UFC rozstawiło pojedynki z udziałem czołówki wagi półśredniej, wśród których Rafael Dos Anjos (28-9) zmierzy się z Colby Covingtonem (13-1) o tymczasowy pas, niepokonany Darren Till (16-0) podejmie Stephena Thompsona (14-2) w Liverpoolu, a Santiago Ponzinibbio (26-3) zmierzy się z Neilem Magnym (20-6) na pierwszej gali w Chile. W takiej sytuacji zajmujący aktualnie #7 pozycję w rankingu UFC, Kamaru Usman (12-1) postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i sam wziął sobie na cel kolejnego oponenta.
Wygląda na to, że wszyscy wybierają dla siebie korzystne pojedynki, które mogą wygrać, a UFC na to pozwala.
Żaden z nich nie chce ze mną walczyć, ponieważ wiedzą że nie wygrają. To takie proste.
Zapytany o pozostałych zawodników z czołowej dziesiątki, “Nigeryjski Koszmar” przyznał, że chętnie zmierzyłby się z byłym pretendentem do tytułu:
Maia. Ale jestem całkowicie pewien, że znamy odpowiedź na to pytanie. Wątpię by to zaakceptował.
Demian Maia (25-8) aktualnie ma na koncie dwie porażki z rzędu. Ostatni raz w klatce fani mogli go oglądać podczas walki z wyżej wspomnianym Colby Covingtonem. We wcześniejszym pojedynku Brazylijczyk podjął równie nieudaną próbę zdobycia mistrzowskiego trofeum.
Nigeryjczyk z kolei nie zaznał jeszcze porażki w UFC. Stoczył on siedem zwycięskich walk, z czego ostatni raz pozostawił w pokonanym polu Emila Meeka (9-2).