Leon Edwards od dawna czeka na możliwość walki mistrzowskiej o pas UFC. Na początku marca w Londynie Leon Edwards miał zmierzyć się z byłym mistrzem UFC, Tyronem Woodleyem. Gala została jednak przeniesiona do USA, a potem odwołana z powodu pandemii koronawirusa. Później Edwards, który od dawna zabiega o walkę o pas mistrzowski, otrzymał wymarzoną ofertę pojedynku z obecnym mistrzem, Kamaru Usmanem. Jak sam jednak napisał w mediach społecznościowych, z różnych względów nie mógł jej przyjąć. Ostatecznie po perturbacjach związanych ze zmianą rywala, z Usmanem o pas zawalczył Jorge Masvidal. Edwards natomiast liczył na to, iż zmierzy się z wygranym tego pojedynku. Kolejnym rywalem Usmana ma jednak zostać Gilbert Burns.
Edwards cały czas więc czeka i do dziś nie ma zaplanowanej żadnej walki w UFC. Stephen Thompson, którego z Edwardsem łączy ta sama firma menadżerska, w audycji „Submission Radio” przyznał, że żal mu kolegi.
Żal mi Edwardsa ponieważ on jest jednym z tych zawodników, którzy zasługują na walkę o pas. Zdecydowanie na to zapracował i żałuję, że jeszcze nie miał okazji do stoczenia boju mistrzowskiego.
Thompson powiedział również jak zapatruje się na umiejętności Edwardsa.
Moim zdaniem on jest najgroźniejszy w swojej kategorii. Za każdym razem, gdy widzi się go w akcji, on jest lepszy. Wszedł do UFC jako stójkowicz, ale potrafił sobie poradzić w zapasach i grapplingu z takim zawodnikiem jak Rafael dos Anjos albo Vincente Lugue.
Edwards wygrał 8 ostatnich walk z rzędu. 29-latek nie występuje w oktagonie UFC od lipca 2019 roku, kiedy to pokonał Rafaela dos Anjosa. Na swoim koncie ma wygrane z m.in. Gunnarem Nelsonem, Donaldem Cerrone, Vicente Luque czy Peterem Sobottą. Co ciekawe, w przeszłości mierzył się z Kamaru Usmanem i przegrał przez decyzję sędziowską.
Zobacz również: „Kiedyś ta ci*ka ze mną zawalczy” – Edwards reaguje na ponowne zestawienie Masvidala z Diazem