BJ Penn ma powrócić do oktagonu w styczniu 2017 r. podczas gali UFC w Phoenix. Zmierzy się wówczas z Yairem Rodrgiuezem.
Penn po raz ostatni walczył w roku 2014. Przegrał wtedy z Frankiem Edgarem. Dziś zapytany o to, po co po takim czasie chce wrócić do walk odpowiedział:
Uwielbiam to. Brakuje mi konfrontacji. Lubię walczyć, to nie jest jakieś moje przekleństwo, sprawa mi to radość. Chodzi o to, że gdybym nie walczył musiałbym robić coś innego, a właśnie walczenie jest tym co lubię robić najbardziej.
Walki Penna w UFC tuż przed rezygnacją ze startów trudno zaliczyć do udanych. Siedem ostatnich starć, to tylko jedna wygrana i jeden remis. Teraz jednak Penn chce w stu procentach skupić się na przygotowaniach.
Nie wiem co jest dobre, a co złe, ale myślę, że najlepszą rzeczą dla mnie teraz jest zniknięcie z Hawajów, ponieważ mam tu zbyt dużo zajęć, które odciągają mnie od walczenia. Walcząc trzeba być w tym całym sobą, wszystko musi być podporządkowane walce.
Do zbliżającego się starcia Penn przygotowuje się u Greg Jackson w Albuquerque. Zapytany o to, czy mógł wcześniej zrobić coś lepiej w trakcie swojej kariery powiedział:
Tak, pewnie mogłem zrobić coś lepiej, ale widać tak musiało być. Uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny i tak to dział. Nie myślę więc o tym źle.
@Nilg czekam na dobre dissy 😀
:penn:
@maras no dzięki 🙂 ale co ja tutaj jeszcze mogę dodać? Chyba już nawet najwierniejsi fani BJa mają dość pierdolenia o tych powrotach i zmiany czegoś w przygotowaniach.
czyli jak zawsze…przed każdym kolejnym, tragicznie nieudanym powrotem jest skupiony na 100%
No ja nie mam wątpliwości co do tego, że on lubi walczyć. Problem w tym, że nie lubi ćwiczyć regularnie i do granic możliwości, nie lubi reżimu treningowego, nie lubi diety, nie lubi całej masy innych rzeczy, która jest nieodłączną częścią sportu zawodowego. I to właśnie jest różnica, pomiędzy tym, że ktoś lubi się bić, a ktoś jest zawodowym fighterem.
jak codzienne surfowanie, imprezy na plaży, jaranie i chlanie, panienki itd. Sęk w tym, że Penn robi to nie tylko wtedy, gdy nie walczy, ale również wtedy, gdy walczy
W pierwszej chwili brzmi to sensownie i dobrze…ale przypominam, że to też nie jest nowy pomysł, bo Penn już wyjeżdżał i do Jacksona się przygotowywać i do Roacha i pewnie jeszcze w kilka innych miejsc, których nie pamiętam. Efektów w walce nie widać, zatem sądzę, iż te rzeczy które odciągają go od walczenia występują nie tylko na Hawajach. Gdzie indziej też lubi sobie po prostu ostro poimprezować
Czyli słowem – niczego nie żałuje i uważa, że było dobrze tak jak było. Następny wywiad po walce (o ile do niej dojdzie) to znów będzie beksa BJ, który tłumaczy się na rozmaite sposoby i widzi winnych wszędzie dookoła.
BJ miał naprawdę ogromny talent. Szkoda, że wiele lat temu nie wyczuł momentu, w którym MMA ze sportu w którym sobie startujesz tak przy okazji, bo lubisz się bić, masz jakieś umiejętności, ale nie jest ono Twoim głównym zajęciem w życiu (bo w pozostałym czasie normalnie pracujesz, lub tak jak BJ – imprezujesz, surfujesz i jarasz za hajs starych) zmieniło się w pełni zawodowy sport, w którym jeśli nie jesteś profesjonalistą i nie podporządkowujesz wszystkiego tej dyscyplinie, to po prostu nie masz czego szukać.
Trzymam kciuki.