Antonio Rogerio Nogueira rozpoczął karierę w MMA w roku 2001, jednak ze sportami walki związany jest od dzieciństwa. Najpierw trenował brazylijskie jiu-jitsu, następnie boks, a ostatecznie związał się na stałe ze światem mieszanych sztuk walki. W trakcie swojej bogatej kariery stoczył trzydzieści pojedynków i walczył dla takich organizacji jak Deep, Pride czy Sengoku. Od roku 2009 związany jest z organizacją UFC, a już w grudniu stoczy w oktagonie swój kolejny pojedynek. W rozmowie z naszym serwisem Rogerio opowiedział nieco o swojej historii i życiu ze sportami walki oraz zdradził kiedy planuje zakończyć karierę.
Skąd pomysł na rozpoczęcie treningów brazylijskiego jiu-jitsu i ostatecznie związanie swojego życia ze sportami walki?
Zawsze chciałem trenować i z tego żyć. Marzyłem o tym, żeby zająć się sztukami walki od kiedy byłem małym chłopcem. Moja mama była wówczas właścicielką klubu. Pracował w nim trener, który nie tylko mnie zainspirował, ale też pokazał, że sztuki walki mogą być sposobem na życie i rozwój.
Na początku trenowałeś brazylijskie jiu-jitsu, później boks. Kiedy jednak zdecydowałeś się na mieszane sztuki walki?
Mieszane sztuki walki pojawiły się w moim życiu dopiero, gdy miałem piętnaście lat. Wtedy też zobaczyłem swoją pierwszą galę UFC, podczas której walczył i wygrał Royce Gracie. Dopiero wówczas w mojej głowie zrodziło się marzenie o tym, żeby kiedyś trafić do tego sportu. Zajęło mi to jednak bardzo dużo czasu. Dopiero w wieku dwudziestu czterech lat zawalczyłem po raz pierwszy w MMA, było to w sześć lat od rozpoczęcia treningów. Moje marzenie o walkach MMA musiała więc nieco poczekać na zrealizowanie, ale dopiero faktycznie po sześciu latach nadarzyła się okazja do stoczenia pierwszego pojedynku. Jeszcze więcej czasu zajęło mi dostanie się do UFC. Zaczynając karierę w MMA chciałem się jej w pełni poświęcić, porzuciłem więc studia i skupiłem się tylko na obranej drodze.
Twoim bratem bliźniakiem jest Antonio Rodrigo Nogueiry. Czy od początku trenowaliście razem i razem budowaliście swoje kariery w sztukach walki?
Tak, zawsze trenowaliśmy razem. Nasz zespół również zawsze mieliśmy taki sam. Mieliśmy tych samych trenerów od jiu-jitsu, boksu i MMA. Zdarzały się sytuacje, kiedy trenowaliśmy osobno, np. w czasie kiedy Rodrigo mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Na początku XXI wieku mieliśmy również innych menadżerów, jednak później, aż do roku 2015, kiedy Rodrigo zakończył karierę, mieliśmy cały czas ten sam zespół trenerów.
W trakcie swojej kariery walczyłeś i wygrywałeś z takimi zawodnikami jak: Kazushi Sakuraba, Alistair Overeem, Dan Henderson, Tito Ortiz czy Rashad Evans. Którą z tych walk zapamiętałeś najbardziej i dlaczego?
Wszystkie te nazwiska w znaczący sposób odcisnęły się na mojej karierze, ale najważniejsza była walka z Kazushi Sakurabą. Wróciłem wówczas do konfrontacji po kontuzji ramienia. Byłem po pięciu operacjach i nie mogłem przygotować się do tej walki tak jak chciałem. Na miesiąc przed starciem przeszedłem ostatni zabieg. Nie byłem w pełni gotowy na pojedynek, a Sakuraba był wówczas w szczytowym momencie swojej kariery. Przezwyciężyłem jednak wiele słabości i wygrałem. Dlatego też ta walka najbardziej zapadła mi w pamięć.
W czasie swojej kariery w MMA miałeś również epizod związany z boksem. W roku 2005 wywalczyłeś mistrzostwo Brazylii, a w roku 2007 zdobyłeś brązowy medal podczas XV Igrzyska Panamerykańskie Rio 2007. Później myślałeś również o występie podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich 2008 w Chinach. Zdecydowałeś się jednak na podpisanie kontraktu z organizacją UFC i kontynuowanie swojej kariery w MMA. Czy nie żałujesz nieco, iż nie wybrałeś jednak bokserskiej drogi?
Boks jest jedną z moich ulubionych dyscyplin sportowych. Treningi bokserskie i doświadczenie związane z boksem pomogło mi mocno w moich walkach MMA. Wówczas jednak, gdy próbowałem swoich sił w boksie, moja kariera w MMA była mocno rozwinięta. Miałem też na koncie sporo dobrych walk i zwycięstw. W porównaniu z boksem, MMA stało zdecydowanie na pierwszym miejscu w moim życiu. Dodatkowo jestem czarnym pasem BJJ i samo BJJ jest moją filozofią życia. Trudno byłoby mi porzucić to wszystko na rzecz boksu.
Jesteś w tym sporcie od ponad szesnastu lat. Co powoduje, że dalej odczuwasz potrzebę rywalizacji i sprawdzania się w klatce?
Źródeł motywacji do walki jest kilka. Na pewno są to fani, których wielu śledzi moje poczynania. Druga sprawa, to sieć naszych szkół pod szyldem Team Nogueira, która jest rozsiana po całym świecie i zrzesz dziś ponad dziesięć tysięcy osób tam trenujących. I to nie są tylko zawodowi sportowcy, są to zwykli ludzie, którzy trenują, by zrzucić wagę, nabrać masy mięśniowej i pewności siebie. Możecie o tym poczytać na naszych stronach lub blogu blog.teamnogueira.com.br. Ci ludzie również motywują mnie do działania. Innym źródłem motywacji jest moja rodzina, moje dzieci, Valentina i Roger oraz moja żona. Dużo zawdzięczam moim bliskim, moim rodzicom i rodzeństwu. Dodatkowo w Brazylii sztuki walki odgrywają znaczącą rolę i to oraz wspieranie młodych zawodników, pomaganie im, aby stali się lepszymi ludźmi również motywuje mnie do pracy.
W grudniu, w wieku czterdziestu jeden lat stoczysz swój kolejny pojedynek. Twoim przeciwnikiem będzie Jared Cannonier. Czy myślisz już o ewentualnym zakończeniu swojej kariery sportowej?
Tak. W przyszłym roku chcę zakończyć moją aktywną, zawodniczą karierę, więc walka z Jaredem będzie moją ostatnią.
Iloma marchewkami nakarmil autobus.