Urijah Faber widzi scenariusz, w którym mierzy się z nowym mistrzem dywizji koguciej- Henrym Cejudo. “Kalifornijski dzieciak” powróci do rywalizacji na UFC w Sacramento, gdzie zmierzy się z Rickym Simonem. Faber po sobocie zamierza kontynuować karierę, czy skończy się to walką z obecnym czempionem?
Nie wykluczam takiej opcji. Henry już mnie przecież wyzywał, mistrz dwóch kategorii wagowych i medalista olimpijski. To naprawdę kusząca walka dla mnie, mówiono o tym starciu 10 lat temu, ciekawie to wszystko się układa.
Co ciekawe Urijah oraz Henry trenowali razem w Team Alpha Male, kiedy “Triple C” dopiero rozpoczynał karierę.
Jest takie wideo na YouTubie, gdzie zapowiadam i pokazuję światu tego gościa. To było 10 lat temu i on zapytał mnie o to, czy kiedyś razem zawalczymy. Potraktowałem to poważnie, oczywiście w dobry sposób. Stwierdziłem, że kiedyś przyjdzie na nas pora.
Możemy to zrobić po moim najbliższym występie. Kiedy kończyłem karierę, miałem szansę na mistrzostwo świata, przegrałem z Dominickiem Cruzem i byłem chyba na 6 miejscu w rankingu, zakończyłem przygodę, mając to w głowie.
Zawsze liczyłem na największe szanse z najlepszymi gościami w dywizji, nigdy nie odrzucałem walk z gorszymi, dawałem szansę innym. Jestem bardzo uczciwym atletą, namieszam i wierzę, że wygram. To jest mój cel na sobotę.
O nie, czlowiek-bródka powrocil…