fot. PhotoFight

Już 3 marca Ariane Lipski stoczy swój kolejny pojedynek w obronie mistrzowskiego pasa wagi muszej KSW. Rywalka Brazylijki nie została jeszcze oficjalnie ogłoszona, ale „Wojownicza Księżniczka” już trenuje do występu na gali w Łodzi. W rozmowie z Maciejem Turskim dla polsatsport.pl opowiedziała, jak wyglądają przygotowania do KSW 42.

Nic nie zmieniamy w porównaniu do poprzednich przygotowań. Nie można zmieniać czegoś, co się sprawdza. Jeszcze trenujemy w Brazylii, ale możliwe, że niebawem pojawię się w Polsce i ostatni etap przygotowań spędzę już na miejscu.

Nie da się ukryć, że ciężko jest znaleźć dla młodej zawodniczki rywalkę, która pochwalić by się mogła podobnym do niej poziomem umiejętności w MMA. Większość ma już kontrakty z innymi organizacjami, a te z „najwyższej półki” związały się z UFC po utworzeniu tam niedawno dywizji muszej. Co na ten temat sądzi Ariane?

Zdaję sobie sprawę z tego, że najlepszych dziesięć zawodniczek z mojej kategorii wagowej ma kontrakty z innymi organizacjami. Chciałabym oczywiście zmierzyć się z Valentiną Shevchenko, ale to raczej będzie niemożliwe do zrealizowania w KSW. Jak wszyscy wiemy walczy dla UFC.

Lipski w wielu wywiadach, które udzielała nie ukrywa, że bardzo dobrze czuje się w Polsce i bardzo ciepło przyjmują ją lokalni kibice. Czy uważa się już za jedną z największych gwiazd KSW?

Bardzo cieszę się, że mogę być częścią organizacji KSW. Gdybym mogła to wystąpiłabym już na KSW 41, ale nie było dla mnie odpowiedniej rywalki. Chcę walczyć jak najczęściej i czekam na każdą okazję do zaprezentowania swoich umiejętności. Wierzę, że gala w Łodzi będzie wyjątkowym wydarzeniem.

Uwielbiam Polskę! Od początku zostałam tu bardzo ciepło przyjęta i to się nie zmienia. Codziennie dostaję wiadomości od polskich kibiców, którzy dają mi wiele pozytywnych emocji. Czuję, że mogę na nich liczyć i czuję ich wsparcie.

Dziadek, który zmarł sześć lat temu, był swojego rodzaju łącznikiem z rodziną w Polsce. Dla bezpieczeństwa musiał niestety emigrować z kraju przed wojną. Mój pradziadek natomiast żył w Polsce i został tam pochowany. Z bliskimi staramy się badać nasze korzenie i pielęgnować znajomości rodzinne. Mamy rodzinę w Krakowie, a w moim domu mówi się po polsku, ale ja niestety nie znam za dobrze tego języka. Znamy polskie tradycje, a ja mam słabość do… pierogów. Jeśli dowiemy się czegoś nowego na temat swojej rodziny na pewno podzielę się tym z wami.

1 KOMENTARZ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.