Joanna Jędrzejczyk (MMA 16-3) nie odzyskała tytułu mistrzowskiego wagi słomkowej i podczas gali UFC 248 musiała uznać wyższość Weili Zhang (MMA 21-1). W rozmowie z Przemysławem Osiakiem dla Przeglądu Sportowego Polka powiedziała jak zapatruje się na rywalkę, jej zwycięstwo i to czym Chinka jej zaimponowała.

Zobacz również: Trzeba wyleczyć powojenne rany, przyjęłam bardzo dużo ciosów – Jędrzejczyk o stanie swojego zdrowia

Z pewnością kondycją oraz ambicją, choć wiedziałam wcześniej, że jest to charakterna zawodniczka. A czy mnie w jakiś sposób zaskoczyła? Raczej nie. Cieszę się, że zneutralizowałam jej klincz i zapasy, o których tak dużo mówiło się przed pojedynkiem. Zapowiadała, że mnie znokautuje, a to się jej przecież nie udało. Zadawała bardzo silne ciosy. W dwóch lub trzech akcjach mocno poczułam jej uderzenia na szczęce, ale to nie było zaskoczenie. Wygrała tę walkę, jest lepsza. Pozostaje mistrzynią i tyle.

Chociaż przed starciem pojawiały się głosy mówiące o tym, że Chinka może stracić siły w rundach mistrzowskich, cała walka toczyła się na wysokich obrotach.

Po drugiej bądź trzeciej rundzie można było odnieść wrażenie, że już się „wyładowała”, ale wszystko nadrobiła charakterem. Nie można jej tego odbierać. Jest mistrzynią i ma charakter na najwyższym poziomie. […] Stoczyłyśmy najlepszą walkę w historii kobiecego MMA i jedną z najlepszych w dziejach UFC, biorąc pod uwagę wszystkie kategorie wagowe męskie i żeńskie.

Na zakończenie rozmowy Joanna została zapytana też o to, czy jest pewna, że to nie była jej ostatnia walka w UFC? Odpowiedział jednak krótko:

Wszystko jest możliwe.

Cała rozmowa z Joanną Jędrzejczyk do przeczytania

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.