Gilbert Burns i Kamaru Usman mają zmierzyć się w boju mistrzowskim już w połowie lutego, podczas gali UFC 258. Obaj zawodnicy dobrze się znają, bo przez lata wspólnie trenowali.
Do pojedynku Gilberta Burnsa z Kamaru Usmanem miało dojść już w zeszłym roku, ale ostatecznie u Burnsa wykryto koronawirusa i starcie zostało przełożone, a Usman zmierzył się z Masvidalem.
Teraz, przed nadchodzącym bojem, Usman powiedział w rozmowie dla TSN, że cieszy się z nadchodzącej walki.
Teraz zrobimy to, co robiliśmy przez lata za darmo i dostaniemy za to sporo pieniędzy.
Usman dodał jednak, że Burns w treningu i na sparingach nigdy nie miał okazji doświadczyć tego, z czym przyjdzie mu się zderzyć w oktagonie UFC.
Zawsze staram się być dobrym kolegą z maty. Nie płacą mi za wygrywanie na treningu. Oczywiście chcę być coraz lepszy w tym co robię. Na treningu zawodnicy nie odczuwają jednak tego wszystkiego, co wnoszę do klatki przy normalnej walce. Sama walka jest więc zdecydowanie inna od tego, co robi się na treningu.
Do walki obu zawodników dojdzie 13 lutego w Las Vegas.
Usman w pierwszej obronie pasa mistrzowskiego pokonał Colby’ego Covingtona przez TKO w ostatniej rundzie pojedynku. Tytuł mistrza kategorii półśredniej zawodnik zdobył w walce z Tyronem Woodleyem. Na UFC 251 Kamaru kolejny raz bronił pasa mistrzowskiego – tym razem przeciwko Jorge Masvidalowi.
Burns jest niezwyciężony od czasu przejścia do kategorii półśredniej. Pokonał w tym czasie Alexeya Kunchenko, Gunnara Nelsona, Demiana Maię i Tyrona Woodleya.