MMA zna wielu „złych chłopców”. I nic dziwnego – dyscyplina ta polega na wejściu do klatki z nastawieniem zdemolowania rywala i wręcz morderczymi intencjami. Czemu więc kibice kochają takich zawodników?

Sport to emocje i adrenalina, a konflikty generują zainteresowanie. Jesteś miły i nie szukasz zwady w sportach walki? Będzie ci trzy razy trudniej się wybić niż osobie, która ma konflikt z każdym. Samej organizacji MMA też zależy na wyrazistych postaciach. Dlatego takie UFC chucha i dmucha w kontrowersyjnego Jona Jonesa, nie pozwalając mu zrobić krzywdy. Gdy tylko tracił pas – czy to z powodu problemów z prawem, czy za doping – największa na świecie organizacja MMA bardzo szybko ponownie stawiała Jona w roli pretendenta, by tylko jak najszybciej odzyskał tytuł.

Jones praktycznie co roku robi robi coś, z czego wybucha skandal w świecie sportów walki. Poniżej te najpoważniejsze występki:

– W 2011 roku został złapany za jazdę bez ważnego dokumentu uprawniającego do prowadzenia pojazdów.
– W 2012 roku zderzył się z latarnią, będąc pod wpływem środków odurzających.
– W 2015 roku Jones spowodował wypadek drogowy, po czym porzucił swój samochód i uciekł pieszo z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy rannym.
– W 2019 roku kelnerka oskarżyła go o napaść w jednym z lokalnych klubów ze striptizem.
– W 2020 roku został zatrzymany za jazdę po pijaku.

Liczba mniejszych wykroczeń jest dłuższa, a mimo to ludzie nadal uwielbiają Jona. Idealnym potwierdzeniem tego są słowa Daniela Cormiera, innego mistrza wagi półciężkiej i największego rywala Jonesa. Gdy zdobył zwakowany pas w walce z Anthonym Johnsonem, po jakimś czasie dał pełne goryczy przemówienie wspominając, że on nigdy nic krzywdzącego innych nie zrobił. Zawsze był wierny ideałom, dobrym mężem i ojcem; reprezentował kraj na Igrzyskach, a ludzie i tak chcą oglądać Jona Jonesa – człowieka, który ćpa, baluje, zdradza i który ucieka z miejsca wypadku.

Tak właśnie wygląda kariera porządnych zawodników, będących zawsze w cieniu „bad boyów”. Stąd też Janowi Błachowiczowi ciężko się przebić do świadomości kibiców za oceanem. Będąc tzw. „grzecznym chłopcem”, który nie atakuje nikogo, a gdy już to zrobi, to w bardzo kulturalny sposób, ogranicza sobie potencjalną bazę fanów. A ci, jak już wiemy, kochają skandale i kontrowersje.

Innym przykładem „bad boya” jest Jorge Masvidal, który od czasu powrotu w 2019 roku, znokautował trzech rywali (Darrena Tilla, Bena Askrena i Nate’a Diaza), z czego KO na Askrenie to najlepsze skończenie roku 2019. Pojedynek później, po pokonaniu Diaza, otrzymał od UFC pas  „The Baddest Motherf***ker in the Game”, wszczynając bójkę z Leonem Edwardsem za kulisami gali UFC w Londynie.

Jest jeszcze Conor McGregor, który swoim trash-talkiem dosłownie niszczy swoich oponentów jeszcze przed walką. Jego sylwetka jako „bad boya” została szeroko opisana na blogu eobuwie:

Poniżej nasza subiektywna lista TOP 13 największych zakapiorów w oktagonie (i poza nim) w historii MMA:

1. Nate Diaz (MMA 20-12)
2. Jon Jones (MMA 26-1, 1NC)
3. Jorge Masvidal (MMA 35-13)
4. Conor McGregor (MMA 22-4)
5. Colby Covington (MMA 15-2)
6. Wanderlei Silva (MMA 35-14-1, 1NC)
7. Rampage Jackson (MMA 38-14)
8. Tito Ortiz (MMA 21-12-1)
9. Nick Diaz (MMA 26-9, 2NC)
10. Paul Daley (MMA 42-17-2)
11. Josh Koscheck (MMA 17-11)
12. Michael Bisping (MMA 30-9)
13. BJ Penn (MMA 16-14-2)

Tomasz Chmura
Sztuki walki od 2004 roku. Pierwsza gala MMA - 2007. Instruktor Sportu, czarny pas w nunchaku jutsu. Pasy w Kenpo Jiu Jitsu i Sandzie.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.