Mówi się, że mieszane sztuki walki to najszybciej rozwijający się sport na świecie. Trudno zweryfikować to stwierdzenie, ale faktem jest, że rynek MMA, zarówno patrząc globalnie jak i z perspektywy Polski, rozwija się od lat bardzo dynamicznie. Oczywiście każdy kraj ma swoją specyfikę i każda organizacja ma swoje plany i założenie na dalszą działalności. Co jednak może czekać nas w przyszłości? Jak potoczą się losy różnych organizacji i jak za kilka lat może wyglądać rynek MMA?

W perspektywie światowej, w dużej mierzy będzie to zależało od dalszych kroków jakie poczynią nowi właściciele UFC, którzy wydali na zakup marki 4 miliardy dolarów i zapewne nie chcą ostatecznie na tej inwestycji stracić. Pomnażanie zysków będzie zatem stało na pierwszym miejscu priorytetów organizacji. Widać to choćby na podstawie doniesień mówiących o nowej umowie dotyczącej praw telewizyjnych. Z końcem roku 2018 wygaśnie bowiem porozumienie miedzy UFC i grupą FOX, które została podpisana w roku 2011.

Dzięki tej współpracy UFC otrzymuje od FOX za swoje produkcje około 115 milionów dolarów rocznie, jednak już teraz planuje zdecydowanie podwyższyć cenę. Jak informował jakiś czas temu serwis The Sports Business Journal, UFC chciałoby otrzymywać za prawa telewizyjne do swoich gal 450 milionów dolarów rocznie. Sama zaś umowa miałaby być podpisana tym razem na 10 lat. Druga poważna zmiana miałaby dotyczyć produkcji wydarzeń UFC. Do tej pory firma zajmowała się tym sama, teraz chciałaby, aby produkcją zajęła się stacja. Aktualnie UFC ponosi całe koszt związane z produkcją wydarzeń, ale też dzięki temu ma pełną kontrolę nad własną marką.

Jak zatem zakończą się rozmowy ze stacją FOX? Przekonamy się niebawem, natomiast w mediach pojawiły się już informacje mówiące o tym, że UFC rozważa również możliwość podzielenia swoich produkcji na dwie lub więcej telewizji. Jedna ze stacji wymienianych jako potencjalny kupiec praw telewizyjnych to ESPN. Inne podmioty brane pod uwagę przy potencjalnych rozmowach to Turner Sports i NBC Sports Group. Mówi się również, że UFC chce prowadzić rozmowy z platformami internetowymi, takimi jak Amazon, Facebook i Verizon. Pytanie tylko, czy taka dywersyfikacja przyniesie więcej pieniędzy dla organizacji?

Nowa umowa dotycząca praw telewizyjnych może więc być kluczowa. Kwota jaką uzyska za nią UFC pokaże bowiem, jak bardzo wzrosła wartość marki przez ostatnie kilka lat i czy 450 milionów dolarów będzie ceną akceptowalną dla stacji telewizyjnych.

To co jednak aktualnie najbardziej wpływa na przyszłość organizacji, to współpraca z marką Reebok, która już spowodowała, że niektórzy zawodnicy walczący dla lidera rynku, postanowili przejść do konkurencyjnego Bellatora. Umowa z Reebokiem weszła w życie w roku 2015 i została podpisana na 6 lat, przed nami jeszcze zatem kilka lat funkcjonowania w takich warunkach i zapewne w ciągu tych kilku lat dowiemy się, co dalej będzie działo się na rynku MMA.

Zastanawiając się nad przyszłością MMA, zapytałem o to uczestników II Kongres Business Without Limits, który odbył się w czerwcu w Rzeszowie. Podczas panelu poświęconego mieszanym sztukom walki, Paweł Kowalki, właściciel grupy MMA Cartel przedstawił swoje spojrzenie na tę sprawę.

Wydaje mi się, że za kilka lat MMA na świecie może pójść w tę stronę, że UFC zacznie pełnić taką rolę, jak NBA w koszykówce i stanie się jedynym miejscem, w którym będzie się naprawdę opłacało walczyć. Może też wszystko pójść w stronę dywersyfikacji na kilka rynków. Już teraz widzimy zawodników, którzy z UFC uciekają i to jest bomba z opóźnionym zapłonem. Wszedł Reebok i ograniczył sponsoring. Tego nie było w kontraktach, ale te kontrakty się skończyły i pojawili się zawodnicy z czołowej dziesiątki na świecie, którzy nie chcieli na takich warunkach podpisywać dalej umów z UFC. Rory MacDonald poszedł do Bellatora. Japończyk Kyoji Horiguchi dostaje większe pieniądze w Japonii, bo jest tam obecnie największą gwiazdą. Kiedy walczył w UFC i musiał chodzić w strojach Reeboka, japoński oddział tej marki nie chciał zapłaci mu więcej za noszenie ich ubrań. Gdy jednak Horiguchi odszedł z UFC, wtedy japoński Reebok sam zgłosił się do niego, żeby podpisał z nimi kontrakt. Zaczęli mu płacić naprawdę pokaźne sumy, za to, że będąc poza UFC dalej reklamował Reeboka, więc jemu się teraz bardziej opłaca Japonia. Wielu zawodnikom w USA bardziej opłaca się Bellator, gdzie mogą reklamować swoich sponsorów, a wiadomo, że jeśli najlepsi zawodnicy zaczną odchodzić, to UFC z automatu przestanie być najlepszą organizacją na świecie. Więc najbliższe trzy lata będą kluczowe i pytanie, w która stronę to poprowadzą nowi właściciele UFC? Czy uda im się utrzymać zawodników, czy powstanie szerszy rynek dla większej liczby organizacji? To jest cały czas bardzo dynamiczny rynek i trzeba uważnie obserwować co się na nim dzieje.

Wygląda więc na to, że przyszłość może być niezwykle ciekawa, szczególnie, że zmiany na rynku MMA dostrzega się nie tylko w Stanach Zjednoczonych. W Azji organizacja One Champiosnhip niedawno pozyskała kolejnego inwestora i jak sama poinformowała, dzięki rozpoczęciu tej współpracy kapitał firmowy marki wzrósł do 100 milionów dolarów. One ma już zatem trzech dużych inwestorów i ambitne plany związane z Chinami oraz innymi krajami regionu. Widać, że sama marka stawia na budowanie lokalnych bohaterów, a nie mocne konkurowanie o zawodników ze świata. Jak sprawdzi się taki model? I czym nowi inwestorzy i pieniądze przyniosą upragnione efekty, czyli zbudowanie azjatyckiej marki MMA wartej miliard dolarów? Tak jak w przypadku UFC, odpowiedzi na te pytanie zapewne poznamy w ciągu najbliższych kilku lat.

Patrząc ponownie na USA, warto wspomnieć o Bellatorze, który coraz śmielej stawia kroki poza Stanami Zjednoczonymi i chociaż nie robi tego zbyt często, to jednak widać, że ma plany związane z mocniejszym konkurowaniem z UFC, już nie tylko w USA. Dodatkowo konkuruje z UFC o zawodników i próbuje budować największe gale w oparciu o stare gwiazdy świata MMA. I tu znowu pojawia się pytanie o przyszłość organizacji i to, czy jej pomysły na przyciąganie fanów się sprawdzają?

W Polsce KSW planuje natomiast ambitną ekspansję zagraniczną i tam upatruje swoich szans na dalszy rozwój. Podczas rzeszowskiego panelu o MMA, o tym i o koncepcji pozyskania inwestora opowiedział współwłaściciel organizacji, Maciej Kawulski.

Głównie chodzi o tempo rozwoju. Budowanie biznesu taką metodą jaką budowaliśmy go w Polsce, czyli nazwijmy to dość gospodarną, jest długie i podjęliśmy decyzję, że projekt KSW Europe, który jakiś czas temu wystartował i bardzo szybko się rozwija, to nie jest tylko projekt polegający na robieniu gal za granicą, ale również propagowaniu ich za granicą. Sprzedajemy coraz więcej subskrypcji za granicą. Coraz więcej krajów nas transmituje i to nie jest tylko kwestia europejska, jesteśmy w Brazylii, Japonii itd. Oczywiście, nie wszędzie jako kontent klasy A, ale UFC w Polsce też jest kontentem klasy B, pamiętajmy że leci na niszowej, dedykowanej stacji Extreme Sports Channel. Zdecydowaliśmy więc, że będziemy to robić nie za swoje pieniądze, tylko za pieniądze inwestorów, przez co decyzje będą śmielsze, tempo rozwoju będzie szybsze i miejmy nadzieję, że w ciągu nie kilkunastu, a kilku lat będziemy absolutnie globalnym brandem. Aktualnie miejsc, o których myślimy jest dziewięć na mapie, głównie Europy. Jesteśmy jednak na etapie doboru, badań, wyboru i reaserchu.

Jak dodał również Maciej Kawulski, projekt związany z działaniami na rynkach zagranicznych ma być nieco odrębnym przedsięwzięciem, a inwestor, który ma wesprzeć KSW nie musi koniecznie pochodzić z kraju, w którym organizacja planuje swoje gale.

Tworzymy trochę niezależny projekt, ponieważ w Polsce radzimy sobie dobrze finansowo, nie potrzebujemy wsparcia finansowego, więc szukamy pieniędzy na rozwój i zlewarowanie naszego projektu na inne rynki. Myślę, że struktura spółki nie jest najważniejsza. Ma być to inwestor, który ma pomóc w rozwoju i zainteresowaniu naszym kontentem ludzi w jeszcze większej liczbie miejsc, na jeszcze większym obszarze geograficznym.

Czy jednak to, że KSW planuje wyjść na rynki zagraniczne może oznaczać, że w Polsce osiągnięto już wszystko co było możliwe do osiągnięcia i trafiono ostatecznie na sufit nie do przebicia? Paweł Kowalik uważa, że raczej tak nie jest.

Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo to, że osiągamy sufit słyszę już od jakiś trzech lat i cały czas poprzeczka idzie coraz wyżej i cały czas MMA sobie radzi. Nie jest tajemnicą, że jeśli chodzi o względy biznesowe, wizerunkowe i marketingowe to przyszłość polskiego MMA leży w rękach Maćka i Martina. O ile stricte sportowo MMA sobie poradzi w Polsce bez KSW, gdyby KSW nagle zabrakło, to MMA automatycznie ze sportu, który jest w pierwszej dziesiątce dyscyplin w Polsce ląduje na dalekim, pewnie jakimś czterdziestym miejscu. Między jakimś krykietem, a czymś innym, o czym nikt nie mówi. Obecnie jest KSW i KSW utrzymuje polski rynek. I tak naprawdę nawet mniejsze organizacje mają łatwiej, dlatego, że działają w branży, w której jest tak potężna marka jak KSW.

Jeśli jednak faktycznie dotarliśmy do sufitu, to zdaniem Andrzeja Janisza, tylko KSW może go przebić, o czym powiedział w wywiadzie dla „FightExpert Magazine”.

Wydaje mi się, że trudno jest w tej chwili wyrokować. Obecny świat, to świat pogoni, szybkości. Ten świat poszukuje ciągle czegoś spektakularnego i wierzę, że Lewandowski i Kawulski są osobami, które są w stanie coś takiego mu dać. Dla mnie takim wydarzeniem mogłoby być sprowadzenie do Polski jakiegoś bardzo głośnego nazwiska z zagranicy. Chodzi mi o takie wydarzenie, które przełamie samą otoczkę sportową, ale jednocześnie nie będzie pójściem w stronę cyrkową, o której mówiłem. Sprawa jednak jak zawsze rozbija się o pieniądze i o stronę biznesową, bo też żadna inna organizacja przecież nie udostępni znanego zawodnika, który dla niej walczy.

Wspominając o pójściu w stronę cyrkową, Andrzej Janisz powiedział:

Albo idzie w kierunku sportu, albo idzie w kierunku niedzielnej rozrywki przy browarze, czegoś w rodzaju amerykańskiego wrestlingu, czegoś w rodzaju cyrku.

W którą zatem stronę pójdzie rozwój mieszanych sztuk walki w Polsce i na świecie? Jak potoczą się losy największych organizacji i jej zawodników? Najbliższe lata zapowiadają się niezwykle ciekawie pod względem rozwoju rynku MMA i zmian jakie mogą na nim nastąpić. Z drugiej strony pytanie o to, czy MMA skupi się bardziej na sporcie, czy może na robieniu wielkiego show i stawianiu na walki, które przynoszą największe zyski jest równie ciekawe, ale to już temat na zupełnie inny artykuł.

 

1 KOMENTARZ

  1. Nie zdziwilbym sie gdyby McGregora nastepnym celem bylo zalozenie nowej firmy promujacej MMA

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.