Mark Hunt wierzy, że dawno byłby już mistrzem UFC, gdyby nie doping w MMA.

Przyszły rywal Marcina Tybury znany jest ze swojego negatywnego podejścia do sterydów. W swojej karierze walczył on z kilkoma zawodnikami, którzy łapani byli na zażywaniu niedozwolonych substancji. W wywiadzie dla Players Voice legenda sportów walki wyznała, iż oszuści w MMA byli sporymi przeszkodami w jego karierze.

Byłbym mistrzem gdyby nie oszuści. Zapewne siedziałbym na emeryturze, grając w gry i jedząc KFC. Ci goście nie mogą się ze mną mierzyć bez sterydów. Przez to przegapiłem zapewne kilka kontraktów ze sponsorami i miliony dolarów. Sama myśl o tym niesamowicie mnie wkur*ia. Połowa moich walk była z oszustami. Krwią i potem zdobywałem sukcesy – oni musieli brać doping żeby wygrywać.

Prawdopodobnie umrę walcząc. Robię to od dziecka. Kiedyś zarabiałem 300$ tygodniowo, ciężko było utrzymać za to rodzinę. Teraz jestem jednym z najlepiej opłacanych zawodników na świecie. Czuję, że to przeznaczenie. To właśnie powinienem robić i jeśli umrę walcząc, nie mam z tym problemu. Mam jedynie nadzieję, że będzie to w sprawiedliwym pojedynku.

Hunt zawalczy 18 listopada z Marcinem Tyburą na gali UFC Fight Night 121 w Australii.

3 KOMENTARZE

  1. "To właśnie powinienem robić i jeśli umrę walcząc, nie mam z tym problemu. Mam jedynie nadzieję, że będzie to w sprawiedliwym pojedynku."Na moje to Hunt może umrzeć w pojedynku z Tyburą.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.