fot. Piotr Pędziszewski

Paweł „Popek” Mikołajuw to osoba, która wzbudza skrajne emocje nie tylko w świecie MMA. Zawodnik KSW swoją trzecią już walkę dla organizacji stoczy 23 grudnia, na gali w Katowicach. Jego rywalem będzie aktor i trener personalny Tomasz Oświeciński. „Popek” udzielił ostatnio bardzo szczerego wywiadu Hubertowi Kęsce z portalu sporteuro.pl, w którym opowiada m.in. o tym, jak KSW zmieniło jego życie.

Ani przed walką z Burneiką, ani przed walką z Mariuszem niczego sobie nie strzeliłem. Nie chodzę pijany, naćpany. Ja ciężko trenuje, tak jak reszta zawodników. Fakt faktem, walnę sobie coś tam raz na miesiąc. Jak każdy gdzieś pójdę, wypiję parę piw, butelkę whisky, cokolwiek. Poza sezonem się najebię. Gdy jest taka okazja jak roast, nie wiem, urodziny mojej dziewczyny. Coś specjalnego. Wtedy pierwszy będę śpiewał sto lat. Obiecuję wam, że jeszcze nieraz zobaczycie mnie pijanego na Sylwestra, dobrze bawiącego się na koncertach. Ale już nie łoję od poniedziałku do piątku. Przepraszam. Od poniedziałku do niedzieli.

Prowadziłem życie typowego artysty. Który melanżuje, nagrywa, melanżuje i nagrywa. Porusza się tylko w tych rejonach.

Nie ma co gadać, KSW uratowało mi dupsko. Naprawdę. Przez osiem miesięcy w roku chodzę jak zegarek.

Do swojej pierwszej walki Mikołajuw przygotowywał się pod okiem Marcina Różalskiego. Po walce zawodnicy wymienili ze sobą trochę nieprzyjemnych słów. Krążyć zaczęły pogłoski, że na treningach „Popka” pokonywały nawet dzieci. Jak teraz odnosi się on do tych słów?

Zwykła złośliwość. Jakie dzieciaki? Ja tam nie trenowałem z dziećmi, tylko z jego sparingpartnerami. Także, o jakich dzieciach my mówimy?

Teraz Mikołajuw jest w całkiem dobrych relacjach z Mariuszem Pudzianowskim. Zawodnikiem, z którym debiutował w KSW w grudniu ubiegłego roku. „Pudzian” wciąż podkreśla jak długą drogę musiał przejść ze strongmana do zawodnika MMA. Czy teraz taka sama czeka „Monstera”?

Ja przygotowuję się podobnie jak Mariusz Pudzianowski – pod galę, a nie pod konkretnego przeciwnika. MMA to kontuzjogenny sport, wszystko może się wydarzyć. Zresztą, rozmawiałem ostatnio z Mariuszem. „Paweł, zobaczysz. Ja w trzeciej rundzie walki z Silvą nie miałem kompletnie siły, a jestem w tym już 8 lat. Ty dopiero wróciłeś po wielkich baletach…” – mówił. „Zobaczysz, będzie ci się wydawało, że jesteś przygotowany, ale ciało nie będzie ci chciało oddać tego, co robisz na treningach„.

Mariusz to był parowóz, lokomotywa. Przepotężny, 150 kilo samego mięśnia. Bardzo ciężko to dotlenić. Ja też zostałem skaleczony przez siłownię, ale ważę jednak 30 kilogramów mniej, łatwiej mi zrobić kondychę. Chociaż także  duszę się powietrzem. Walczę z moim przeciwnikiem, ale przede wszystkim ze swoimi słabościami, brakiem tlenu… Nie ma czym oddychać? Trudno, musisz iść i walczyć. Ostatkiem sił, do końca. Pokazać charakter.

Walka z Oświecińskim będzie trzecią w KSW dla Mikołajuwa. Ewentualna wygrana pozwoli mu wyjść na dodatni bilans w największej organizacji MMA w kraju. Czy radość będzie miała kulturalny i grzeczny charakter? Nie tym razem…

Jak wygram i pójdę na imprezę, to uwierzcie mi, na Wigilię będę tak zniszczony, będę miał takiego kaca, że koniec. Ale muszę na to wszystko zasłużyć. To będzie mój odpał, nawet dwudniowy. Później jadę na wakacje z rodziną i wracam do treningów. Półtora miesiąca luzu i znów przygotowania.

Cały wywiad do przeczytania tutaj. 

2 KOMENTARZE

  1. Mówi że 8 miesięcy w roku chodzi jak w zegarku, a przecież nawet tyle nie trenuje.
    Mówi że jak nie ma czym oddychać to i tak musi walczyć do końca, a nie przewalczyl na razie nawet pół rundy.
    Trenuje ciężko i kreuje się na zawodnika ale robi sobie 1,5 miesiąca luzu.
    A zresztą co tu mówić na ten temat..

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.