MMA to sport, który powinien łączyć – nie dzielić. Tak też się stało. Po wojnie w oktagonie, Janek Błachowicz poszedł ze swoim rywalem na symboliczne… piwo. Jak widać, Panowie nie żywią do siebie najmniejszej urazy. Tak jak być powinno!
MMA to sport, który powinien łączyć – nie dzielić. Tak też się stało. Po wojnie w oktagonie, Janek Błachowicz poszedł ze swoim rywalem na symboliczne… piwo. Jak widać, Panowie nie żywią do siebie najmniejszej urazy. Tak jak być powinno!
Niech już zostanie przy tym piciu piwka, to mu raczej pójdzie lepiej niż walki w klatce, a tak na poważnie to walka słaba nie rozumiem chwalących Janka, ale to taka nasza mentalność, że przegranych się chwali, jak się chcę coś osiągnąć to trzeba wygrywać niestety, chyba, że Janek chcę zostać tylko zawodnikiem na przetarcie dla najlepszych, ale to chyba nie był jego cel.
Ogień w stójce był, szkoda że przeciwnik to zobaczył i zmienił taktykę, a na to Janek nie był w ogóle gotowy i przegrał. Ja mam średnie odczucia po walce…