Cory Sandhagen zwyciężył w walce wieczoru gali UFC San Antonio. Amerykanin okazał się zdaniem sędziów punktowych zawodnikiem lepszym od Ekwadorczyka Marlona Very.
Pojedynek rozpoczął się od kilku kopnięć w wykonaniu obu zawodników w celu zbadania dzielącego ich dystansu. Niemal natychmiastowo w ruch poszły również kombinacje bokserskie. Sandhagen starał się wywierać presję, pracując przy tym bardzo dobrze ciosami prostymi i niskimi kopnięciami. Vera starał się pozostawać nieuchwytny, wciąż uciekając spod siatki i odgryzając się mocnymi zerwaniami tempa. W połowie rundy reprezentant Stanów Zjednoczonych wystrzelił latającym kolanem, lecz nie zrobiło ono większego spustoszenia w szeregach Ekwadorczyka. Sandhagen postanowił poszukać sprowadzenia i bez większego trudu udało mu się znaleźć na ziemi w pozycji dominującej. Począł pracę nad rozbijaniem „Chito”, kontrolując go jednocześnie pod siatką aż do wybrzmienia syreny kończącej pierwszą odsłonę.
Druga runda rozpoczęła się również pod znakiem bardzo dobrego wywierania presji w wykonaniu Sandhagena. Po wyprowadzeniu mocnej kombinacji bokserskiej Amerykanin znów poszukał sprowadzenia i podobnie jak w pierwszej rundzie udało mu się to bez większych przeszkód. „Chito” próbował zapiąć na szyi swojego przeciwnika gilotynę, lecz Sandhagen bez żadnych problemów się z niej wyswobodził i rozpoczął proces rozbijania defensywny Ekwadorczyka, zostawiając mu coraz mniej miejsca do pracy z pleców. Na 1.5 minuty przed końcem drugiej odsłony Sandhagen popełnił nieznaczny błąd w wymianach parterowych, po którym Vera błyskawicznie wstał do stójki. Tym razem to Ekwadorczyk starał się przejąć kontrolę nad tempem walki w stójce, lecz Amerykanin skutecznie mu się odgryzał. Pozostawał zawodnikiem zarówno aktywniejszym jak i bardziej celnym. Po raz kolejny spróbował swojego firmowego latającego kopnięcia, lecz w żaden sposób nie skruszyło ono defensywy „Chito”.
Trzecia runda, podobnie jak poprzednie, rozpoczęła się od aktywniej pracy na nogach w wykonaniu Amerykanina. Świetnie pracował długimi ciosami prostymi, dokładając do nich mocne kopnięcia. Vera starał się pracować głównie z kontry, szukając luk w defensywie Sandhagena. W drugiej minucie trzeciej odsłony Vera ulokował na szczęce Amerykanina kombinację złożoną z dwóch ciosów sierpowych, jednak nie zrobiły one na nim większego wrażenia. Mimo wszystko „Chito” starał się pracować dużo aktywniej niż w dwóch poprzednich rundach. Udało mu się nawet obronić próbę sprowadzenia. Sandhagen szybko gasił chwilowy entuzjazm ofensywny Ekwadorczyka karcąc go długimi ciosami. Trzecia odsłona była zdecydowanie najlepszą jak dotąd w wykonaniu Very.
Początek czwartej odsłony to coraz lepsza dyspozycja „Chito”. Sandhagen wręcz desperacko szukał sprowadzenia, lecz w pierwszej minucie starcia Vera obronił wszystkie 3 próby przeniesienia walki na matę. Amerykanin nadal aktywnie pracował na nogach, lecz w jego postawie można było zauważyć chwilową zadyszkę. Po raz kolejny poszukał swojego ulubionego kolana, lecz do tej pory nie robiło ono wrażenia na szczęce reprezentanta Ekwadoru. Vera stał się chwilowo zawodnikiem częściej wywierającym presję, zaczął również aktywniej pracować w obszarze bokserskim. Oczywiście Amerykanin nadal znajdował sposób aby odgryzać mu się ciosami prostymi, lecz ich częstotliwości znacznie spadała w porównaniu z wcześniejszą fazą pojedynku. Po chwilowym przestoju Sandhagen znów począł świetnie pracować w obszarze kickboxerskim, prawdopodobnie zapisując na swoim koncie trzecią wygraną rundę.
Przed rozpoczęciem decydującej rundy na kartach sędziowskich prawdopodobnie widniała przewaga po stronie reprezentanta USA. Piąte starcie było ostatnią szansą dla Very na zakończenie walki przed czasem. Sandhagen począł wyglądać znacznie świeżej w płaszczyźnie stójkowej niż miało to miejsce w poprzedniej odsłonie. Pierwsza próba obalenia zakończyła się niepowodzeniem, lecz przy drugim, siłowym sprowadzeniu udało mu się znaleźć na ziemi. Praca nad rozbijaniem rywala nie trwała jednak zbyt długo, gdyż Vera bardzo sprawnie ponownie wrócił do stójki. Nie była to jednak najlepsza możliwa decyzja, gdyż to Sandhagen po raz kolejny stał się stroną przeważającą. Ostatnie kilkanaście sekund walki stanęło pod znakiem szaleńczych, efektownych wymian w stójce.
Sędziowie punktowi orzekli niejednogłośne zwycięstwo Cory’ego Sandhagena (47-48, 50-45, 49-46). Amerykanin zapisał tym samym 2 zwycięstwo z rzędu, oraz 9 w całej dotychczasowej historii występów dla amerykańskiego giganta.
24 komentarzy (poniżej pierwsze 30)
...wczytuję komentarze...
UFC Heavyweight
ONE FC Flyweight
UFC Heavyweight
NoLife FC
UFC Heavyweight
ONE FC Heavyweight
NoLife FC
KSW Featherweight
Maximum FC Bantamweight
Bellator Middleweight
KSW Middleweight
NoLife FC
Kapitan Ulicy
EFC Africa Heavyweight
ONE FC Heavyweight
Jungle Fight Heavyweight
UFC Heavyweight
UFC Welterweight
BAMMA Light Heavyweight
KSW Middleweight
EFC Africa Heavyweight
EFC Africa Heavyweight
UFC Heavyweight
Brutaal Light Heavyweight
Dołącz do dyskusji na forum <a href="https://cohones.mmarocks.pl/threads/66758/">Cohones →</a> lub komentuj na <a href="#respond">MMARocks.pl →</a>