Fot: KSW

Mimo, że na KSW 43 nie było najbardziej medialnych gwiazd organizacji, galę można uznać za udaną. Nie tylko ze względu na dobre wyniki oglądalności, ale – przede wszystkim – emocjonujące pojedynki. Zawodnicy zostawili mnóstwo serca i zdrowia w klatce, co ucieszyło fanów nieco podrażnionych częstotliwością pojawiania się reklam w trakcie transmisji gali.

W kilku dywizjach doszło do przetasowań, w dwóch – półśredniej i ciężkiej – pojawiły się największe zmiany, bowiem właśnie w nich wyłonieni zostali nowi mistrzowie. W kolejnej odsłonie cyklu „Co dalej z…” zastanowię się nad przyszłością niektórych uczestników sobotniej gali.

W drodze do trylogii

Norman Parke udanie powrócił na drogę zwycięstw w boju z „Saszą” Chlewickim i już teraz pojawiają się głosy, że może dojść do trzeciej potyczki Irlandczyka z Mateuszem Gamrotem. Na pewno nie w następnej walce, ale po zdobyciu kolejnego zwycięstwa? Dlaczego nie – ja bym to z chęcią obejrzał. W świecie sztucznego „trash-talku”, walka między zawodnikami, którzy naprawdę się nie cierpią i mają sobie coś do wyjaśnienia – może wzbudzić spore emocje.

Dlatego też naturalną opcją w tym momencie wydaje się zestawienie ze sobą Normana Parke z Grzegorzem Szulakowskim – obaj mają za sobą niedane próby zdobycia tytułu mistrza wagi lekkiej i zwycięstwo może zagwarantować im kolejne podejście do boju o złoto.

Łukasz Chlewicki jest w znacznie gorszej sytuacji. Przegrał cztery walki z rzędu, dlatego KSW zapewne podziękuje mu za współpracę – przynajmniej na jakiś czas. Być może będzie potrzebna walka poza organizacją – na tzw. „odbudowanie”.

W drodze po pas

David Zawada, podobnie jak wspomniany wyżej Parke, jest na dobrej ścieżce by stanąć ponownie do walki o tytuł mistrza KSW – w tym wypadku kategorii półśredniej. Od zdobycia statusu pretendenta dzieli go zapewne jedno zwycięstwo. Jedną z opcji jest rewanż z Borysem Mańkowskim. Mi się takie zestawienie niezbyt podoba, bo pamiętam, jak szybko Poznaniak rozprawił się z „Sagatem” w pierwszej walce. Z drugiej strony – od tamtego starcia minęło kilka lat i rewanż niekoniecznie zakończyłby się w podobny sposób.

Zawada mógłby też zawalczyć z Roberto Soldicem, chociaż na przeszkodzie może stanąć to, że reprezentują jeden klub. Ale nie możemy wykluczyć, że KSW już w następnej walce da „Sagatowi” walkę o pas. Wtedy „Robocop” mógłby stoczyć rewanż z Mańkowskim, ale do tego zapewne nie dojdzie – przynajmniej nie w najbliższym czasie. Właśnie ogłoszono, że „Diabeł Tasmański” powróci do klatki już w czerwcu, co wyklucza zestawienie go z poobijanym przez Dricusa Du Plessisa Soldicem. Waga półśrednia w KSW nabrała rumieńców.

Nie mniej ciekawie jest teraz w dywizji piórkowej. „Kornik” po kolejnej porażce może zapomnieć na długi czas o odzyskaniu pasa mistrzowskiego. Pojawił się za to nowy, mocny gracz. Salahdine Parnasse, bo o nim mowa, zaprezentował się świetnie w boju z Arturem Sowińskim. Niepokonany w zawodowej karierze, 20-letni Francuz może już teraz bić się o status pretendenta. Chętnie zobaczyłbym go w potyczce z Marcinem Wrzoskiem, ale jeszcze lepszą opcją wydaje się Filip Wolański. Zwłaszcza, że „Zombie” już w kolejnej walce może dostać rewanż z Kleberem Koike Erbstem.

A było tak blisko…

Michał Andryszak był zdecydowanym faworytem do zdobycia pasa mistrzowskiego wagi ciężkiej, jednak po dobrym początku walki z Philem De Friesem popełnił kilka błędów i poległ przez nokaut. „Longer” miał się bić ze zwycięzcą boju „Pudziana” i Karola Bedorfa, a teraz może go czekać tylko przegrany, bądź zupełnie inny rywal.

Nieco kolorytu dywizji ciężkiej mógłby nadać Ivan Shtyrkov, z którym De Fries przegrał w ubiegłym roku, ale nie wiem, czy KSW uda się z nim dogadać.

„Narodziła się nowa, wielka gwiazda Wszechstylowej Walki Wręcz”

Damian Janikowski bez wątpienia jest dla Konfrontacji Sztuk Walki diamentem, którego wystarczy nieco oszlifować, by wyrósł na jedną z największych – jeśli nie największą gwiazdę. Efektowny styl, zdolność do szybkiego kończenia walk, doświadczenie olimpijskie, progres umiejętności, charyzma – „Damiano” ma w zasadzie wszystko, by stać się ulubieńcem ogromnej rzeszy fanów.

Pojawiają się głosy o możliwym zestawieniu Janikowskiego z Michałem Materlą. Byłby to na pewno solidny test i przeskok w stosunku do Yannicka Bahatiego. Szczeciński „Berserker” wraca jednak po porażce, dlatego w 100% nie byłbym zadowolony z takiej opcji. Dużo bardziej intrygujący byłby pojedynek Damiana ze Scottem Askhamem – o ile ten nie ucieknie na stałe do ACB bądź nie dostanie od KSW oferty walki o pas mistrzowski.

Jeśli jednak Janikowski ma być prowadzony spokojniej, to dobrą opcją byłby Paulo Thiago albo… Tomasz Drwal – jeśli w końcu powróci.

1 KOMENTARZ

  1. Paulo Thiago dla Damian ?? przeciez to ten sam poziom a nawet nizej co Bahati. Materla byl by dobry bylo by doswiadczenie mma vs duzy talent.Damian to bestia ktora idzie jak burza, powinnien dostac kogos z gornej polki przegrana moze mu tylko dobrze zrobic ale watpie ze przegra no chyba ze dostanie Mameda.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.