Kevin Lee (17-5-0) nie odnalazł się w dywizji półśredniej w walce z Rafaelem Dos Anjosem (29-11-0). Amerykanin przegrał przez poddanie w 4 rundzie podczas UFC on ESPN+ 10 i tym samym zanotował serię dwóch porażek z rzędu. “Motown Phenom” udzielił wywiadu The Body Lock MMA, w którym rozmawiał o swoim ostatnim pojedynku z “RDA” oraz karierze w 170 funtach.
Rezultat z pewnością nie jest zadowalający, byłem zawiedziony przez kilka dni. Jeśli chodzi o to, co poszło nie tak, na początku wszystko prowadziło do łatwej drogi.
Przed walką byłem w szatni i dostrzegłem kilka rzeczy. Miałem takie uczucie, jak ma każdy z nas, kiedy jedzie do swojej pracy i natrafia na same zielone światła. Wszystko szło idealnie, wzrastała moja pewność siebie. Rozgrzewka była świetna, więc kiedy wszystko zaczęło iść w pojedynku nie po mojej myśli, to strasznie mnie zniechęciło. Nie wiedziałem, co robię źle.
Wielu zawodników decydujących się na zmianę kategorii wagowej musi mierzyć się z inną siłą swoich rywali. Co więcej, są oni więksi oraz posiadają lepsze warunki fizyczne. Według Kevina, Rafael nie zaskoczył go siłą, lecz pomysłowością.
To, co mnie zaskoczyło to jego mądrość. Pokonał mnie dzięki taktyce, kiedy próbowałem go atakować, on odpuszczał. Wypaliłem się z energii, a on wiedział, że trzeba to dokończyć.
Data powrotu Kevina Lee do oktagonu UFC nie jest jeszcze znana. Wiemy jednak, że zawodnik spróbuje swoich sił ponownie w 170 funtach.
Sądzę, że zostanę w tej wadze. Tak myślę.
Jeśli w lekkiej miał nikłe szansę na pas to w półśredniej nie ma żadnych. Pomijając to , że nie ma serca do walki ani kondycji w WW jest od groma większych , silniejszych i lepszych zapasiorów jak Woodley , Usman , Konfigton czy Marty. Do tego skoro dwóch wyżej wymienionych rzucało RDA jak chciało a on nie mógł będąc sam obalanym odpowiedź przychodzi sama. I to nie tylko o zapaśników chodzi bo takiego Lawlera czy Santiaga raczej by nie przewrócił a dostał po cymbale w stójce.