Już dziś w nocy do oktagonu UFC powróci Marcin Prachnio, który ma za sobą trzy przegrane z rzędu. Polak zapowiada jednak, że czuje, iż nadszedł czas na odbicie się i powrót na drogę zwycięstw.

Marcin Prachnio podczas gali UFC 257 zmierzy się z Khalilem Rountree. W programie Polak zapowiedział, że nastawia się na walkę w stójce, ale może też spróbować pójść po obalenia. Dodał też, że przegrane w UFC były dla niego trudnym przeżyciem.

Podcięło mi to trochę skrzydła. Przestałem to robić. Nie miałem motywacji. Poukładałem sobie jednak sprawy w głowie. Zacząłem pracować z psychologiem. Wcześniej też pracowałem, ale teraz wydaje mi się, że dało mi to lepszego kopa. Wróciła do mnie ta moc, którą miałem, gdy walczyłem jeszcze w One Championship. Czuję tę moc i wierzę, że ta walka rozpocznie znowu moją dobrą passę.

Dla Marcina Prachnio najbliższa walka będzie zapewne ostatnią szansą na pozostanie w największej organizacji MMA. Prachnio, który wcześniej z sukcesami walczył w azjatyckiej organizacji One Championship, w UFC przegrał pojedynki z Samem Alveyem, Magomedem Ankalaevem i Mike’em Rodriguezem.

Khalil Rountree ostatni raz w oktagonie UFC widziany był we wrześniu 2019 roku kiedy przegrał w pierwszej rundzie pojedynek z Ionem Cutelabą. Amerykanin po tej porażce rozważał przejście na sportową emeryturę ale ostatecznie zdecydował się na kontynuowanie kariery w UFC w której jego rekord to 4 zwycięstwa, 4 porażki oraz jedna walka uznaną za nieodbytą z powodu dopingowej wpadki Michała Oleksiejczuka.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.