Popularny Aligator nie miał zamiaru bawić się w stójce z Kelvinem Gastelumem i praktycznie od razu wysłał zaproszenie do parteru. Młodszy z tej dwójki przeczytał tą akcję, w efekcie czego walka zamiast na ziemię, przeniosła się pod siatkę, gdzie w klinczu Jacare zaatakował próbą wycięcia, a kiedy i to nie zdało rezultatu, efektownie zaatakował próbą skrętówki. W całym tym zamieszaniu to nie Amerykanin, ale reprezentant Kraju Kawy znalazł się w pozycji z góry, gdzie konsekwentnie pracował nad kontrolą. Na minutę przed gongiem kończącym rundę Brazylijczyk nieco nonszalancko poszedł po balachę, jednak do końca rundy nie był w stanie przeprostować łokcia oponenta.
Drugą rundę Aligator ponownie rozpoczął od przestrzelonego kopnięcia, a zaraz po tym poszedł po obalenie. Gastelum ponownie rozczytał akcję i skutecznie wybronił obalenie, a następnie ruszył z szarżą na uciekającego Souzę. Kelvin Gastelum od tej chwili rozpoczął swoją grę, skutecznie i konsekwentnie rozbijając Brazylijczyka. Na dwie minuty przed końcem jeden z ciosów doszedł do szczęki Aligatora, który osunął się na matę. Gastelum nie był w stanie jednak dokończyć dzieła zniszczenia, więc sędzia zmuszony był podnieść walkę do stójki. Pod koniec rundy to Souza wygrał jedno ze spięć, trafiając lewym sierpowym, który wstrząsnął Amerykaninem.
Do ostatniej rundy Kelvin Gastelum wyszedł bardziej świeży i to on ponownie wywierał presję na Brazylijczyku, który z kolei za wszelką cenę dążył do skrócenia dystansu. O dziwo, znacznie bardziej zmęczony Brazylijczyk był bardziej aktywny podczas szermierki na pięści, a na trochę ponad dwie minuty przed końcem starcia udało mu się rzucić Amerykaninem, który błyskawicznie wstał do stójki. Aligator na dwadzieścia sekund przed końcem przyszpilił Gasteluma do siatki z zamiarem przeniesienia walki na ziemię, urodzony w San Jose Gastelum zdołał jednak uniknąć opresji, szarżując jeszcze w ostatnich sekundach boju na reprezentanta Kraju Kawy.
Po trzech rundach świetnej walki, sędziowie orzekli niejednogłośną decyzję na korzyść przyjezdnego Kelvina Gasteluma (16-3)!
Bardzo bliska walka. Myślę, że coś nie zagrało u Jacare, nie widziałem dotychczas, żeby się tak szybko spompował i szacunek dla niego, że dotrwał do końca i ledwo słaniając się na nogach lał młodego aż miło było patrzeć. Za to Gastelum ze stylem walki a'la Prachnio z potyczki z Alveyem chce zdobyć pas? Gdyby Souza nie opadł zupełnie z sił urwałby mu łeb. Tak sądziłem, że będzie split, ale że gala w Brazylii wierzyłem, że na krokodyla.