Jak poinformował portal radiokrakow.pl, Tymoteusz Świątek został skazany na 10 miesięcy prac społecznych oraz grzywnę w wysokości 1,5 tysiąca złotych na rzecz Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami za zabicie kota. W opinii sądu, wina oskarżone w tej sprawie nie budzi żadnych wątpliwości. Świątek złamał też sądowy zakaz kontaktowania się i zbliżania się do ojca ale według sądu zachowanie 23-latka zostało przez niego sprowokowane i wzięte pod uwagę jako okoliczność łagodząca.

Zarówno prokuratura oraz organizacja OTOZ Animals występująca jako oskarżyciel posiłkowy w tej sprawie żądali w tej sprawie kary więzienia. Wyrok jest nieprawomocny a  OTOZ Animals prawdopodobnie odwoła się od wyroku.

Pełnomocnik instytucji, mecenas Leszek Rzepka podkreśla, że na przestrzeni ostatnich lat tak niskiego wyroku związanego ze znęcaniem się nad zwierzętami nie było.

„Jeśli nawet w rodzinie są jakieś sprzeczki, nie można się wyżywać na 2-miesięcznym kotku. Zwierzę nie zawiniło przecież w konflikcie rodzinnym” – przekonuje mecenas Rzepka.

Świątek stwierdził że chętnie odbędzie prace społeczne w organizacji pomagającej zwierzętom:

„Tylko raz zdarzyło mi się skrzywdzić jakieś zwierzę. Więcej się to nie powtórzy, obiecuję. Miałem dwa koty u siebie w mieszkaniu. Całe życie byłem prowokowany. Ostatnio pokazywano, jaki jestem zły, ale nie pokazywano tego, co przeżyłem w dzieciństwie” – mówił oskarżony.

Cały artykuł oraz uzasadnienie sądu znajduje się na stronie radiokraków.pl

Wcześniej Świątek w rozmowie z naszą redakcją zaprzeczał jakoby celowo zabił kota i twierdził że cała sprawa była wynikiem nieszczęśliwego wypadku:

Faktycznie, była awantura. Byłem u mojego ojca, do którego mam zakaz zbliżania się. Trochę się poszarpaliśmy, ale ta sytuacja, o której piszą media nie miała miejsca. Nie znęcałem się nad tym zwierzęciem! Po prostu kotek wszedł pod samochód i kiedy w nerwach wsiadałem do auta, nie zauważyłem go. Dopiero po wrzuceniu wstecznego i wycofaniu zorientowałem się, że kot wszedł pod samochód i ja, ruszając, przejechałem go! Sam nigdy w życiu nie zabiłbym żadnego czworonoga, nie jestem zwyrodnialcem!

Tymoteusz Świątek prostuję sprawę: “Nie jestem bestią – to był wypadek”.

5 KOMENTARZE

  1. Czyli jak w końcu?  Wycofal i go przejechal czy jednak uzyl go jako mlotek do lusterka? Chyba jednak ta 2 wersja skoro winny ale z polskim prawem to juz ch.. wie..

  2. I tak trafisz do Różalowego piekła a tam w nagrodę tatuują kutangi na twarzy  to możesz sobie wyobrazić co robią młodocianym kotko zabójcą 🙂

  3. A moze kot sam sie targnal na swoje zycie? Byl juz zmeczony mentalnie panujaca tam patologia i jeb pod kola.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.