Marcin Tybura (MMA 17-6), który podczas lutowej gali UFC on ESPN+ 27 zmierzy się z Sergiejem Spivakiem (MMA 10-1), zakończył już obóz przygotowawczy przed nadchodzącą walką i jest pozytywnie nastawiony do boju.
Zobacz również: „Coś do udowodnienia i walka o wszystko” – Menadżer o sytuacji Oleksiejczuka i Tybury
Czuję się dobrze. Został tydzień, obóz cały mam już za sobą. W poniedziałek wyjeżdżam do Norfolk. Aktualnie przybywam w w Las Vegas. Trenuję w UFC Performance Institute, czyli klubie stworzonym specjalnie dla zawodników i w klubie Syndicate MMA, gdzie moim trenerem jest John Wood.
Marcin w rozmowie dla telewizji Polsat Sport opowiedział też o swoim nastawieniu na walkę ze Spivakiem.
Nastawiam się bardzo mocno na wygraną, żeby od pierwszych minut zacząć dobrze ten pojedynek i wygrać. Nie chciałbym powtórzyć dwóch ostatnich walk. To już mam za sobą i mocno nastawiam się na to, żeby najbliższa walka wyglądała inaczej. Dużo pracowaliśmy nad wszystkimi aspektami, które nie zagrały i myślę, że teraz będzie lepiej. Rywal jest wszechstronnym zawodnikiem. Wywodzi się z sambo, ale potrafi też uderzyć. Znaleźliśmy jednak u niego luki, które będę starał się wykorzystać. Chcę postawić na to, żeby nie upierać się na cokolwiek. W poprzednich walkach uparłem się na to, żeby walczyć w stójce i może to nie było dobre.
Tybura odniósł się również do sprawy ostatnich przegranych walk w UFC i tego, czy przypadkiem nadchodzące starcie nie będzie w jego sytuacji bojem o wszystko.
Wydaje mi się, że już samo wychodzenie do oktagonu i walka tak psychicznie nastawia na bój, że nie myśli się o tym co będzie po. Na pewno gdzieś te przegrane pojedynki z tyłu głowy siedzą, ale to czy mogą mnie zwolnić czy nie… w UFC są takie kontrakty, że po każdej walce mogą zawodnika zwolnić. Nie mam żadnych obaw związanych z tą walką. Czuję się świetnie. Czuję się przygotowany i nastawiam się na bardzo dobry, mocny pojedynek.