Czegoś takiego nie było nigdy wcześniej. 19 Lipca po raz pierwszy łeb w łeb dwóch amerykańskich promotorów MMA walczyło bezpośrednio o widza. Dana White, zwykle ograniczający się do nazywania innych promotorów amatorami bez pojęcia o MMA na konferencjach prasowych UFC, postanowił wyciągnąć działa i pięć tygodni temu podjął decyzję o zorganizowaniu równoległej gali. Obydwie organizacje utrzymywały, że to właśnie u nich walczy najlepszy fighter świata wystawiając w walkach wieczoru Andersona Silvę i Fedora Emelianankę. Kto wyszedł zwycięsko z tej konfrontacji? O tym po kliknięciu.
Uznanie dla Fedora Emelianenki jako niepodważalnego króla wagi ciężkiej zaczynało powoli słabnąć. Coraz częściej dało się usłyszeć głosy o tym, że od 3 lat nie walczył z wymagającym przeciwnikiem, całkiem sporo osób zresztą uważało, że jego sobotni rywal, 2-krotny mistrz wagi ciężkiej w UFC, Tim Sylvia wygra walkę i zakończy legendę o Fedorze. Wszystkie te wątpliwości zostały rozwiane w zaledwie 36 sekund. Emelianenko posłał Sylvię na deski, zaszedł za jego plecy i założył duszenie zanim większość z nas w ogóle oswoiła się z tym, że ogląda walkę dwóch czołowych zawodników wagi ciężkiej. Kiedy opadł przysłowiowy kurz nawet Dana White przyznał, że miejsce Fedora jest w czołówce po tym jak zdarzało mu się mówić, że Emelianenko nie jest nawet w Top 10.
Niezależnie od występu „Ostatniego Cara” walka wieczoru (łącznie z UFN) już wtedy się odbyła. Andrei Arlovski i Ben Rothwell stoczyli przez niepełne 3 rundy niesamowitą wojnę. Rothwell podchodził do tej walki po 13 zwycięstwach z rzędu, dominacji w IFL i miał, dzięki tej walce, na stałe zadomowić się w Top 10. Arlovski z kolei wydawał się zmierzać w przeciwnym kierunku. Jasne, wgrywał walki ale bardziej wymęczał te zwycięstwa co doprowadziło do nie odnowienia jego kontraktu z UFC i przeskoczenia do konkurencji. Problem w tym, że Ben Rothwell nie walczył z tym Arlovskim, o nie. Rothwell walczył z Arlovskim, który rządził i dzielił jako mistrz UFC w 2005 i nie był widziany od dwóch porażek z Sylvią. Białorusin nieustannie atakował, Rothwell pokazał tonę serca przyjmując strzał za strzałem i miał swój moment w drugiej rundzie, kiedy był w dominującej pozycji w parterze. Pomimo tych przebłysków, Arlovskiego, który walczył w Affliction tego wieczoru mało kto by pokonał. Kiedy wreszcie Rothwell nie dał rady kontynuować Arlovski otrzymał od widowni owację zarezerwowaną dla największych gwiazd. Ciekawe czy w siedzibie Zuffy mają teraz jakieś wyrzuty?
Te dwie walki uratowały debiut Affliction. Starcia Belforta z Martinem czy Barnetta z Rizzo również były ciekawe, ale nie przykuły mojej uwagi tak jak dwa ostatnie pojedynki. Biorąc jednak pod uwagę ogrom oczekiwań, który towarzyszył tej gali do ostatniej godziny nie były one do końca spełnione. Z punktu widzenia produkcji było jeszcze sporo niedociągnięć, ale nic strasznego. W „wozie transmisyjnym” mieli problemy z dźwiękiem, komentarz był najwyżej przeciętny (Big John dawał radę, ale Glazer i Trigg ciągnęli go w dół), jeżeli dalej będą się upierać przy ringu to niech zwiążą mocniej liny no i na pewno moglibyśmy się obejść bez Buffera czytającego listę obecności celebrities i koncertów Megadeth. Niedopuszczalne też jest, żeby zostawiać zawodników na lodzie jak to się stało z Justinem Levensem i Ray’em Lizamą, którym powiedziano, że nie starczy czasu na ich walkę. Na plus na pewno należy zapisać to, że Affliction miała atmosferę dużej, poważnej gali MMA. To nie lada sztuka, która do tej pory nadal nie udała się EliteXC, a w osiągnięciu tego na pewno pomogło wypełnienie hali Honda Center 14 tysiącami ludzi, co pobiło liczbę widzów jaką do tej hali ściągało UFC przy trzech okazjach. Bardzo dużo zależy od tego jak dużo osób kupiło PPV, ale pierwsze prognozy są optymistyczne i chociaż niezbędnych do wyjścia na zero 200,000 zakupów na pewno nie będzie, to wydaje się, że Affliction jest na dobrej drodze do zadomowienia się na rynku MMA.
W tym samym czasie jakieś 360 kilometrów na północny wschód od Anaheim Zuffa próbowała przyciągnąć widza do swojego produktu za pomocą Ultimate Fight Night: Silva vs. Irvin. Główną atrakcją był debiut mistrza wagi średniej Andersona Silvy w wadze półciężkiej przeciwko Jamesowi Irvinowi. Problem w tym, że gdyby pokazać tą walkę „przeciętnemu fanowi” nie zorientowałby się, że toczy się ona w wadze półciężkiej. Dla Brazylijczyka był to po prostu kolejny dzień w pracy kiedy złapał low Kicka Irvina i skontrował prostym praktycznie łamiąc mu twarz. Jest coś niesamowitego w tym, że tej samej nocy dwóch najlepszych fighterów na świecie jakby się założyło, który z nich dokumentniej zniszczy swojego przeciwnika a kiedy noc dobiegła końca i obaj zrobili co do nich należy nadal nie wiadomo, który z nich jest lepszy.
Poza walką wieczoru UFN wypada jednak bardzo przeciętnie a porównywanie tej gali do Affliction na pewno jej nie służy. Edgar vs. Franca było co najwyżej „ok.”, Brandon Vera zwyciężył w (niemal) najgorszy ze sposobów po nudnej walce. Najgorsze z możliwych zwycięstw należy jednak przyznać Kevinowi Burnsowi, który pokonał Anthony’ego Johnsona przez włożenie palca w oczodół. Niezależnie od tego czy ten faul był umyślny czy nieumyślny przyznanie zwycięstwa Burnsowi jest po prostu zbrodnią i mam nadzieję, że komisja przynajmniej doprowadzi do zmiany na „no decision”. O ile z Affliction ludzie zapamiętają i Fedora i Arlovskiego o tyle wątpie, że z UFNu zostanie coś więcej niż nokaut Andersona, nawet jeśli Cain Velasquez potwierdził, że jest jednym z największych talentów w wadze ciężkiej a Rory Markham zaliczył piękny high kick KO.
Nawet jeśli UFN wypadło tak sobie to trzeba pamiętać, że w ogóle odbyło się dlatego, że Dana chciał wbić szpilę Affliction. Chcę, żeby powstała silna konkurencja dla UFC chociażby dlatego, żeby White musiał wbijać więcej takich szpil. Ta sobotnia średnio się udała, ale dlaczego kolejne UFNy nie mogą być tak dobre jak UFN 13 z Kolorado? I jeśli Affliction się utrzyma i Dana nadal będzie chciał ich powstrzymać za wszelką cenę będzie musiał serwować właśnie takie gale, jak i też podkręcić jakość pay-per-view UFC i, w efekcie, powtarzając znany truizm, najwięcej zyskają fani.
Obie walki, zarówno Fedora, jak i Andersona Silvy zrobiły na mnie duuuuże wrażenie (Fedora trochę bardziej 😉 – cieszyłam się jak dziecko!!! 😛 ), ale rzeczywiście porównując obie gale, to debiut Affliction wypadł znacznie lepiej niż szpila Danuty 🙂 . Teraz czekam na kolejną galę i mam nadzieję, że Affliction będzie niezłą konkurencją dla UFC!
A no zapomniałam jeszcze o Arlovskim 😉 ! Krew na kamerze to jest to! 😀
marfa!!!- wiesz tak niesmialo chcialbym powiedziec ze tego co wiem to jestes wisienka na naszym torcie:) czyli jedyna dziewczyna intereujaca sie mma na tej stronce!!! 🙂 wiesz byla pewna basia-fedor na pewnej innej stronce wiec moze to wlasnie ty tylko pod innym nickiem wiesz rzadko sie zdarza by dziewczyny interesowaly sie mma (przeciez to mordobicie oni sie pozabijaja:) ) a ty …… sie interesujesz …fajnie:)
Dzięki rafixxx 😉 !!! No jakoś tak wyszło że to “mordobicie” strasznie mi się spodobało, a pierwsze walki jakie zobaczyłam, to były właśnie Fedora 😛 i tak się wciągnęłam! Niestety Basia-Fedor to nie byłam ja 🙁 … ale cieszę się że pojawiają się takie “wisienki na torcie” również na innych stronkach 😉 .
Ja też marfa Cię podziwiam za znajomośc zawodników. Bo znam dziewczyny które lubią popatrzeć na walki MMA(ale amatorskie nawet mogę powiedzieć że bardzo amatorskie). Total respect i ukłony. Pełen podziw:D
Zarumieniłam się normalnie 😀 … dzięki chłopaki!!!
Na mnie osobiście ani Fiodor ani Anderson jakiegoś superwrażenia nie zrobili. Tzn oczywiście wygrali w wielkim stylu, ale ze słabymi przeciwnikami. Natomiast duże wrażenie zrobił na mnie Clarence “CB” Dollaway.
ale tu romantycznie moze sie przytulimy!!!!!!!!!!!!!!!!1
Boruta jesli Tim Sylvia moze byc dla kogos slabym przeciwnikiem to chyba tylko dla Fiedji, w innym wypadku raczej ciezko zaliczyc go do slabeuszy ^_~
na koncu gali fiedia spotkał sie z randym i obaj glosno mówili o wspolnym pojedynku twarza w twarz,moze w KONCU:)))))))
a widzieliscie starzy fani PRIDE kto wlasnie wtedy za stojacym “twarza w twarz” Randym z Fiedią, w tle sie pojawil – stary znajomy Jerry/Gary Millen, dyrektor z PRIDE, ciekawe czy na jakas fuche sie tam zalapal, bo jak on jest, to pewnie Basa Ruttena i Mauro Ronallo nie zobaczymy w roli komentatorow, a ten duet chcialbym kiedys uslyszec przy powaznych walkach…
Jerry z Dana Whit’em tez ma na pienku.
Moim zdaniem UFN wypadł słabo przy Affiction Fedor,Arlovski,Barnett trzy najlepsze walki wieczoru moim zdaniem ufn miało tylko jedną, Danuta ma przed sobą wielkiego konkurenta który być może przebije oglądalnością w przyszłości ufc.I mam nadzieje że kiedyś dojdzie do walki Andersona Silvy vs Fedora Emalianenko.I jakoś nie przepadam za Andersonem niewiem dlaczego jakis taki zarozumiały wydaje mi się Silva Anderson 😉
Dobry art TJ!
Zgadzam się w pełni. Oby Affliction przetrwało “pierwsze kroki” i dotrwało do tego aż zacznie na siebie zarabiać, a wtedy może się nawiązać ładna walka pomiędzy UFC a debiutantem.
A co do naszej wisienki 😛
Jak to mówi stare przysłowie (albo mi się coś pomieszało :P) “Jedna wisienka wiosny nie czyni, ale na pewno urozmaica nam naszego męskiego bloga” 😛
Hehe, co do rywalizacji UFC – T-shirty to napewno zyskali na tym fani 😀 Ktoś jeszcze pamięta klimat takiej rywalizacji gdy było Pride i UFC ??? Miód…
Zalc, nie tylko dla Fiodora. Owszem, w ogólnym sensie nie jest to kiepski fajter, ale trochę mu do najlepszych brakuje. Inna sprawa, to naturalne jest, że po przerwie Fiodor dostał kogoś słabszego.
Taa, ale Mino miał spore problemy żeby go obalić a w stójce nie istniał.
nie rozumiem tych co pisza ze Sylvia jest slabym zawodnikiem i dalej nic nie wiemy o formie fedora….Przeciez Randy i Mino mieli z nim duze problemy i toczyli wyrownane walki a mino dostawal baty nawet..Czekam na Randy vs Fedor zeby zamknac usta niedowiarkom!!!
Ciekawe jakby wygladala teraz walka Fiedji z Mino, w poprzednich potyczkach przewaga masy byla spora na korzysc rosjanina, teraz proporcje sie troche wyrownaly;) Moze Nog stawilby wiekszy opor…
Moim zdaniem gala UFC nie była taka zła, a Affliction taka znakomita, chociaż na pewno lepsza z uwagi na większą ilość gwiazd. Bardzo zawiodłem się na pojedynkach Lindlanda, Sobrala, z drugiej strony Very. Na plus zdecydowanie Arlovski oraz CB i Edgar.
Jeśli chodzi o Fedora i Silvę obaj są bardzo do siebie podobni, nie chodzi tu o styl walki, a klasę którą prezentują i sposób w jaki deklasują kolejnych rywali, jednak szczerze mówiąc o ile Fedor ma jeszcze co najmniej trzy interesujące walki przed sobą (Couture, Barnett, Arlovski) to zupełnie nie widzę zawodnika, który w wadze średniej mógłby zagrozić Silvie, dlatego mam nadzieje, że w przyszłym roku zobaczymy go jeszcze w kilku super-pojedynkach w półciężkiej (Liddell? Wanderlei Silva?)
W półciężkiej na Andersona Silvę czeka już solidny przeciwnik w postaci….Richa Franklina hehe
A tak poważnie to fajnie by było gdyby śmigał w LHW. Dużo więcej wypasionych walk do zrobienia niż w MW
chcialbym kiedys zobaczyc walke Andersona Silvy z Robbim Lawlerem bylaby na pewno widowiskowa he he
Venom,
UFN nie byl zly. Byl… przecietny i na pewno nie na miare mozliwosci UFC. Wiem ze mieli tylko 5 tygodni, ale trzeba bylo myslec zawczasu. Affliction tez nie bylo jakies niesamowicie swietne, gala roku na pewno nie zostanie bo juz teraz jest w tyle, ale IMO bylo jednak lepsze.
No gala roku to jak dla mnie wciąż mega kozackie UFC 84 i śmiem twierdzić, że tak już pozostanie 🙂
Yaro. O formie akurat wiemy, ze jest dobra. Nawet jeśli przeciwnik słabszy, to sposób wygrania też swoje znaczy. Natomiast porównywać przeciwników o zupełnie róznym sposobie walki nie ma sensu. Bo wyjdzie, że Hong Man Choi to też superfajter, a Lindland czołówka wagi ciężkiej. 😉
Yoshihiro, pojawia sie kwestia srodków poslizgowych.
Venom. Przede wszystkim Paulo Filho, aczkolwiek po powrocie potrzebowałby słabszego przeciwnika na przetarcie, podobnie jak Fiodor.
Boruta Filho z tego co pamiętam mówił, że nigdy nie będzie walczył z Silvą bo to jego przyjaciel, inna sprawa, że moim zdaniem i tak nie wytrzymałby więcej niż dwóch rund z pająkiem.
Środki nawilżające są zabronione w UFC, więc skoro ich nie wykryto nie ma podstaw by uważać inaczej.
“Na mnie osobiście ani Fiodor ani Anderson jakiegoś superwrażenia nie zrobili. Tzn oczywiście wygrali w wielkim stylu, ale ze słabymi przeciwnikami.”
Fachowcy wskazywali że Tim ma szansę z Fedorem w stójce w wymianie ciosów. Oczywiście Tim jest kiepski w parterze, a zatem nie zaliczałbym go do najlepszych zawodników MMA. Ale do licha Fedor omal Tima nie znokautował. Wygrał wymianę ciosów z Timem. Więc na mnie zrobiło to wrażenie.
Fakt jest taki Fedor ma najwięcej atutów w swojej wadze. A rozniesie Silvy jest tego przykładem.
Tim jest niewygodnym zawodnikiem ale nigdy nie powiem, że to dobry zawodnik. Wydaje mi się, że to dwie różne historie. Jak dla mnie najgorszy mistrz UFC. Rusza się po prostu tragicznie. Mimo to jakieś obawy miałem, ale Fedor nie zawiódł. Piękna walka, tylko cholera za krótka.