Już w najbliższą sobotę Krzysztof Jotko stoczy najważniejszą walkę w dotychczasowej karierze zawodnika MMA. Na gali UFC 211 skrzyżuje rękawice z byłym mistrzem wagi średniej WSOF Dave’em Branchem i potencjalna wygrana może zdecydowanie zbliżyć go do pojedynków o najwyższe cele w organizacji. Polak nie ukrywa, że spełnieniem jego marzeń będzie zdobycie pasa mistrzowskiego Ultimate Fighting Championship, a teraz – gdy pnie się w rankingach – cel jest coraz bliżej. W drodze po tytuł mają mu pomóc treningi w American Top Team na Florydzie, gdzie nasz najlepszy średni niedawno przeniósł się na stałe.
“Czuję się tutaj jak u siebie w domu” – stwierdził Jotko w rozmowie z WP Sportowe Fakty. “Poziom w American Top Team jest o niebo wyższy niż w miejscach, gdzie trenowałem wcześniej. Przykładowo zapasy robię z ludźmi, którzy są na macie od 4. czy 6. roku życia. Szkolę jiu jitsu pod okiem Rodolfo Vieiry, czyli mistrza świata w tej dyscyplinie. Przeprowadziłem się tutaj już na stałe i razem z ATT będziemy szli małymi kroczkami po pas.”
Krzysztof zapytany o to, jak odległe może być dla niego starcie o tytuł, odpowiedział:
“Nie zastanawiałem się dłużej na tym, ale myślę, że potrzebuję jeszcze z rok, żeby dostać walkę o pas. W mojej kategorii wagowej jest nawet czterech pretendentów, którzy czekają na to starcie. Według mnie dwa, trzy zwycięstwa dadzą mi jednak taką możliwość.”
Jotko skupia się przede wszystkim na najbliższej potyczce, dlatego nie chce za bardzo wybiegać w przyszłość, więc nie rozważa jeszcze potencjalnego występu na kolejnej gali UFC w Polsce, która tym razem odbędzie się w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie.
“Oczywiście, jeżeli zdrowie pozwoli, chciałbym zawalczyć przed polskimi kibicami, ale o tym pomyślimy za 2-3 miesiące” – odparł Krzysztof.
Jak Bisping będzie sobie dobierał rywali to Krzychu ma szanse…a Hrabia może się przejechać i kolejny Polski mistrz ;D
Po swoje joTKO!