Francis Ngannou, który podczas zbliżającej się gali w Chinach spróbuje powrócić na drogę zwycięstw po dwóch porażkach z rzędu, jest pewny, że tym razem fani zobaczą go w zupełnie innej dyspozycji niż przy poprzednich walkach. W rozmowie dla South China Morning Post, Ngannou powiedział o tym, co zmieniło się w jego podejściu do kariery.

Gdy zdałem sobie sprawę z tego, że coś idzie źle, musiałem wykonać krok do tyłu i spróbowałem sobie przypomnieć dlaczego tu jestem? Co sprawiło, że stałem się zawodnikiem? Uświadomiłem sobie wówczas, że to było przecież moje marzenie. To nie był zwykły wybór drogi życiowej. To co mnie doprowadziło do miejsca, w którym jestem, to mój talent. W pewnym momencie zwyczajnie o tym zapomniałem. Może to zabrzmi samolubnie, ale musiałem sobie przypomnieć, że jestem dobry w tym co robię. Trzeba sobie uświadomić, że przecież nie jest się na dnie. W sobotę pokażę, że sprawy z przeszłości mam już za sobą i że mogę iść do przodu.

Teraz Ngannou zmierzy się po raz drugi z Curtisem Blaydesem, którego miał już okazję wcześniej pokonać.

Szanuję go i oczekuję twardej walki. Zacząłem działać w tym sporcie dość późno, ale trenuję bardzo mocno. Radzę sobie, bo ciągle trenuję, trenuję i trenuję. Jestem pewny, że ponownie go zaskoczę.

Do walki Ngannou z Blaydesem dojdzie już 24 listopada, podczas gali UFC Fight Night 141.

2 KOMENTARZE

  1. Typowa walka mentalna, jak wyjdzie zestrachany jak w ostatnich dwóch walkach, to go Curtis szybko zajedzie. Prawdziwy test dla Predatora, bo jak dostanie w palnik to mocno jego kariera wyhamuje (na pewno go nie wyrzucą co jest pocieszające).

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.