Kariera legendarnego Vitora Belforta dobiega końca.
UFC ma wrócić do Rio 3 czerwca z galą UFC 212 i prawdopodobnie właśnie wtedy “The Phenom” stoczy swoją ostatnią walkę w karierze. Brazylijczyk przegrał w sobotę z Kelvinem Gastelumem i na konferencji prasowej po tym pojedynku potwierdził doniesienia o przejściu na sportową emeryturę:
Tak, dopóki nie powstanie dywizja dla legend, gdzie moglibyśmy kontynuować karierę trochę dłużej. Ale trenowanie do pięciorundowych starć to za dużo dla mojego ciała. Byłem w świetnej formie, ale trafił mnie kilkoma dobrymi ciosami i to była jego noc.
Byłem dobrze przygotowany, mój obóz ciężko pracował. To jest frustrujące, bo szło mi dobrze do pewnego momentu; byłem pewien, że uda mi się wygrać przez nokaut, a stało się zupełnie inaczej. Ale tak już jest, musimy spróbować innej drogi.
Dwadzieścia lat po debiucie w UFC, Belfort widzi, że jego organizm powoli odmawia posłuszeństwa:
Nadeszła pora, by zakończyć ten rozdział w roli zawodowego fightera. Moje ciało nie jest już takie, jak kiedyś. To wszystko jest zbyt bolesne. Miałem ponad 14 kontuzji. Zostawiłem wszystko w oktagonie. Jest mi smutno, że nie mogłem dać zwycięstwa brazylijskim fanom.
Belfort twierdzi, że decyzję o przejściu na sportową emeryturę podjął już przed walką z Gastelumem w Fortelazie. “The Phenom” nie wskazuje konkretnego nazwiska oponenta, z którym mógłby zawalczyć, ale wyklucza rewanż z Andersonem Silvą:
Nie mam w głowie żadnego rywala. Nie chciałbym tylko bić się z Brazylijczykiem w Brazylii. Musimy usiąść do rozmów z UFC i zdecydować, który rywal byłby najbardziej interesujący. Nigdy nie odmawiałem walk, zawsze biłem się z najmocniejszymi w dywizji, ale ostatni pojedynek powinien być specjalny dla fanów. Zobaczymy, co uda się zrobić.