fot. Kamil Ptaszkiewicz dla MMARocks.pl

Do gali KSW 45 zostało coraz mniej czasu. Już 6 października najlepsza polska organizacja MMA ponownie zawita do Londynu. Tam, w jednej z walk w karcie, Michał Materla spotka się w klatce z Damianem Janikowskim, w ramach mini turnieju wagi średniej. W wywiadzie z Tomaszem Dębkiem dla Polska Times, czołowy zawodnik dywizji do 84 kg opowiedział, jak postrzega sposób wyłonienia pretendentów do pasa mistrzowskiego przez władze KSW.

Słowo „turniej” to bardzo dobra zagrywka marketingowa włodarzy KSW. Wszyscy to podłapali, dużo się o tym mówi. A w wadze średniej po prostu jest tylu dobrych zawodników, że można było zrobić ciekawą drabinkę i poprowadzić ją do walki o pas. W każdej wadze powinna być możliwość tak czytelnego wyłonienia mistrza czy pretendenta do pasa spośród zawodników, którzy już mieli jakąś przeszłość w KSW. Bo turniej to przede wszystkim gratka dla fanów.

W ramach turnieju, w drugiej walce w tej kategorii, spotkają się ze sobą Scott Askham oraz Marcin Wójcik. Czy Materla widzi w którymś z nich faworyta?

Mam nadzieję, że obie walki będą miały fajny wymiar sportowy. Super, że te walki budzą naprawdę dużo emocji. Jeśli chodzi o Scotta, to pytanie, czy na tle Marcina zaprezentuje się tak fenomenalnie jak w walce ze mną. Czyli wygra bardzo szybko. Nie skreślałbym Wójcika. Ma duże doświadczenie stójkowe, podobnie zresztą jak Anglik. Mam tylko nadzieję, że zgrabnie poradzi sobie ze zrobieniem wagi. To zawsze było wielkie konisko, zejście do limitu 84 kg nie będzie dla niego łatwe. Sam jestem ciekaw, jak rozstrzygnie się ta walka. Mam na głowie swoją, ale na pewno będę śledził, jak będzie przebiegało to starcie.

W Londynie Janikowski zdobył brązowy medal olimpijski, to dla niego szczególne miejsce. Czy to miejsce może być dla Damiana pewnego rodzaju talizmanem?

Na pewno. Ja zawsze kibicowałem Damianowi. Pamiętam tamte igrzyska, pokazał na nich ogromne serce do walki. Wcale nie było tak oczywiste, że zdobędzie tam medal. Przegrał półfinał i o brąz walczył ze zwycięzcą repasaży. Pojedynek był bardzo wyrównany, do końca mógł się rozstrzygnąć w obie strony. Strasznie się cieszyłem, że mu się udało. Zapasy jako jeden ze sportów walki są bliskie mojemu sercu. Cieszę się, że będę mógł zmierzyć się z kimś takim jak Damian. Wielu zarzuca mu, że ma za mało doświadczenia. Ale wiem, że on bardzo szybko się uczy. W klubie ma od kogo czerpać wiedzę, a chłopaki chętnie się nią z nim dzielą. Miałem okazję trochę tam potrenować, więc wiem, jak pomaga mu to w rozwoju sportowym.

O każdym rywalu Michał Materla wypowiada się z bardzo dużym szacunkiem. Jak przyznaje w wywiadzie, „trash talk” nie jest dla niego żadnym dodatkowym czynnikiem motywującym i nie potrzebuje udawanej nienawiści by przed walką dodać sobie energii.

Pewnie. Taki mam charakter, nie muszę świrować przed walką. Albo dodawać sobie motywacji czy agresji, żeby mieć dodatkowego kopa na treningach. Lubię trenować i na tym się skupiam. Wiem, jak wysoko jest zawieszona poprzeczka. Sam kaliber rywala jest dla mnie wielką motywacją. Darzę Damiana ogromnym szacunkiem za jego osiągnięcia sportowe. To nie pozwoliłoby mi bawić się z nim w jakieś nieeleganckie gierki.

Cały wywiad z Michałem do przeczytania tutaj.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.