Podczas gali KSW 38: Live in studio w okrągłej klatce organizacji zadebiutował Kamil Selwa, po interesującym pojedynku przegrał na punkty z Anzorem Azhievem. W rozmowie z lokalnym dziennikiem “Nowiny” Selwa opowiedział nieco o swoim spojrzeniu na ten pojedynek.
Miałem przewagę w stójce, częściej trafiałem jego niż on mnie. KSW jednak przyjęło zasady punktowania z UFC, gdzie zawodnik, który w parterze jest na górze dostaje więcej punktów. Anzor w pierwszych dwóch rundach trzymał mnie z góry. Co z tego, że niewiele z tego wynikało, bo nie robił mi krzywdy. To ja byłem wtedy aktywniejszy, próbowałem różnych sposobów na poddanie go. On opadł z sił po drugiej rundzie. Trzecia należała do mnie, to ja byłem z góry, próbowałem skończyć tą walkę przed czasem. Nie udało się.
Selwa dodał, że żałuje, iż w pierwszej fazie pojedynku leżał i próbował atakować z pleców, by zakończyć walkę przez poddanie, powiedział jednak, że organizatorzy są zadowoleni z jego występu.
Rozmawialiśmy z organizatorami, pochwalili mnie i mówili, że są ze mnie zadowoleni. Mam obiecane, że to nie ostatnia moja walka w KSW. Ale kiedy będzie kolejna? Tego nie wiem. Chciałbym kiedyś stoczyć rewanż z Anzorem.