Matt Brown, który 16 stycznia zmierzy się w oktagonie UFC z Carlosem Conditem, wierzy że zwycięstwo nad takim rywalem będzie jego największym osiągnięciem w karierze.
Brown w rozmowie dla serwisu BJPenn.com powiedział, że cieszy się z powrotu do oktagonu, bo ostatni raz walczył w maju 2020 roku. Powiedział też jak zapatruje się na starcie z Conditem.
Wizualizuję sobie, że dominuję w tej walce i wiem, że mogę to zrobić. Plan jest taki, żeby go znokautować.
Brown zdaje sobie sprawę z tego, że Condit ma za sobą trudniejszy okres w karierze, ale cały czas postrzega go jako rywala z najwyższej półki.
Carlos miał niedawno długą serię przegranych i wiele osób mówi, że najpewniej jego najlepsze dni są już dawno za nim. Dla mnie to będzie największe zwycięstwo w karierze.
On jest przecież byłym mistrzem.
Matt Brown w roku 2020 walczył tylko raz. Podczas majowej gali UFC przegrał przez TKO z Miguelem Baezą.
Condit w roku 2020 również raz wszedł do oktagonu, ale wyszedł z niego jako zwycięzca w walce z Courtem McGee. Wcześniej jednak Condit miał na swoim koncie aż pięć przegranych z rzędu.
Condit UD ::jondance::
Obydwaj nadaja sie do PFL i od kilku lat nie powinno ich byc w UFC. Oby te czystki nie byly plotkami i znowu w UFC beda tylko elitarni zawodnicy
Jebać Kondito tylko Immortal.
:bleed:
Jak przeczytałem tytuł zacząłem się zastanawiać czy ktoś nie odkopał jakiegoś 5-letniego tematu
Amen. Też uwielbiam tych szalonych Norwegów, a zwłaszcza ich starsze płyty, kiedy jeszcze Abbath trzymał sztamę z Demonaz'em.
Chimaev robi obunna miękko
Szanuję bardzo. Aż pójdę włączyć Mayhem.
Świetny plan
:frankapprove:
Aż mi się przypomniał ten przepiękny łokieć na Diego :devil smile1: