kiełek

Ostatni materiał z cyklu tekstów poświęconych zawodnikom MMA, który ukazał się w tygodniu „Do Rzeczy” dotyczył Pawła Kiełka z klubu Berkut Arrachion Olsztyn.

Młody zawodnik w rozmowie z dziennikarzem powiedział, że jest bardzo zadowolony z możliwości jakie daje mu trening w klubie, w którym może pracować razem z Mamedem Chalidowem i Joanną Jędrzejczyk. Jednak podkreślił, że wpływa to pozytywnie nie tylko na kwestie sportowe:

To prawda, że twarze polskiego MMA skupiają się w naszym klubie. To jest komfortowa sytuacja, bo pozycja klubu przekłada się na naszą codzienną pracę. Łatwiej też o kontakt ze sponsorami, którzy patrzą na nas wszystkich z większym zainteresowaniem i większym zaufaniem

Studiujące ekonomię Paweł Kiełek, powiedział również, że taki wybór kierunku na uczelni w jakimś stopniu jest jego planem awaryjny:

To jest kierunek przydatny w życiu, każdy człowiek powinien chociaż trochę wiedzieć na temat ekonomii. To też jest element mojego planu awaryjnego na resztę życia. Przecież do emerytury nie będę się bił w ringu.

Odniósł się również do tego, jak na początku był postrzegany przez wykładowców, gdy wspominał, że trenuje mieszane sztuki walki:

Kiedy mówiłem, że jestem sportowcem, pytali, czy może siatkarzem. Kiedy odpowiadałem, że uprawiam MMA, zaczynali patrzeć nieufnie. Nabrali do mnie szacunku, kiedy wdałem się na zajęciach w dyskusję. Zobaczyli, że jestem normalnym człowiekiem, który nie szuka zaczepki na ulicach. Dzisiaj młodzi zawodnicy naprawdę mają szerokie horyzonty i zdrowe podejście do życia. Odeszły czasy, gdy na galach były prymitywne walki w stylu „do klatki weszło dwóch, a wyszedł stamtąd jeden”.

1 KOMENTARZ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.