Marcin Tybura wygrał najcięższą walkę w karierze! Polak jednogłośnie na punkty zwyciężył z Andreiem Arlovskim na UFC w Singapurze!
Tybura zaczął świetnie pojedynek, bo po obaleniu od razu zdobył dosiad w którym obijał bez litości twarz Arlovskiego. Były mistrz nie miał żadnej odpowiedzi na tę pozycję i większość rundy spędził na plecach. Pod koniec pierwszej odsłony obaj zawodnicy wrócili jednak na nogi i Białorusin przeszedł do ostrej ofensywy! Zaczął atakować Polaka ciosami prostymi i sierpami i wygrywał wymiany trafiając Marcina raz za razem. Na szczęście dla nas, runda się zakończyła i tym samym Tybura dostał czas na odpoczynek po ciosach, jakie zaserwował mu Arlovski.
Bardzo widoczne było to, że Marcin Tybura całkowicie się wypompował po pierwszej dominującej rundzie i że ciosy z dosiadu odebrały mu siły w rękach. Brak kondycji był tak poważny, że nasz zawodnik ledwo stał na nogach i w środkowej rundzie Arlovski coraz częściej dochodził do głosu z ciosami.
W decydującej trzeciej rundzie Polak znów zdołał obalić byłego mistrza i dzięki temu cała walka poszła na jego konto. W najważniejszej walce w karierze Marcin Tybura wygrywa z Andreiem Arlovskim przez jednogłośną decyzję.
No i o to chodziło Panie Marcin. Jedyne pytanie to mam takie: Czy Tybura robi kondycje razem z Błachowiczem ? Bo jakim cudem prawie 40-letni dziadek po 4 minutach wpierdolu w parterze wstaje i leje jak chce Marcina ? To jest kurwa skandal Panie Tybura , tutaj trzeba robić kondycje kondycje i jeszcze raz kondycje. Szkoda , że nie udało się skończył tego w 1 rundzie ale ma najważniejszą wygraną w swoim życiu i gratki za to. A co do Andrzeja to już nie ma czego szukać w UFC>
do gali w Polsce Marcin może poprawi kondycje bo drugi raz może się tak nie udać zwyciężyć
Marcin wygrał z takim zawodnikiem a Wy ludzie dalej narzekacie.