fot. instagram.com/rafal_kijanczuk/

Już 30 marca Rafał Kijańczuk zawalczy w Kazachstanie o pas kategorii półciężkiej organizacji M-1, a jego rywalem będzie Khadis Ibragimov.

Polak idzie jak burza przez świat MMA. Od czasu swojego zawodowego debiutu w roku 2018 zawalczył już siedem razy i siedem razy wygrał przez nokaut. Na razie jednak Rafał nie myśli o tym, żeby szybko trafić do organizacji UFC, o czym powiedział w rozmowie dla serwisu Sportowe Fakty Wirtualnej Polski.

Nikt nie powiedział, że UFC już się nie odezwało. Osobiście uważam, podobnie zresztą jak moi trenerzy, że warto poczekać i się odpowiednio przygotować, bo w UFC zawodnik dostaje tylko jedną szansę i łatwo szybko wylecieć po słabych walkach, a później być tzw. „odpadem z UFC”.

Kijańczuk dodał również, że niezależnie od tego, co się wydarzy w trakcie jego walki o pas organizacji M-1, będę dalej walczył pod banderą rosyjskiej marki.

Bez względu na wynik walczę dalej w M-1, będzie to trzeci pojedynek na kontrakcie u Rosjan, więc pozostaną mi 3 walki do wypełnienia umowy.

2 KOMENTARZE

  1. Ma racje, niech się jeszcze trochę poobija w mniejszych organizacjach, niech nabierze doświadczenia i dopiero niech wypływa na szerokie wody, jest młody (mój rocznik) więc prawdziwa zabawa dopiero przed nim, fajny ma win streak, więc pewnie UFC weźmie go z pocałowaniem dłoni.

  2. Widziałem walkę amatorską z Oleksiejczukiem i faktycznie niech nabierze tego doświadczenia i dopiero potem do UFC

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.