A tak poza tym upadek Pride to najlepsza rzecz jaka mogla przytrafić się MMA. Gdyby ciągle Pride wiodło prym na świecie to nie poziom sportowy byłby najważniejszy a sztuczne ognie, faceci w stringach napieprzający w bębny i kuracje sterydowe 😉
zgadzam sie tylko ze sterydami, reszta byla zajeeee… 😀
Venom jak chcesz poprawic humor to wzuc zdjecie martwego Barneta 😀
“Mężczyźni, kobiety i nawet grupka homoseksualistów wspiera PRIDE”
Genialne xD
“UFC is gay, Pride is better” 😀 szkoda Pride bo lepszej org nie było nigdy a co do UFC to naprawdę łokcie parterze, klatka, dupny klimat, dzielenie gali na pół, ekonomiczność rozpisek nie są rzeczami które dawałyby dzisiejszemu UFC wyższość nad Pride. A koksów w UFC to nie ma w ogóle prawda?
Dede: Tak tak prawda ;P
Anusiak idź walnij głową w mur może pomoże, na pewno nie zaszkodzi.
PRIDE jest niedoścignionym wzorem i jego upadek jest jedną z najgorszych rzeczy które zdarzyły się w MMA
św pamięci Pride 🙁 🙁 🙁 🙁 🙁
dobre 🙂
a jesli chodzi o pride to ufc nigdy nie osiagnie tego poziomu i klimatu jaki robili japonczycy. teraz nawet jak wlaczam dream chociaz poziom zawodnikow jest slabszy niz w ufc to przy opening ceremony ciary po plerach ida…a klimat pride bil wszystko….
Rozumiem, że wszyscy piszecie o poziomie widowiska, Anusiak pisał o poziomie sportowym i moim zdaniem ma całkowitą rację.
w ufc poziom jest teraz wyzszy bo zawodnicy bardziej profesjonalnie podchodza do swoich startow,ale fakt ze w czasach apogeum pride to wtedy ufc nie mialoby wiele do powiedzenia.moze pojedynczy zawodnicy mogliby cos namieszac ale na pasy mistrzowskie z ich strony bym nie liczyl.
No ale z drugiej strony UFC wcale jednak nie ma mocniejszych rozpisek. Promuje gale pojedynczymi walkami. Tylko tych gal robi więcej (sporo więcej) i dlatego rozpiski nie są aż tak okazałe jak za czasów Pride. Może i w Jp były pojedynki z myślą o “entertainment” ale na tym samym evencie były też bardzo mocne rozstawienia. Były błędy takie jak “non-title fight” których dziś Dream próbuje nie robić ale ich sytuacja w kontekście stania się #1 jest bardzo trudna. UFC na dobre temu sportowi nie wychodzi patrząc na fakt, iż dąży do całkowitego monopolu. A ja nie chcę za parę lat doczekać takiej sytuacji że żeby obejrzeć COKOLWIEK na poziomie trzeba włączać UFC/WEC z buczącymi burakami na trybunach i wszystkimi tymi rzeczami które już wymieniłem w poprzednim poście.
Ale nikt tutaj nie porównuje Pride z tym UFC z przed kilku lat, tylko sam model organizacji.
Teraz mamy prawie 30 gal rocznie (łącznie UFC i WEC), nieustanne pojedynki najlepszych z najlepszymi, bez udziału mafii, bez walk zestawianych na kilka dni przed galą i bez wolnej amerykanki jeżeli chodzi o środku dopingujące.
Czasem mi się wydaję, że niektórych bardziej interesuje to co się dzieje na widowni, a nie w ringu/klatce. Być może rozpiski nie są tak załadowane jest te z Pride, ale to dlatego, że UFC robi więcej gal. Ilość pojedynków najlepszych z najlepszymi jest dużo większa.
Zgadzam się z Venomem i Anusiakiem, UFC o wiele bardziej przyczyniło się do usportowienia MMA. A że dąży do monopolu – widocznie jego właściciele nie studiowali marketingu i zarządzania w Korei Pólnocnej i nie wiedzą że powinni wspierać a nie wypierać konkurencję.
może i nie studiowali ale nie uważam żeby monopol był czymś potrzebnym
dokladnie tym monopolem ufc za kilka lat ludzie beda rzygac.sensowniejszy jest model m-1 global odnosnie tego, aby ten sport promowac jako mma a nie ufc.ufc to tylko organizacja, a my przeciez kochamy mma.ja bym wolal ogladac walki najlepszych gosci ktorzy byliby autentycznymi “world champion”, a nie “UFC world champion”.bardziej mnie kreci model bjj i submission fighting niz boxerski.
@dede
“Monopol” UFC wynika z bardzo drapieżnej i przemyślanej strategii prowadzenia firmy. Mamy wolny rynek, każdy kto zna się na rzeczy i dysponuje odpowiednimi środkami może spróbować sił w tym biznesie i mieć taką organizację. Oczywiście, monopol nie jest potrzebny, natomiast w tej sytuacji gdy konkurencja jest z różnych powodów słaba i niezbyt bystra – jest czymś jak najbardziej naturalnym.
model BJJ jest amatorski, a bokserski zupełnie inny niż UFC, bo przecież każdy zawodnik może walczyć z każdym.
NBA ma podobny monopol do UFC i jakoś nikt nie mówi, że to złe dla koszykówki. K-1 ma (miało) monopol na Kickboxing i jakoś nie widzę dziesiątek wpisów jakie to złe dla tego sportu.
i z całym szacunkiem M-1 promuje M-1, nie żadne MMA. Co w ich modelu jest takiego innego niż UFC, za pieniądze Affliction robią gale w różnych krajach płacąc na drużynę 10 tys. euro.
w modelu m-1 juz inne jest to, ze wspolpracuja z innymi organizacjami i zawodnicy, ktorzy walcza w m-1 walcza rowniez na inych galach, chodzi mi o to po prostu, zeby widziec walki najlepszych zawodnikow, a nie tylko tych ktorzy chca walczc w ufc.jedni zawodnicy chwala sobie wspolprace z ufc, inni maja odmienne zdanie.przeciez nie wszystkim musza odpowidac takie warunki jakie chce ufc, ale fani chcieli by ogladac najlepsze walki. dlatego np. nie mozemy poki co zobaczyc walki fedor vs. lesnar, couture, nogueira, mir, crocop. podobnie jak i nie widzimy walk mameda z czolowka swiatowa….rozumiem sprawy biznesowe, bez tego nic nie ruszy, ale fakt jest taki, ze przez gierki polityczno-biznesowe nie ogladamy duzo dobrych walk.
UFC nie ma żadnego interesu wypożyczać swoich fighterów innym organizacjom, mało tego wiąże się z tym duże ryzyko – ewentualna porażka jakiejś gwiazdy nie tylko może źle wpłynąć na markę, ale także może wykluczyć ją na jakiś czas z użytku (dyskwalifikacje komisji sportowych) utrudniając tym samym ustalanie rozpisek gal. Jak widać po “sto-trójce” na nadmiar maineventerów UFC nie narzeka.
Poza tym, o ile dobrze pamiętam, to UFC wypożyczało do Pride swoich zawodników (Liddell, Belfort, Ricco Rodriguez) na GP a mimo zapewnień nie dostali nikogo w zamian (powołuję się tu na jakiś stary wywiad Dany, postaram się go odnaleźć).
Jakby UFC tak pozwalało zawodnikom latać po organizacjach to by im się zawodnicy posypali. Robią galę z Main Eventem X vs. Y, po czym zawodnik X walczy w innej organizacji i łapie kontuzję, która wyklucza go z występu w UFC. Rozpiska się sypie, trzeba robić wszystko od początku.
UFC nie wypożycza swoich zawodników, bo dlaczego ma innym pozwalać zarabiać na nich. Wysłaliby Lesnara na walkę z Fedorem, Brock by przegrał i cały prestiż UFC i “najlepszych zawodników na świecie” by upadł. Na współpromocję też się nie zgadzają bo po co mają się dzielić zyskami, jak sami mogą mieć takie same, lub większe.
Stawiam że zaraz pojawią się głosy “że UFC chce zarabiać tylko dla siebie”. Dawno temu kiedy UFC nie było takie hermetyczne (czyli fighterzy mogli sobie walczyć po całym świecie), zawodnicy dostawali po 1,000$ za wygraną walkę. Teraz “najmniejsze” kontrakty to 3 tys + 3 tys, a standardowe zaczynają się od 5 tys + 5 tys.
Akurat to że Mamed nie walczy ze światową czołówką, nie jest winą UFC. Waga średnia poza UFC jest dość bogata. Belfort, Mousasi, Santiago, Shields, Lawler, Nakamura, Misaki. To już sprawa jego menedżerów.
fusel M-1 współpracuje z innymi organizacjami, bo te zgadzają się na promocję ich marki lub odpowiednio ich wynagradzają. Na prawdę myślisz, że dali Fedora do Affliction z miłości do MMA? To był biznes, dzięki któremu zrobili 2 sezony M-1 Challenge, dostali umowę z HDNet, teraz robią galę w Los Angeles. Za to, że pojedynek Fedor vs. Lesnar jeszcze się nie odbył, odpowiadają obie strony. M-1, które dzięki Rosjaninowi chce ugrać swoje interesy wcale nie jest święte.
Rictor dla mnie słowa Koji Fuse i Dany czy kogokolwiek innego, obcego mi, są obdarzone takim samy zaufaniem. W takich kwestiach lepiej nie mówić o prawdziwych i fałszywych historiach.
Tyle, że dziennikarze profesjonalnych i znanych gazet czy portali medialnych dostają pieniądze za pisanie rzetelnych informacji a ktoś taki jak Dana dostaje je za to, że mówi to co inni chcą usłyszeć i co w ponad 90% jest nieprawdą.
Tak, ale mimo wszystko, to wciąż tylko przykład jednego nazwiska. Jak napisałem wyżej UFC “wysłało” do Japonii co najmniej trzech swoich fighterów.
ja wcale murem za m-1 nie stoje, bo wiadomo, ze to wszystko to biznes i tak jak tu userzy komentuja to caly czas sie przewija, ze nie maja w tym interesu itp. i oto mi tez po czesci chodzi, ze przez bizesowe gierki nie ogladamy wielu bardzo dobrych walk. a ze m-1 robi m-1 challenge za kase affliction to wlasnie jest biznesowa gra, no ale przy okazji promuja i wyszukuja nowych zawodnikow z roznych stron swiata.
a co do fedora to gdyby nie te biznesowe spory to juz dawno bysmy ogladali fedora w ufc no ale dlaczego niby fedor ma sie godzic na ich warunki jednym one odpowiadaja innym nie.wiec dlatego nie ma walki fedor lesnar.
mysle, ze napewno lepszym rozwiazaniem bylaby jakas miedzynarodowa federacja mma wzorem innych organizacji sportowych….moze kiedys tak sie stanie.
A przychylność japońskich mediów wobec UFC jest wręcz legendarna 🙂
Ale skoro Pride chciało wysłać im jednego ze swoich fighterów a oni odmówili to co? Mieli ich łaskawie prosić i podsyłać codziennie kolejne propozycje coby to Dana się w końcu zgodził i jakąś zaakceptował? W tamtym czasie to UFC chciało zrobić interes na Pridzie i wypromować lepiej swoich fighterów. Japończycy chcieli się wywiązać z umowy, Amerykanie odmówili więc koniec tematu.
No i z wiarą w rzetelność dziennikarską też bym nie przesadzał
Zacznijmy Venom od tego kiedy ten artykuł się ukazał. W tamtym czasie UFC przy Pridzie nie znaczyło kompletnie nic. Japońskie media nie miały wtedy żadnego powodu by wypisywać jakieś nieprzychylne informacje bo Amerykanie nie byli dla nich żadnym zagrożeniem.
Być może tak było, Dana chciał Silvę, a oni mu dali Kharitonova. Zresztą według Fuse, to Sylvia odmówił walki, nie UFC.
No tak, ale mogli mu znaleźc kogoś innego przecież. Akurat to już nie chodzi o samą kwestię UFC tylko o to, że po prostu Pride chciało sie wywiązać z umowy i m.in. np Kharitonov miał zawalczyć w octagonie. Wyszło jak wyszło i jeśli już kogoś winić za to to obie strony a nie tylko Pride.
bo pewnie wydygal, ze dostanie takie becki jak schilt, ze kharitonov mu zrobi z ryja galarete 😀
Jakie Pride było to było … ale czasami wolę ogarnąć powtórkę jakieś gali Pride niż UFC 😉
Moim zdaniem Pride 2005 MW (LHW) GP było widowiskiem, które przyćmiło całkowicie ufc na ostatnie lata panowania Pride, i pomimo iż UFC radziło sobie coraz lepiej, to ciężko było to zauważyć ,szczególnie przy braku zawodników w LHW i HW. I chociaż dziś poziom sportowy UFC jest wyższy, to z drugiej strony nie wiadomo jakby sobie radził w tej chwili Pride gdyby nie upadł:D, choć trzeba przyznać że raczej w Pridzie ci lepsi zawodnicy mieli łatwiej i mogli liczyć na tonę kelnerów w razie jakiejś większej porażki, natomiast UFC jest belitosne:D
co do niezrealizowanych planów Pride to kiedyś znalazłem listę co DSE planowało na przyszłość i innych rzeczy o PFC których nie wiedzieliśmy.
Hehehe
A tak poza tym upadek Pride to najlepsza rzecz jaka mogla przytrafić się MMA. Gdyby ciągle Pride wiodło prym na świecie to nie poziom sportowy byłby najważniejszy a sztuczne ognie, faceci w stringach napieprzający w bębny i kuracje sterydowe 😉
zgadzam sie tylko ze sterydami, reszta byla zajeeee… 😀
Venom jak chcesz poprawic humor to wzuc zdjecie martwego Barneta 😀
“Mężczyźni, kobiety i nawet grupka homoseksualistów wspiera PRIDE”
Genialne xD
“UFC is gay, Pride is better” 😀 szkoda Pride bo lepszej org nie było nigdy a co do UFC to naprawdę łokcie parterze, klatka, dupny klimat, dzielenie gali na pół, ekonomiczność rozpisek nie są rzeczami które dawałyby dzisiejszemu UFC wyższość nad Pride. A koksów w UFC to nie ma w ogóle prawda?
Dede: Tak tak prawda ;P
Anusiak idź walnij głową w mur może pomoże, na pewno nie zaszkodzi.
PRIDE jest niedoścignionym wzorem i jego upadek jest jedną z najgorszych rzeczy które zdarzyły się w MMA
św pamięci Pride 🙁 🙁 🙁 🙁 🙁
dobre 🙂
a jesli chodzi o pride to ufc nigdy nie osiagnie tego poziomu i klimatu jaki robili japonczycy. teraz nawet jak wlaczam dream chociaz poziom zawodnikow jest slabszy niz w ufc to przy opening ceremony ciary po plerach ida…a klimat pride bil wszystko….
Rozumiem, że wszyscy piszecie o poziomie widowiska, Anusiak pisał o poziomie sportowym i moim zdaniem ma całkowitą rację.
w ufc poziom jest teraz wyzszy bo zawodnicy bardziej profesjonalnie podchodza do swoich startow,ale fakt ze w czasach apogeum pride to wtedy ufc nie mialoby wiele do powiedzenia.moze pojedynczy zawodnicy mogliby cos namieszac ale na pasy mistrzowskie z ich strony bym nie liczyl.
No ale z drugiej strony UFC wcale jednak nie ma mocniejszych rozpisek. Promuje gale pojedynczymi walkami. Tylko tych gal robi więcej (sporo więcej) i dlatego rozpiski nie są aż tak okazałe jak za czasów Pride. Może i w Jp były pojedynki z myślą o “entertainment” ale na tym samym evencie były też bardzo mocne rozstawienia. Były błędy takie jak “non-title fight” których dziś Dream próbuje nie robić ale ich sytuacja w kontekście stania się #1 jest bardzo trudna. UFC na dobre temu sportowi nie wychodzi patrząc na fakt, iż dąży do całkowitego monopolu. A ja nie chcę za parę lat doczekać takiej sytuacji że żeby obejrzeć COKOLWIEK na poziomie trzeba włączać UFC/WEC z buczącymi burakami na trybunach i wszystkimi tymi rzeczami które już wymieniłem w poprzednim poście.
Ale nikt tutaj nie porównuje Pride z tym UFC z przed kilku lat, tylko sam model organizacji.
Teraz mamy prawie 30 gal rocznie (łącznie UFC i WEC), nieustanne pojedynki najlepszych z najlepszymi, bez udziału mafii, bez walk zestawianych na kilka dni przed galą i bez wolnej amerykanki jeżeli chodzi o środku dopingujące.
Czasem mi się wydaję, że niektórych bardziej interesuje to co się dzieje na widowni, a nie w ringu/klatce. Być może rozpiski nie są tak załadowane jest te z Pride, ale to dlatego, że UFC robi więcej gal. Ilość pojedynków najlepszych z najlepszymi jest dużo większa.
Zgadzam się z Venomem i Anusiakiem, UFC o wiele bardziej przyczyniło się do usportowienia MMA. A że dąży do monopolu – widocznie jego właściciele nie studiowali marketingu i zarządzania w Korei Pólnocnej i nie wiedzą że powinni wspierać a nie wypierać konkurencję.
może i nie studiowali ale nie uważam żeby monopol był czymś potrzebnym
dokladnie tym monopolem ufc za kilka lat ludzie beda rzygac.sensowniejszy jest model m-1 global odnosnie tego, aby ten sport promowac jako mma a nie ufc.ufc to tylko organizacja, a my przeciez kochamy mma.ja bym wolal ogladac walki najlepszych gosci ktorzy byliby autentycznymi “world champion”, a nie “UFC world champion”.bardziej mnie kreci model bjj i submission fighting niz boxerski.
@dede
“Monopol” UFC wynika z bardzo drapieżnej i przemyślanej strategii prowadzenia firmy. Mamy wolny rynek, każdy kto zna się na rzeczy i dysponuje odpowiednimi środkami może spróbować sił w tym biznesie i mieć taką organizację. Oczywiście, monopol nie jest potrzebny, natomiast w tej sytuacji gdy konkurencja jest z różnych powodów słaba i niezbyt bystra – jest czymś jak najbardziej naturalnym.
model BJJ jest amatorski, a bokserski zupełnie inny niż UFC, bo przecież każdy zawodnik może walczyć z każdym.
NBA ma podobny monopol do UFC i jakoś nikt nie mówi, że to złe dla koszykówki. K-1 ma (miało) monopol na Kickboxing i jakoś nie widzę dziesiątek wpisów jakie to złe dla tego sportu.
i z całym szacunkiem M-1 promuje M-1, nie żadne MMA. Co w ich modelu jest takiego innego niż UFC, za pieniądze Affliction robią gale w różnych krajach płacąc na drużynę 10 tys. euro.
w modelu m-1 juz inne jest to, ze wspolpracuja z innymi organizacjami i zawodnicy, ktorzy walcza w m-1 walcza rowniez na inych galach, chodzi mi o to po prostu, zeby widziec walki najlepszych zawodnikow, a nie tylko tych ktorzy chca walczc w ufc.jedni zawodnicy chwala sobie wspolprace z ufc, inni maja odmienne zdanie.przeciez nie wszystkim musza odpowidac takie warunki jakie chce ufc, ale fani chcieli by ogladac najlepsze walki. dlatego np. nie mozemy poki co zobaczyc walki fedor vs. lesnar, couture, nogueira, mir, crocop. podobnie jak i nie widzimy walk mameda z czolowka swiatowa….rozumiem sprawy biznesowe, bez tego nic nie ruszy, ale fakt jest taki, ze przez gierki polityczno-biznesowe nie ogladamy duzo dobrych walk.
UFC nie ma żadnego interesu wypożyczać swoich fighterów innym organizacjom, mało tego wiąże się z tym duże ryzyko – ewentualna porażka jakiejś gwiazdy nie tylko może źle wpłynąć na markę, ale także może wykluczyć ją na jakiś czas z użytku (dyskwalifikacje komisji sportowych) utrudniając tym samym ustalanie rozpisek gal. Jak widać po “sto-trójce” na nadmiar maineventerów UFC nie narzeka.
Poza tym, o ile dobrze pamiętam, to UFC wypożyczało do Pride swoich zawodników (Liddell, Belfort, Ricco Rodriguez) na GP a mimo zapewnień nie dostali nikogo w zamian (powołuję się tu na jakiś stary wywiad Dany, postaram się go odnaleźć).
Jeśli już o tym mówisz mnih to historia jest całkowicie inna. Dowody? Choćby to http://forum.kakutougi.info/showthread.php?t=1906&highlight=kharitonov+pride
Jakby UFC tak pozwalało zawodnikom latać po organizacjach to by im się zawodnicy posypali. Robią galę z Main Eventem X vs. Y, po czym zawodnik X walczy w innej organizacji i łapie kontuzję, która wyklucza go z występu w UFC. Rozpiska się sypie, trzeba robić wszystko od początku.
UFC nie wypożycza swoich zawodników, bo dlaczego ma innym pozwalać zarabiać na nich. Wysłaliby Lesnara na walkę z Fedorem, Brock by przegrał i cały prestiż UFC i “najlepszych zawodników na świecie” by upadł. Na współpromocję też się nie zgadzają bo po co mają się dzielić zyskami, jak sami mogą mieć takie same, lub większe.
Stawiam że zaraz pojawią się głosy “że UFC chce zarabiać tylko dla siebie”. Dawno temu kiedy UFC nie było takie hermetyczne (czyli fighterzy mogli sobie walczyć po całym świecie), zawodnicy dostawali po 1,000$ za wygraną walkę. Teraz “najmniejsze” kontrakty to 3 tys + 3 tys, a standardowe zaczynają się od 5 tys + 5 tys.
Akurat to że Mamed nie walczy ze światową czołówką, nie jest winą UFC. Waga średnia poza UFC jest dość bogata. Belfort, Mousasi, Santiago, Shields, Lawler, Nakamura, Misaki. To już sprawa jego menedżerów.
fusel M-1 współpracuje z innymi organizacjami, bo te zgadzają się na promocję ich marki lub odpowiednio ich wynagradzają. Na prawdę myślisz, że dali Fedora do Affliction z miłości do MMA? To był biznes, dzięki któremu zrobili 2 sezony M-1 Challenge, dostali umowę z HDNet, teraz robią galę w Los Angeles. Za to, że pojedynek Fedor vs. Lesnar jeszcze się nie odbył, odpowiadają obie strony. M-1, które dzięki Rosjaninowi chce ugrać swoje interesy wcale nie jest święte.
Rictor dla mnie słowa Koji Fuse i Dany czy kogokolwiek innego, obcego mi, są obdarzone takim samy zaufaniem. W takich kwestiach lepiej nie mówić o prawdziwych i fałszywych historiach.
Tyle, że dziennikarze profesjonalnych i znanych gazet czy portali medialnych dostają pieniądze za pisanie rzetelnych informacji a ktoś taki jak Dana dostaje je za to, że mówi to co inni chcą usłyszeć i co w ponad 90% jest nieprawdą.
Tak, ale mimo wszystko, to wciąż tylko przykład jednego nazwiska. Jak napisałem wyżej UFC “wysłało” do Japonii co najmniej trzech swoich fighterów.
ja wcale murem za m-1 nie stoje, bo wiadomo, ze to wszystko to biznes i tak jak tu userzy komentuja to caly czas sie przewija, ze nie maja w tym interesu itp. i oto mi tez po czesci chodzi, ze przez bizesowe gierki nie ogladamy wielu bardzo dobrych walk. a ze m-1 robi m-1 challenge za kase affliction to wlasnie jest biznesowa gra, no ale przy okazji promuja i wyszukuja nowych zawodnikow z roznych stron swiata.
a co do fedora to gdyby nie te biznesowe spory to juz dawno bysmy ogladali fedora w ufc no ale dlaczego niby fedor ma sie godzic na ich warunki jednym one odpowiadaja innym nie.wiec dlatego nie ma walki fedor lesnar.
mysle, ze napewno lepszym rozwiazaniem bylaby jakas miedzynarodowa federacja mma wzorem innych organizacji sportowych….moze kiedys tak sie stanie.
A przychylność japońskich mediów wobec UFC jest wręcz legendarna 🙂
Ale skoro Pride chciało wysłać im jednego ze swoich fighterów a oni odmówili to co? Mieli ich łaskawie prosić i podsyłać codziennie kolejne propozycje coby to Dana się w końcu zgodził i jakąś zaakceptował? W tamtym czasie to UFC chciało zrobić interes na Pridzie i wypromować lepiej swoich fighterów. Japończycy chcieli się wywiązać z umowy, Amerykanie odmówili więc koniec tematu.
No i z wiarą w rzetelność dziennikarską też bym nie przesadzał
Zacznijmy Venom od tego kiedy ten artykuł się ukazał. W tamtym czasie UFC przy Pridzie nie znaczyło kompletnie nic. Japońskie media nie miały wtedy żadnego powodu by wypisywać jakieś nieprzychylne informacje bo Amerykanie nie byli dla nich żadnym zagrożeniem.
Być może tak było, Dana chciał Silvę, a oni mu dali Kharitonova. Zresztą według Fuse, to Sylvia odmówił walki, nie UFC.
No tak, ale mogli mu znaleźc kogoś innego przecież. Akurat to już nie chodzi o samą kwestię UFC tylko o to, że po prostu Pride chciało sie wywiązać z umowy i m.in. np Kharitonov miał zawalczyć w octagonie. Wyszło jak wyszło i jeśli już kogoś winić za to to obie strony a nie tylko Pride.
bo pewnie wydygal, ze dostanie takie becki jak schilt, ze kharitonov mu zrobi z ryja galarete 😀
Jakie Pride było to było … ale czasami wolę ogarnąć powtórkę jakieś gali Pride niż UFC 😉
Moim zdaniem Pride 2005 MW (LHW) GP było widowiskiem, które przyćmiło całkowicie ufc na ostatnie lata panowania Pride, i pomimo iż UFC radziło sobie coraz lepiej, to ciężko było to zauważyć ,szczególnie przy braku zawodników w LHW i HW. I chociaż dziś poziom sportowy UFC jest wyższy, to z drugiej strony nie wiadomo jakby sobie radził w tej chwili Pride gdyby nie upadł:D, choć trzeba przyznać że raczej w Pridzie ci lepsi zawodnicy mieli łatwiej i mogli liczyć na tonę kelnerów w razie jakiejś większej porażki, natomiast UFC jest belitosne:D
co do niezrealizowanych planów Pride to kiedyś znalazłem listę co DSE planowało na przyszłość i innych rzeczy o PFC których nie wiedzieliśmy.
http://nightmareofbattle.wordpress.com/2008/11/30/pride-secret-files-the30-sealed-plans/
Całkiem ciekawe :).
To tylko jedna z conajmniej kilku książek jakie wyszły w Japonii i jakie traktowały o niezrealizowanych planach Pride.