Popek Monster, który po ostatniej przegranej w KSW zapowiadał, że zakończy sportową karierę, niedawno zamieścił w mediach społecznościowych wideo z treningu i stwierdził krótko: Jadę z tym dalej. Wygląda więc na to, że jednak zmienił zdanie co do swoich dalszych planów.
W najnowszej rozmowie dla serwisu PolsatSport.pl, przedstawił nieco szerzej swoje spojrzenie na tę sprawę.
Są tacy, którzy potrafią mnie przekonać, że warto wrócić. Zobaczymy, jak to będzie. Nie mówię „tak„, ale nie mówię też „nie”. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze gdzieś tam zawalczę. Muszę to porządnie przemyśleć z całym moim sztabem i zastanowić się, czy jestem tylko artystą, czy siedzi jeszcze we mnie sportowiec. Będę walczył, jak się da.
Popek dodał również, że zależy mu na powrocie do klatki.
Jestem pełen nadziei, że jeszcze powrócę. Chciałbym, ale to bardzo ciężkie wyzwanie połączyć sport z byciem artystą. Pomiędzy tymi dwoma zawodami jestem zagubiony.
ARTYSTĄ? SPORTOWCEM?NIE JESTEŚ ANI JEDNYM ANI DRUGIM.I EOT, dziękuję za uwagę.
że warto wrócić powinno być chyba.
Nie wiem czy wejście w Famemma to dla Waszej redakcji prestizowo to dobry czy zły ruch, ale opiszę wam z czym ostatnio się spotkałem. Na co dzień uczę w szkole wf, prowadzę też zajęcia pozalekcyjne z judo oraz dla ósmych klas i ostatnich gimbusów zajęcia takie w wielkim cudzysłowie z MMA. Rozmawiając z młodzieżą,nawet z dziećmi ostatnio ciągle słyszę o Famemma. Dzieciaki komentują gale, pytają mnie o możliwość trenowania, żartem lub nie widza siebie w przyszłości w klatce. Czemu tak jest? Bo walczą tam osoby znane im z yotube, KSW czy UFC nic dla nich nie znaczy, bo tam są dorośli nieznani zawodnicy. Minusem Famemma jest słaby poziom, walki totalnych amatorów ubrane w zawodową oprawę, plusem jest wzbudzenie zainteresowania, na moich zajęciach pojawiło się sporo nowych osób, być może niektóre zostaną na dłużej… Dla Waszej redakcji jest szansa dotarcia do nowych młodszych odbiorców…