Amagov.vs.TJ

 

(Fot. Dave Mandel / Sherdog.com) Pamiętacie widowiskowo walczącego Czeczena, niepokonanego w klatce UFC, półśredniego Adlana Amagova (MMA 13-2-1, UFC 2-0). Swego czasu król nokautów z Kraju Wajnachów uważany był za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników swojej dywizji i w obliczu ówczesnych zwolnień – bardzo mocny towar przejęty przez braci Fertitta w schedzie po Strikeforce. Ten fenomenalny striker w okresie od 2011 do 2013 roku stoczył cztery pojedynki w Strikeforce i dwa w UFC, z czego pięć wygrał (trzy przez nokaut). „Borz” za oceanem ustąpił jedynie aktualnemu mistrzowi UFC Robbiemu Lawlerowi (MMA 25-10, UFC 6-1, 1. w Rankingu MMARocks.pl). „The Ruthless” latającym kolanem i ciosami rozbił Czeczena już w pierwszej rundzie. W najlepszym oktagonie świata Amagov najpierw wypunktował Chrisa Spanga (MMA 5-3, UFC 0-1), by pół roku później posłać na deski T.J. Waldburgera (MMA 16-9, UFC 4-4).

Z końcem 2013 roku Adlan Amagov miał na koncie trzy zwycięstwa z rzędu i zapowiadał się naprawdę obiecująco. Zestawiony z Amerykaninem Jasonem Highem (MMA 18-5, UFC 2-3) na galę UFC Fight Night 35 w Georgii, Czeczen poinformował o kontuzji, wycofał się z wydarzenia i więcej już nie powrócił do klatki. Bez słów wyjaśnienia wycofał się ze sportu i zakończył karierę zawodniczą. Wśród fanów pojawiły się różne plotki, jedna bardziej fantastyczna od drugiej. Kibice i rosyjscy dziennikarze dopatrywali się wszystkiego, począwszy od kwestii religijnych, przez poważne problemy zdrowotne, a skończywszy na sprawach rodzinnych. Tak czy inaczej, nikt nigdy jasno nie wyjaśnił tej kwestii. Menedżer zawodnika Sam Karden lakonicznie tłumaczył sytuację syndromem Georgesa St. Pierre’a.

W kwietniu Amagov w doskonałym nastroju pojawił się na moskiewskiej gali Berkutu, a na łamach rosyjskich mediów zawodnik niedawno wyjaśnił, dlaczego więcej nie będzie występować na zawodowym ringu. Jednakże prawdziwe powody odejścia z UFC i rozstania z profesjonalnym sportem wydają się nadal pozostawać tajemnicą Czeczena, który w ten sposób tylko uciekł od odpowiedzi na intrygujący dziennikarzy temat:

Kiedy rozpoczynałem karierę sportową moim marzenie było po prostu nauczyć się walczyć, to po pierwsze. Po drugie – przynajmniej w jednej formule zdobyć klasę mistrzowską. Udało mi się to zrobić w trzech – czterech dyscyplinach. Zdobyłem też Mistrzostwo Europy i Świata. (…) Przede mną był na pewno jeszcze mnóstwo osiągnięć – najbardziej elementarne – stać się mistrzem UFC. Gdy zaczynałem karierę, nie miałem po prostu takich ambicji. Kiedy już występowałem i jechałem do Stanów Zjednoczonych –  moim marzeniem było w ogóle znaleźć się tam i wystąpić chociaż na poziomie lokalnym. Walczyłem w Strikeforce i w UFC. Jeżeli brać pod uwagę to, co chciałem osiągnąć dla siebie – osiągnąłem nawet ponad to. Ostatecznie przemyślałem wszystko i postanowiłem po prostu odejść z zawodowego sportu. (…) Szkoda kibiców, bo ja odszedłem ze sportu bez niczego, bez żadnego wywiadu, bez odpowiedzi. Sam nie wiem czemu…  oczywiście bardzo im dziękuję!

Aktualnie Amagov występuje w amatorskim sporcie i przygotowuje się do otwarcia własnego klubu:

Moje zainteresowania bardzo się nie zmieniły. Tak samo żyję, trenuję i występuję na amatorskiej scenie… na zawodowej już najprawdopodobniej nie wystąpię. Podjąłem decyzję o odejściu z profesjonalnego sportu. Na razie nie planuję być trenerem. Jeżeli Bóg da, otworzę klub. Oczywiście będę tam ćwiczyć, po to, aby przychodziła młodzież i wspólnie ze mną trenowała. Istnieje taki plan.

Karol Dąbrowski
"Miłośnik" MMA. W roli publikującego na Rocksach od 2010 roku. Ogólnie rzecz ujmując Mieszane Sztuki Walki z regionu postsowieckiego. Tłumaczenia cyrylicy, kontrola dostaw gazu do Polski oraz pędzenie 90-cio procentowego bimbru. Na co dzień ponadnormatywny kołchoźnik, amator wódki, pierogów (niekoniecznie ruskich), kartofli, zsiadłego mleka i oddany fan Vyacheslava Datsika.

8 KOMENTARZE

  1. Szkoda, bo dobrze się go oglądało.

    Może zwyczajnie kilka kwestii się złożyło na tę decyzję.

  2. Dziwnie trochę. Konrad został podobno maklerem ok, Codie zaczął być rybakiem, ale tu…szybko się dość wypalił.
    Szkoda ciekawego zawodnika, ale jego wybór.

  3. Tjo

    Robbiemu Lawlerowi (MMA 25-10, UFC 6-1

    Z uwagi na warunki umowy z Reebokiem warto w bilansie UFC ująć Robbiemu także walki z jego pierwszego epizodu w tej organizacji (;

  4. Amagov mocno narzekał także na ścinanie wagi, a poza tym chciał spędzać więcej czasu z rodziną i jakąś sensowną robotę u siebie ogarnął.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.