na ważeniu wniosła 139 funtów, a na walkę nie o pas może mieć 136 a to już tylko różnica ~1.3KG, co moim zdaniem spokojnie jest w stanie zrobić, jeszcze dwie walki może spokojnie schodzić do 136 a przez ten czas myślę że spokojnie się troche dopali aby zbić na pełny limit 135 funtów.
Ja tam chciałbym jeszcze zobaczyć Belforta w rewanżowej walce z Andersonem Silvą.
@Szady podoba mi się taka forma podsumowania gali UFC. Dobra robota :beer:
@Szady fajny tekst, Jacare będzie miał bardzo ciężko pokonać zarówno Luke'a jak i Chrisa, ale zobaczymy 🙂
Poziom tescia by sie pewnie zgadzal :crazy:
Majkel Bisping już dawno powiedział co z tymi "bohaterami" po wprowadzeniu rygorystycznej kontroli antydopingowej 🙂
Damian Maia na mistrza! Co on ma za grappling pod mma, to nie mam pytań. Oby Heldzik doszedł do takiego poziomu, a w sumie to nie dużo mu brakuje
Dzieki, wlasnie na takie podsumowanie po gali czekalem!
Fajne podsumowanie @Szady masz lajka, tylko nie przepierdol na głupoty 😉
Nie na osobnego tematu, to napiszę tutaj – mocno mi zaimponował Barbariana. Myślałem, że pokonał Sage'a, bo ten jest po prostu medialnie napompowanym balonikiem, ale Alvesa wiele osób uznawało za kota. Bryan pokazał serducho, nieustępliwość, dobre kombosy (te łokcie z tajskiego klinczu:heart:) i twardą mordę. I do tego mocną psychikę – underdog, przeciwnik niepokonany prospekt, do tego napinacz na ważeniu i jeszcze ci Brazole-fawele, życzący śmierci. A Bryan jeszcze w wywiadzie po walce przekręca nazwę miasta na wyjebce 😀 Zacznę go obserwować i mu kibicować 🙂
Dobry tekst :applause:
Bryan "gwalciciel prospektow" Barbarena. A przed walka z Sagem wszyscy sie z niego nabijali. Nawet po walce, Rogan zrobil glupi usmieszek gdy ten mowil "it's my time". Normalny koles, bez napinki, bez wygladu zabijaki. Oby mu sie wiodlo w kolejnych walkach.
Ja bym widział Cyborg z McGregorem 😉
Zabilaby go przez g&p :joe:
Podobała mi się walka Szoguna. Rozjebałby cycatego szybciej, tylko rundy takie krótkie…..Brawo! Najbardziej mnie ta walka emocjonowała.
To co Werdum pokazał , to woła o pomstę ! Leciał z łapami do przodu, giry nie nadążały (pewnie spasiony bęben utrudniał swobodne ruchy). Próba obaleń, motoryka i ogólnie :bad: Zawiodłem się na jego występie, bardzoo. Oczywście brawa dla Miocicza, ale jakoś nie kupuje go. Czemu – nie wiem.
Aligator, tak jak myślałem przerobił Vitora jak precla.
Maja – podobnie, tylko dziwne że nie dał rady udusić szybciej.
LiNog super że wygrał. Widać rdzę już u niego i wiek też zrobił swoje, ale bomby niektóre weszył konkretne.
Lineker – jebaniutki, tak dobrego drągala rozpracował, że :applause:
Cyborg – jakbym szybciej podcast Egziego usłyszał, to trochę kasy by wpłyneło, bo to wg niego był bet gali( KO rundzie 1)
A co do Barbareny, to tak jak pisałem: to nie Srejdż jest jednak taki słaby.
Made my day :DC: :beer:
Werdum vs JDS 2 proponuję. Werdum się rozwinął od ich ostatniej walki, a JDS jest po fajnym zwycięstwie.
UFC 204: Rumble in the Jungle
me: Cormier vs Rumble 2
co-me: JDS vs Werdum 2
co-co-me: Asia vs Gadelha 3 (bo 2 porażek będzie mało, że Claudinha zamknęła szczekaczkę)
prelimsy: Matt Brown vs Rolli, czy jak tam ten koleś się nazywa
Co dalej z bohaterami? jak zawsze w Brazylii ból dupy po przegranej, wmawianie wszystkim że musi dojść do rewanżu ( Aldo, Gadelha, jak widać Werdum też), a póki co kłucie dupy w domowym zaciszu czyli robienie formy
A z bohaterów drugiego planu: Lil Nog dla Janka.
A może w końcu z Jankiem?
Jak dla mnie równie zajebista opcja.