Jaka była gala na gołe pięści GROMDA? Oceniamy na gorąco!

Czy da się zrobić świetne, krwawe oraz pełne emocji widowisko nie wchodząc w schemat freak fightów ze znanymi nazwiskami? Da się. Dzisiejsza gala Mateusza Borka oraz Mariusza Grabowskiego na gołe pięści pokazała, jak duży potencjał drzemie w boksie bez rękawic w Polsce.

Na początku pytań było mnóstwo, nikt nie wiedział tak naprawdę, czego można spodziewać się po turnieju GROMDA, ale po pierwszej walce było już wiadomo, że wyłączna stójka, brak parteru i prawdziwa ”cepeliada” to bardzo dobre połączenie. W ćwierćfinałach świetnie pokazał się pięściarz z Ukrainy — Vasyl Halych, który bardzo szybko rozprawił się z Bizerem. Faworyt turnieju — Michał Bławdziewicz także pewnie pokonał swojego rywala, ale na horyzoncie pojawił się Krystian Kuźma i wybił się na ”czarnego konia” zawodów. Prawdziwe fajerwerki pojawiły się w półfinałach, Kickboxer pokazał siłę swojego ciosu i odprawił Vasyla. Cóż, po chwili okazało się, że możemy podziwiać prawdziwy kosmos, niezwykle ciężki nokaut, który zaserwował Tyson. Przed finałem dostaliśmy piękny technicznie bój pomiędzy Tomaszem Gromadzkim a Wiktorem Szadkowskim i w końcu zawodnicy weszli w 5 rundę bez limitu czasowego. Warto przyjrzeć się temu super starciu, bo obaj Gromdziarze wykazali się szybkością oraz kondycją, pojedynek trwał około 12 minut i cały czas mogliśmy liczyć na wymiany. Rezultat był, jaki był, ”Wicio” przegrał, choć uważał, że niesłusznie — to może być zadowolony ze swojej postawy. W finale obaj ciężcy zameldowali się bez kontuzji, a zwycięzca był tylko jeden — Krystian ”Tyson” Kuźma, który zyskał szansę na 100 tysięcy złotych i pokazał, jak nieustanną presją i dynamiką zdominować zawody, czapki z głów dla tego zawodnika.

Po pierwszej gali można śmiało stwierdzić, że nie tylko waga i warunki fizyczne królują w starciach bez podziału na kategorie wagowe. Widzieliśmy w pojedynku Lodówy, kiedy po obijaniu korpusu przez Brodacza kompletnie nie miał sił na kontynuowanie boju i został wykończony. Kluczem do sukcesu z pewnością jest odpowiednie nastawienie, agresja, kondycja oraz szybkość wyprowadzanych ciosów. Być może w przyszłości włodarze zdecydują się na utworzenie kategorii wagowych, bo jak widzieliśmy w starciu Tomasza Gromadzkiego, dobre tempo pojedynku zapewnia świetną rozrywkę.

Warto czekać na drugą odsłonę GROMDY, kiedy boks w Polsce naprawdę nie przechodzi dobrego okresu, to gołe pięści mogą w tym pomóc. Wszystkie starcia wymagały od nas ciągłej obserwacji, bo w mgnieniu oka mógł pojawić się cios ostateczny. Organizatorzy turnieju zasługują przede wszystkim na pochwały względem regulaminu. Ring 4×4 spełnił swoje zadanie, zawodnicy nie mogli uciekać, ale mieli miejsce na płynne schodzenie z linii ciosu i przepuszczanie rywala. W dodatku dobrze napięte liny nie pozwoliły na wypadnięcie któregoś fightera i tym samym nie musieliśmy spodziewać się niepotrzebnych kontuzji. Bardzo ważnym aspektem okazały się także przerwy pomiędzy rundami poza oczywiście piątą rundą. Jednak dobrze jest, kiedy zawodnik złapie minutę oddechu i wyjdzie do kolejnego starcia po krótkim odpoczynku i będzie mógł przynajmniej na początku zaatakować z większą agresją. Nie ma się także do czego przyczepić, jeżeli chodzi o czas następujących po sobie starć, studio się nie dłużyło a walki następowały jedna za drugą.

Mamy nadzieję, że Mateusz Borek i Mariusz Grabowski już mają ustalony termin kolejnej gali, po pierwszej trzeba powiedzieć jasno — świetna robota, oby tak dalej. Przy drugiej odsłonie oczekiwania będą jeszcze większe. Jednym słowem dostaliśmy dobrej jakości produkt, godny fana sportów walki. Na sam koniec wspomnijmy, że GROMDA 2 wyłoni rywala dla Krystiana Kuźmy, który melduje się na GROMDA 3 i powalczy o nagrodę główną.