Założyciel MMA Cartel i manager wielu gwiazd MMA z kraju, Paweł Kowalik, był dzisiaj gościem Andrzeja Janisza w PR24. Głównym wątkiem, który poruszył w rozmowie były przenosiny Marcina Tybury do Jackson Wink MMA w Stanach Zjednoczonych. Z audycji dowiadujemy się, jak wyglądają zazwyczaj takie roszady zawodników z klubu w kraju na gym zagraniczny.

Trzeba sobie zadać pytanie jaki to jest zawodnik. Domyślam się, że taki zawodnik szeregowy, który gdzieś tutaj w Polsce czy w Europie walczy na tych mniejszych galach no to jedzie tam, trenuje tam, ale takim pełnoprawnym zawodnikiem nie jest. Ja sam od razu jak Marcin mi powiedział, żeby rozważać też opcje zagraniczne to powiedziałem mu: „Ty jesteś w pierwszej dziesiątce zawodników wagi ciężkiej na świecie – w każdym klubie na świecie przyjmą cię z otwartymi ramionami i wszędzie będą cię traktowali jak wzmocnienie”. Ta pozycja negocjacyjna w przypadku Marcina była więc dla mnie całkiem ok.

Mamy ustalone, że Marcin tam przyjeżdża i jest pełnoprawnym członkiem klubu, trenuje z elitą MMA i u najlepszych trenerów.

Z rozmowy dowiedzieliśmy się także, że walka w Sidney nie była jedyną opcją, którą rozważano w kontekście Marcina. Dodatkowo, jeśli u któregoś z fanów MMA pojawiły się wątpliwości, co do traktowania naszego zawodnika przez trenerów Jackson Wink, to Kowalik ma dla nich pozytywną wiadomość.

Docelowo rozmawialiśmy jeszcze wcześniej o innej walce i obaj trenerzy mieli jechać. Myślę, że tak samo będzie teraz, że Greg Jackson i Mike Winkeljohn pojadą do Australii na walkę z Huntem.

Wiadomo, że przy podejmowaniu tak poważnej decyzji jak zmiana klubu i kraju, w którym się trenuje ważne są też finanse. Jak opowiedział Paweł Kowalik kwestie umowy nowego klubu z Marcinem Tyburą ułożyły się bardzo pozytywnie, a oferta była korzystna.

Od razu jesteśmy z góry umówieni na procent od wypłaty. To jest też o tyle dobre, że ten sztab trenerski zarobi dwa razy więcej tylko jeśli Marcin wygra. To jest wtedy wspólna robota i ja jestem zwolennikiem takiego rozliczania, bo czy wygram czy przegram to zarobię tyle samo to jednak odbiera trochę motywację. Tutaj jest misja Hunt i zanim jeszcze Marcin zaczął się pakować mieliśmy już ustalony zarys tej współpracy.

Mogę  powiedzieć, że panowie nie wezmą więcej niż ja.

W dalszej wymianie zdań między Andrzejem Janiszem a Pawłem Kowalikiem dowiadujemy się, że trenerzy Jackson Wink MMA wezmą od Marcina Tybury mniej, niż 15% z wypłaty. Najbliższy sprawdzian naszego ciężkiego i jego nowego teamu nastąpi 19 listopada. Wtedy w walce wieczoru gali w Sydney „Tybur” podejmie Marka Hunta.

1 KOMENTARZ

  1. No jak JW biorą mniej od menago, to pora zmienić menago imho. Zwłaszcza, że będzie mu potrzebny jakiś na miejscu, a nie przez telefon.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.