Błyskawicznie krótka kariera Pietro Mengi (MMA 13-0) w UFC dobiegła końca.
Niepokonany brytyjczyk Pietro Menga związał się z UFC 3 grudnia, niespełna 2 tygodnie później nie jest już zawodnikiem największej organizacji MMA na świecie.
29-letni Menga miał zadebiutować na UFC on FOX 26 w walce z Timem Elliotem jako szybkie zastępstwo za kontuzjowanego Justina Scogginsa. Niestety mimo deklaracji, nie był w stanie w bezpieczny sposób zrobić na czas wymaganego limitu wagi 125 funtów i doostał od lekarza zakaz dalszego zbijania co doprowadziło do odwołania walki i jak się wczoraj okazało, do zwolnienia go z UFC.
Menga w rozmowie z portalem mmafighting tak skomentował decyzję UFC:
„Mój świąteczny prezent na gwiazdkę to zwolnienie, ale nie pozwolę aby mnie to załamało” – powiedział Menga. „Będę teraz walczył w Europie z czołówką dywizji, w okolicach lutego lub marca. Potem mam nadzieję będzie okazja aby zdobyć kontrakt w UFC z nieco większą ilością czasu na przygotowanie się do walki niż 12 dni. Jestem smutny z powodu tego co się stało, ale ta porażka nie powstrzyma mnie przed spełnieniem mojego marzenia i pokazaniu światu jak dobra jest ta dywizja”
Pietro rozpoczął karierę zawodową w 2011 roku. Po dwunastu zwycięstwach z rzędu, został zakontraktowany przez Bellatora, by na 158. gali, stoczyć pojedynek ze Spencerem Hewittem. Menga bój ten zwyciężył przez nokaut po zaledwie 41 sekundach.
Przed grudniowym zatrudnieniem w UFC przygotowywał się do nowego sezonu TUFa w wadze do 145 funtów co miało jeszcze bardziej utrudnić mu zrobienie wagi do walki z Elliotem.
Menga chciał pomóc UFC, wszedł na szybkie zastępstwo, a Dana wbił mu cwela na koniec roku. Mogli dać chłopakowi zawalczyć na innej gali. Chujowo się zachowali.