Jak wiemy, nie udała się wyprawa Emila Różewskiego do Sankt Petersburga. Polski zawodnik na gali Absolute Championship Berkut 22 przegrał z Imranem Abaevem. Po walce polski fighter zapowiedział chęć stoczenia rewanżu:
Ehh… Co mogę powiedzieć? Pierwsza porażka! Boli… Czego zabrakło? Na pewno zdrowia i brak słuchania narożnika, chciałem zakończyć to jednym uderzeniem i zemścić się za policzek, mój plan, który sobie ubzdurałam w głowie nie wypali! Ehh.. Kolejne doświadczenie… Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pisali miłe słowa przed walka „JESTEŚCIE WIELCY!!!” i przeprosić wszystkich, których zawiodłem! Jeśli chodzi o tego Czeczena, to nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i walczę o rewanż, który prawdopodobnie odbędzie się na początku roku w Polsce w Warszawie!!! Obiecuje wam, że już was nie zawiodę! Będę zasuwał jak nigdy do tej WOJNY!!!
Psychicznie padł Emil, złość, chęć "zemsty" przejeła psychikę Róży i nie poszło tak jak powinno, przeciwnik do pokonania.
Czyli Czeczen zrobił to, co chciał, wkurzył Emila tym liściem i przez to wygrał. Moim zdaniem rewanż bez sensu. Po co mu to? A nie daj Boże przegra i druga porażka z rzędu z tym samym przeciwnikiem z tak słabym rekordem? Ja bym się nie oglądał do tyłu na miejscu Emila tylko szedł do przodu.