Fot. Ryan Loco
Fot. Ryan Loco

Od ostatniej walki z udziałem Rashada Evansa (MMA 19 – 3 – 1) minęło ponad 500 dni. Były mistrz Ultimate Fighting Championship w wadze półciężkiej w oktagonie był widziany po raz ostatni w listopadzie 2013 roku, gdy na gali oznaczonej numerem 167 wygrał przez TKO z Chaelem Sonnenem (MMA 28 – 14 – 1). Od tamtej pory „Suga” przeszedł kilka operacji kolana, przez co był zmuszony pauzować przez tak długi okres czasu. Redaktorzy portalu MMAjunkie zastali go w klubie Blackzilians, gdzie pomimo braku możliwości wzięcia udziału w sparingach, chętnie doradzał innym.

To była najprawdopodobniej najtrudniejsza rzecz w ciągu całej mej kariery – usiąść z boku, nie mogąc nic zrobić, zająć się tym, co kocham w trakcie obecności w klubie. Przyglądam się przygotowaniom kolegów, ich walkom. Oczywiście pojawia się uczucie – wynikłe z długoletniego zajmowaniem się tym sportem – że ewentualnie przyjdzie moja kolej. Ona jeszcze nie nadeszła. Ciężko przychodzi mi usiąść z boku i patrzeć, jak całe MMA mnie wyprzedza.

Lubię tutaj przebywać nawet beż możliwości udziału w sparingu. Lubię towarzystwo kolegów z klubu. Lubię też doradzać innym. Kocham bycie trenerem. Jeżeli nie będę mógł walczyć, to chciałbym zająć się trenowaniem innych. Przebywanie tutaj z kolegami to obecnie najbliższa rzecz do walki, jaką mam.

Rashad Evans ma 35 lat, jeszcze nie rozważa zakończenia kariery. Ale kontuzja oraz przerwa nią wywołania dała mu powód do zastanowienia się nad przyszłością. To dla niego zupełnie nowe doświadczenie. Dla wielu zawodników przyszłość ogranicza się do daty najbliższej walki. Rashad mógłby faktycznie zająć się trenowaniem innych, lecz równie dobrze mógłby kontynuować pracę jako komentator stacji Fox Sports.

Cała ta sytuacja zmusiła mnie do przemyśleń na temat tego, co czeka mnie po zakończeniu kariery, lub czym zajmę się w życiu. Nie można wiecznie walczyć. I gdy się jest młodszym – 10 lat temu, nigdy tego nie przewidziałem. Wiedziałem, że kariera dobiegnie końca. Wiedziałem, że w końcu do tego dojdzie. Nie wiedziałem jednak, jak ten koniec będzie wyglądał. Jeszcze do tego daleko, ale mam zapowiedź tego, jak będzie wyglądać przyszłość. Czym będę się zajmować, gdy nie będę mógł walczyć? Czy będę wiódł zwykłe życie? Zajmę się trenowaniem innych? Co zrobię? Z pewnością pozwoliło mi to zadać kilka ciekawych pytań i zwróciło mą uwagę na kilka kwestii, których wcześniej nie rozważałem.

Mimo wszystko Evans nie traci nadziei na możliwie jak najszybszy powrót do oktagonu. Jednak rehabilitacja więzadła krzyżowego przedniego jest obarczona ryzykiem jej odnowienia w przypadku zbyt wczesnego powrotu do aktywności fizycznej. Zdając sobie z tego sprawę Rashad zamierza dopiąć swego.

Chcę zawalczyć w wrześniu. Chcę zawalczyć w okolicach moich urodzin, które wypadają 25 września. Powinienem być już gotowy. Moja rehabilitacja trwa już trzy miesiące i czuje się świetnie. Nie chcę jednak wrócić zbyt pośpiesznie i przez to narazić się na odnowienie urazu. Jednocześnie pragnę wrócić w okolicach września.

2 KOMENTARZE

  1. Walcząc we wrześniu może dostać praktycznie każdego. LHW:11 kwietnia: Manuwa/Błachowicz18 kwietnia: OSP/Cummins25 kwietnia: Rampage/Maldonado23 maja: Jones/Johnson20 czerwca: Gustafsson/TeixeraTak wiec Cormier, Bader, Davis, Shogun, Feijao chyba odpadają, bo zawalczą pewnie pod koniec czerwca/lipiec/sierpień.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.